ACADEMY F-15E Operation Iraqi Freedom 1:48
Witam wszystkich
Jest to mój pierwszy post w na tym forum tak więc należy się krótkie intro:
Jestem początkującym modelarzem, wręcz raczkującym. Zamierzam podzielić się z Wami relacją z budowy mojego drugiego modelu w skali 1:48, nie ukrywam, że bardzo liczę na wszelkiego rodzaju porady, uwagi czy komentarze (również te "mieszające z błotem"). Nigdy nie brałem udziału w żadnych warsztatach, w aeroklubie sekcję modelarską znam jedynie z napisu na drzwiach. I z fotografowaniem u mnie nie tęgo, korzystając z poradników z pwm.org.pl kajam się i obiecuję poprawę (ale starych zdjęć już nie zmienię...)
A teraz do rzeczy:
Modelem, którym się zajmuję jest F-15E Strike Eagle firmy ACADEMy; docelowo w malowaniu z operacji Iraqi Freedom (czyli out of the box). Wcześniej miałem doświadczenie jedynie z modelem F-16C firmy Tamiya, stąd często będę odwoływał się do jakości Tamki.

Pudełko jak pudełko, wielkie. A w środku:

W środku sporo wyprasek, mnóstwo uzbrojenia, dwie instrukcje, jeden arkusz (cały kolorowy) kalkomanii no i mała tabliczka z elementami fototrawionymi. Będzie zabawa... Pora na pierwszy krok:

Od razu rzuca się w oczy, że czynności masa (w poprzednim modelu producent zrobiłby z tego ze 3 lub 4 kroki)
Wycinamy części:

Pierwsze wrażenia: plastik bardo kruchy. Trzeba szalenie uważać, nożyki zawsze ostre - łatwo ułamać brzeg części. Za to na razie nie ma wyraźnych nadlewek.

Pomalowane części, przed złożeniem w całość. Używam farb Tamiyowskich (do rozcieńczania X20A), maluję aerografem marki no-name oraz wszelkiej maści pędzelkami.
A tak wyszło jako całość:

i z drugiej strony:

...ciąg dalszy nastąpi...
Rafał.
Jest to mój pierwszy post w na tym forum tak więc należy się krótkie intro:
Jestem początkującym modelarzem, wręcz raczkującym. Zamierzam podzielić się z Wami relacją z budowy mojego drugiego modelu w skali 1:48, nie ukrywam, że bardzo liczę na wszelkiego rodzaju porady, uwagi czy komentarze (również te "mieszające z błotem"). Nigdy nie brałem udziału w żadnych warsztatach, w aeroklubie sekcję modelarską znam jedynie z napisu na drzwiach. I z fotografowaniem u mnie nie tęgo, korzystając z poradników z pwm.org.pl kajam się i obiecuję poprawę (ale starych zdjęć już nie zmienię...)
A teraz do rzeczy:
Modelem, którym się zajmuję jest F-15E Strike Eagle firmy ACADEMy; docelowo w malowaniu z operacji Iraqi Freedom (czyli out of the box). Wcześniej miałem doświadczenie jedynie z modelem F-16C firmy Tamiya, stąd często będę odwoływał się do jakości Tamki.

Pudełko jak pudełko, wielkie. A w środku:

W środku sporo wyprasek, mnóstwo uzbrojenia, dwie instrukcje, jeden arkusz (cały kolorowy) kalkomanii no i mała tabliczka z elementami fototrawionymi. Będzie zabawa... Pora na pierwszy krok:

Od razu rzuca się w oczy, że czynności masa (w poprzednim modelu producent zrobiłby z tego ze 3 lub 4 kroki)
Wycinamy części:

Pierwsze wrażenia: plastik bardo kruchy. Trzeba szalenie uważać, nożyki zawsze ostre - łatwo ułamać brzeg części. Za to na razie nie ma wyraźnych nadlewek.

Pomalowane części, przed złożeniem w całość. Używam farb Tamiyowskich (do rozcieńczania X20A), maluję aerografem marki no-name oraz wszelkiej maści pędzelkami.
A tak wyszło jako całość:

i z drugiej strony:

...ciąg dalszy nastąpi...
Rafał.


























