1/48 Spitfire x trzy!
Na swój prywatny użytek tą część modelowania nazwałem Castle Bromwich, ponieważ, prawie jak u Forda, robię taśmowo i symultanicznie (co by to nie miało znaczyć) trzy Spitfire'y - ci, którzy zagladali do mojego płóciennego Hurricane'a już tą trójkę widzieli, choć tylko w ograniczonym zakresie. Pierwszy raz robię więcej niż dwa modele na raz (a i to mi się zdarzyło tylko raz), ale muszę przyznać, że to fajna zabawa, zwłaszcza jeżeli robi się ten sam typ samolotu.
Dla porządku - są to dwa modele ICM-u i jeden Arii/Otaki - dwa z nich to wersja Mk VIII (jeden ICM i Arii), jeden - to wersja wczesna Mk IX.
Malowania:
nr 1 - Mk VIII Arii - to samolot Clive Caldwella z trochę nietypowym oznaczeniem A58-464
nr 2 - Mk VIII ICM - "Grey Nurse" z 457 Sqn. RAAF Johna Jenkinsa
nr 3 - Mk IX ICM ma być samolotem z PFT - prawdopodobnie będzie to ZXo6
Konfiguracja wszystkich samolotów "zamknięta", bez otwartych elementów. Do tej pory udało mi się wykonać malowanie na wszystkich trzech, z tego na Caldwellowskiim Spitfire użyłem masek, które zrobił dla mnie Wojtek Fajga (dziękuję raz jeszcze!), bo moje kalki są popękane (dostałem na szczęście drugi ich komplet od Huberta - też dziękuję), ale wolałem nie ryzykować. Tak więc "rondle", fin-flash i litery kodowe są malowane. Malowanie wszystkich modeli (po kolei) przebiegło szybko, bo maskowanie spodu udało się przenieść z jednego modelu na następny bez wielkich dopasowywań.
Schematy malowania:
Nr 1 - to wg Pawła Matysiaka z "Aero" 2(29)/2011 DG/DE/MSG
Nr 2 - OG/DG/MSG
Nr 3 wreszcie - MS/DE/Azure,
czyli trochę mieszanki - każdy ma ze sobą coś wspólnego w kolorach.
Modele głównie "spudła", z rzeczy od siebie trochę blaszek Edka w kokpitach, w Mk IX zrobiony nowy chwyt powietrza, koła z deklami od modelu Mk Vb Hasegawy, w modelach ICM-u wyciąłem stery wysokości i ułożyłem je w pozycji opuszczonej. Powalczę też trochę z osłonami podwozia i goleniami, bo trochę są nieprawidłowe, ale to za trochę.
Teraz kilka zdjęć z "produkcji" - pełnego warsztatu nie pokazuję, bo modele są znane (czasami jak "zły szeląg"
)
Na początek słynny "przelot"














Biję się za to we własne (niezbyt chude) piersi, że wyloty łusek na spodzie skrzydeł mają nieprawidłowy kształt (za późno się zorientowałem), nie zrobiłem też - mimo obietnic danych Wojtkowi Perkowskiemu - zawiasów lotek - teraz już wiem, jak to wygląda i o co chodziło, ale nie będę już wyrywał części od zrobionych modeli. Będzie na przyszłość.
Oto cała moja manufaktura!
Dla porządku - są to dwa modele ICM-u i jeden Arii/Otaki - dwa z nich to wersja Mk VIII (jeden ICM i Arii), jeden - to wersja wczesna Mk IX.
Malowania:
nr 1 - Mk VIII Arii - to samolot Clive Caldwella z trochę nietypowym oznaczeniem A58-464
nr 2 - Mk VIII ICM - "Grey Nurse" z 457 Sqn. RAAF Johna Jenkinsa
nr 3 - Mk IX ICM ma być samolotem z PFT - prawdopodobnie będzie to ZXo6
Konfiguracja wszystkich samolotów "zamknięta", bez otwartych elementów. Do tej pory udało mi się wykonać malowanie na wszystkich trzech, z tego na Caldwellowskiim Spitfire użyłem masek, które zrobił dla mnie Wojtek Fajga (dziękuję raz jeszcze!), bo moje kalki są popękane (dostałem na szczęście drugi ich komplet od Huberta - też dziękuję), ale wolałem nie ryzykować. Tak więc "rondle", fin-flash i litery kodowe są malowane. Malowanie wszystkich modeli (po kolei) przebiegło szybko, bo maskowanie spodu udało się przenieść z jednego modelu na następny bez wielkich dopasowywań.
Schematy malowania:
Nr 1 - to wg Pawła Matysiaka z "Aero" 2(29)/2011 DG/DE/MSG
Nr 2 - OG/DG/MSG
Nr 3 wreszcie - MS/DE/Azure,
czyli trochę mieszanki - każdy ma ze sobą coś wspólnego w kolorach.
Modele głównie "spudła", z rzeczy od siebie trochę blaszek Edka w kokpitach, w Mk IX zrobiony nowy chwyt powietrza, koła z deklami od modelu Mk Vb Hasegawy, w modelach ICM-u wyciąłem stery wysokości i ułożyłem je w pozycji opuszczonej. Powalczę też trochę z osłonami podwozia i goleniami, bo trochę są nieprawidłowe, ale to za trochę.
Teraz kilka zdjęć z "produkcji" - pełnego warsztatu nie pokazuję, bo modele są znane (czasami jak "zły szeląg"
Na początek słynny "przelot"














Biję się za to we własne (niezbyt chude) piersi, że wyloty łusek na spodzie skrzydeł mają nieprawidłowy kształt (za późno się zorientowałem), nie zrobiłem też - mimo obietnic danych Wojtkowi Perkowskiemu - zawiasów lotek - teraz już wiem, jak to wygląda i o co chodziło, ale nie będę już wyrywał części od zrobionych modeli. Będzie na przyszłość.
Oto cała moja manufaktura!









