Nieuport 16 nietypowo, bo z Niemcem za sterami - Eduard 1:48
Zaczynam ten wątek warsztatowy, mimo iż prace ruszą dopiero za jakiś czas. Raz, że chcę dokończyć Albatrosa, dwa, że zanim dotrą do mnie zamówione „zabawki” to trochę czasu minie..
Ale już teraz będzie trochę o koncepcji, bo taka prosta nie jest. Liczę przy okazji, że znajdą się „wizytatorzy” i kibice mogący to i owo podpowiedzieć, nie tylko w kwestii techniki etc, ale w kwestii samego pomysłu i tego, by jak najwierniej odwzorować historyczną rzeczywistość
Historia zna kilka przypadków kiedy to pierwszo-wojenni, „kapryśni” niemieccy piloci korzystali z dobrodziejstw alianckich technologii. Podobno nawet niektórzy z pilotów słynnej Jasta 11 używali czasami zachodnich silników (bodaj Hispano Suiza), bo np. Albatrosy D.V do najlepszych –mówiąc dyplomatycznie – nie należały. Sam starszy z Richthofenów klął go nie raz i nie dwa, a to głównie ze względu na zbyt słaby silnik. Był pewnie tym bardziej rozgoryczony, że o ile alianci rozwijali technologię silników rotacyjnych (szli w ślepą uliczkę, ale cóż…), o tyle Niemcy od początku wojny stawiali na rzędówki. A tu taki klops…
Lepiej udokumentowane, bo trudniejsze do ukrycia (a przecież wrażymi silnikami nikt się specjalnie nie chwalił) są przypadki używania całych maszyn. I właśnie za jeden z takich przypadków zamierzam się zabrać.

Powyższe zdjęcie przedstawia Nieuporta (za chwilę o tym, co to za wersja), którym poruszał się niemiecki as – Gustav Leffers. „Poruszał się” jest określeniem nie przypadkowym, gdyż nie jest do końca jasne, czy rzeczywiście latał na nim w bój. Pisze o tym np. Tomasz Goworek w „Samolotach myśliwskich IWŚ”, ale nie podpiera tych informacji żadnym źródłem. Pisze on nawet o tym jakoby Leffers Nieuportem zestrzelił aż cztery alianckie maszyny - mało tego, wg Goworka Leffers właśnie na Nieuporcie miał zginąć.
John Guttman w jednym ze starszych Windsocków (listopad-grudzień 1991) nie jest już taki pewien bojowych lotów Leffersa na Nieuporcie. Pisze jedynie o „plotkach” w tym zakresie. Za plotkami stoją zaś zapewne zeznania jednego z zestrzelonych, rzekomo przez Nieuporta, Anglików. Chodzi o Franka DH Samsa. Tyle, że relację tę zdał on dopiero po wojnie, po powrocie z niewoli, stąd niemożliwa jest jej weryfikacja. O tym z kolei pisze Norman Franks w książce „Sharks among Minnows”.
I tutaj w drodze akademickiego monologu
dochodzimy do odrębnego zagadnienia. Z punktu widzenia modelarskiego kluczowego. Sams raportował, że dopadł go Nieuport 16. Z tego też powodu o maszynie Leffersa jako 16-tce pisze sam Franks. Rzecz w tym, że chyba jest on w mniejszości. Zarówno Goworek, jak i Guttman piszą o Ni-11. W ogóle taką informację można znaleźć w wielu miejscach. I jest to o tyle dziwne, że zachowane zdjęcie Nieuporta pokazuje wyraźnie, że posiada on owiewkę za kabiną pilota. Dysponujący co lepszym wzrokiem mogą też dopatrywać się nowszego silnika pod kopułą. A to jedyne dwa elementy, które wyróżniają Ni-11 i Ni-16. Poza tym nie różnią się dosłownie niczym.
Problem polega na tym, że Leffers „swojego” Nieuporta przerabiał. Zdjął fabryczny karabin znad górnego skrzydła i zamontował niemiecki karabin Spandlu 08/15, naturalnie wraz z synchronizatorem. Karabin na zdjęciach też dobrze widać. Skoro zaś doszło do takich przeróbek, to czy nie mogło też dojść do dorobienia opływowej owiewki? Nie mam niestety samego Windsocka, o którym mowa wcześniej (jest nie do dostania – pytałem też u źródła), i nie wiem na czym opiera swoją tezę o Ni-11 Guttman, więc trudno powiedzieć.
Faktem jest, że kalki robione na podstawie tego Windsocka przez Insignia Mag (link znaleziony dzięki Botanowi) przedstawiają Ni-11, bez owiewki. Ale z karabinem Spandau. Śmiem wątpić, by Leffers posiadł aż dwa Nieuporty różnych serii. To też może wskazywać, że owiewka pojawiła się w trakcie użytkowania. Ale wcale tak nie musiał być – może Guttman się pomylił.

Niemniej ja na ten moment jestem zdecydowany zrobić ten samolot na bazie pudła Eduarda Weekend Edition Nieuport 16. Ma on ową owiewkę, a że pozostałymi parametrami się nie różni (Windosock o Nieuportach J.M. Bruce’a w ogóle od strony rysunków technicznych ich nie rozróżnia), to przynajmniej mniej roboty będzie z rzeźbieniem owiewki.
Ponieważ doszły do mnie opinie o słabym wykończeniu detali ww. zestawu, zwłaszcza silnika, w drodze jest też zamówienie blaszek Eduarda. Zawierają one elementy silnika właśnie, a także parę innych przydatnych detali. Są to blaszki do Ni-17, ale wiele z nich spokojnie będzie pasować.
Samolot należy naturalnie wyposażyć w karabin Spandau. Tenże również zostanie wykonany z blach Eduarda. Mam tylko wątpliwości, którym miejscu kadłuba wyrzeźbić dziurę na jego mocowanie, oraz gdzie zmieścić pojemnik na taśmy z amunicją.
Sam model powstanie w oparciu o malowania wskazane przez Guttmana, oraz Windoscka Bruce’a, który też do mnie jedzie. Niżej widok okładki.
Na dziś tyle w kwestii rozważań. Gdyby ktoś był łaskaw coś podpowiedzieć w kwestii Ni-11 vs Ni-16, a także ewentualnego użycia innych komponentów, to będę dozgonnie wdzięczny
Ale już teraz będzie trochę o koncepcji, bo taka prosta nie jest. Liczę przy okazji, że znajdą się „wizytatorzy” i kibice mogący to i owo podpowiedzieć, nie tylko w kwestii techniki etc, ale w kwestii samego pomysłu i tego, by jak najwierniej odwzorować historyczną rzeczywistość
Historia zna kilka przypadków kiedy to pierwszo-wojenni, „kapryśni” niemieccy piloci korzystali z dobrodziejstw alianckich technologii. Podobno nawet niektórzy z pilotów słynnej Jasta 11 używali czasami zachodnich silników (bodaj Hispano Suiza), bo np. Albatrosy D.V do najlepszych –mówiąc dyplomatycznie – nie należały. Sam starszy z Richthofenów klął go nie raz i nie dwa, a to głównie ze względu na zbyt słaby silnik. Był pewnie tym bardziej rozgoryczony, że o ile alianci rozwijali technologię silników rotacyjnych (szli w ślepą uliczkę, ale cóż…), o tyle Niemcy od początku wojny stawiali na rzędówki. A tu taki klops…
Lepiej udokumentowane, bo trudniejsze do ukrycia (a przecież wrażymi silnikami nikt się specjalnie nie chwalił) są przypadki używania całych maszyn. I właśnie za jeden z takich przypadków zamierzam się zabrać.

Powyższe zdjęcie przedstawia Nieuporta (za chwilę o tym, co to za wersja), którym poruszał się niemiecki as – Gustav Leffers. „Poruszał się” jest określeniem nie przypadkowym, gdyż nie jest do końca jasne, czy rzeczywiście latał na nim w bój. Pisze o tym np. Tomasz Goworek w „Samolotach myśliwskich IWŚ”, ale nie podpiera tych informacji żadnym źródłem. Pisze on nawet o tym jakoby Leffers Nieuportem zestrzelił aż cztery alianckie maszyny - mało tego, wg Goworka Leffers właśnie na Nieuporcie miał zginąć.
John Guttman w jednym ze starszych Windsocków (listopad-grudzień 1991) nie jest już taki pewien bojowych lotów Leffersa na Nieuporcie. Pisze jedynie o „plotkach” w tym zakresie. Za plotkami stoją zaś zapewne zeznania jednego z zestrzelonych, rzekomo przez Nieuporta, Anglików. Chodzi o Franka DH Samsa. Tyle, że relację tę zdał on dopiero po wojnie, po powrocie z niewoli, stąd niemożliwa jest jej weryfikacja. O tym z kolei pisze Norman Franks w książce „Sharks among Minnows”.
I tutaj w drodze akademickiego monologu
Problem polega na tym, że Leffers „swojego” Nieuporta przerabiał. Zdjął fabryczny karabin znad górnego skrzydła i zamontował niemiecki karabin Spandlu 08/15, naturalnie wraz z synchronizatorem. Karabin na zdjęciach też dobrze widać. Skoro zaś doszło do takich przeróbek, to czy nie mogło też dojść do dorobienia opływowej owiewki? Nie mam niestety samego Windsocka, o którym mowa wcześniej (jest nie do dostania – pytałem też u źródła), i nie wiem na czym opiera swoją tezę o Ni-11 Guttman, więc trudno powiedzieć.
Faktem jest, że kalki robione na podstawie tego Windsocka przez Insignia Mag (link znaleziony dzięki Botanowi) przedstawiają Ni-11, bez owiewki. Ale z karabinem Spandau. Śmiem wątpić, by Leffers posiadł aż dwa Nieuporty różnych serii. To też może wskazywać, że owiewka pojawiła się w trakcie użytkowania. Ale wcale tak nie musiał być – może Guttman się pomylił.

Niemniej ja na ten moment jestem zdecydowany zrobić ten samolot na bazie pudła Eduarda Weekend Edition Nieuport 16. Ma on ową owiewkę, a że pozostałymi parametrami się nie różni (Windosock o Nieuportach J.M. Bruce’a w ogóle od strony rysunków technicznych ich nie rozróżnia), to przynajmniej mniej roboty będzie z rzeźbieniem owiewki.
Ponieważ doszły do mnie opinie o słabym wykończeniu detali ww. zestawu, zwłaszcza silnika, w drodze jest też zamówienie blaszek Eduarda. Zawierają one elementy silnika właśnie, a także parę innych przydatnych detali. Są to blaszki do Ni-17, ale wiele z nich spokojnie będzie pasować.
Samolot należy naturalnie wyposażyć w karabin Spandau. Tenże również zostanie wykonany z blach Eduarda. Mam tylko wątpliwości, którym miejscu kadłuba wyrzeźbić dziurę na jego mocowanie, oraz gdzie zmieścić pojemnik na taśmy z amunicją.
Sam model powstanie w oparciu o malowania wskazane przez Guttmana, oraz Windoscka Bruce’a, który też do mnie jedzie. Niżej widok okładki.
Na dziś tyle w kwestii rozważań. Gdyby ktoś był łaskaw coś podpowiedzieć w kwestii Ni-11 vs Ni-16, a także ewentualnego użycia innych komponentów, to będę dozgonnie wdzięczny


