Hawker Typhoon Mk 1B (Hasegawa 1:48)
Witajcie,
może tym razem uda mi się doprowadzić warsztat do szczęśliwego końca
Szanse są spore, bo pacjent jest już w malarni. Jest to Typhoon Mk 1b Hasegawy, wersja "car door". Początkowo planowałem zrobić go w malowaniu pustynnym, ale ostatecznie zdecydowałem się na inny wariant z zestawu kalkomanii Techmodu: SA-H z 486 dywizjonu RAF. Maszyna ma charakterystyczny i krótko stosowany wzór malowania z białym nosem, który miał zapobiegać myleniu Typhoonów z FW-190. Malowanie podoba mi się ze względu na pstrokaciznę: klasyczny RAFowski kamuflaż europejski, do tego ten biały nos, czarne pasy na brzuchu (ale oczywiście jeszcze nie inwazyjne, tylko właśnie "szybkiego rozpoznania"), do tego żółte krawędzie natarcia i żółte pasy na skrzydłąch. Jak to wyjdzie, okaże się...

Poza kalkomaniami oraz maskami Montexu nabyłem też spory zestaw blaszek Eduarda, zawierający elementy kokpitu, chłodnicy i klapy (które dały mi popalić i wstrzymały budowę na kilak miesięcy).
Krótkie migawki z wczesnych faz budowy:


tu można zobaczyć chyba największą wpadkę z pasowanie w modelu - kadłub jest przystosowany do dwóch wersji, car door i bubbletop, dlatego tę okolice wkleja się oddzielnie. Pasowanie - widać jakie. Choć może to jakiś mój błąd. Fotel wstawiony bez klejenia, zrobiony z blachy, bez porównania z plastikiem

MIałem mnóstwo problemów z wklejeniem do skrzydeł blach imitujących komory klap. Wyrównanie krawędzi odstręczyło mnie od modelu na długie miesiące, ale jakoś to w końcu wyprowadziłem, choć szału nie ma.

Same klapy wyglądają całkiem fajnie (trzeba samemu dopasowac pręciki)


A tu już po podkładzie (surfacer 1000), preshadingu i Medium Sea Grey (u mnie Tamiya XF53); biały nos tez już zamaskowany


i góra na razie z preshadingiem, zamaskowane żółte pasy:

Kamuflaż góry postanowiłem zrobić eksperymentalne, wycinając odpowiednio powiększony zarys plam z papieru i podklejając Patafixem. Chodziło o uzyskanie lekko rozmytych linii:



NIestety, wyszło bez rewelacji, jednak odkurz jest, więc poprawiałem z ręki


Użyte farby to szara XF-54 i zielona XF-61.
Model czeka (już po poprawkach) na oględziny przy pełnym świetle, czyli jutro. Teraz tradycyjny dylemat, czy robić color modulation, czyli po naszemu popsikać innymi odcieniami kolorów bazowych żeby uplastycznić powierzchnię...
może tym razem uda mi się doprowadzić warsztat do szczęśliwego końca

Poza kalkomaniami oraz maskami Montexu nabyłem też spory zestaw blaszek Eduarda, zawierający elementy kokpitu, chłodnicy i klapy (które dały mi popalić i wstrzymały budowę na kilak miesięcy).
Krótkie migawki z wczesnych faz budowy:


tu można zobaczyć chyba największą wpadkę z pasowanie w modelu - kadłub jest przystosowany do dwóch wersji, car door i bubbletop, dlatego tę okolice wkleja się oddzielnie. Pasowanie - widać jakie. Choć może to jakiś mój błąd. Fotel wstawiony bez klejenia, zrobiony z blachy, bez porównania z plastikiem

MIałem mnóstwo problemów z wklejeniem do skrzydeł blach imitujących komory klap. Wyrównanie krawędzi odstręczyło mnie od modelu na długie miesiące, ale jakoś to w końcu wyprowadziłem, choć szału nie ma.

Same klapy wyglądają całkiem fajnie (trzeba samemu dopasowac pręciki)


A tu już po podkładzie (surfacer 1000), preshadingu i Medium Sea Grey (u mnie Tamiya XF53); biały nos tez już zamaskowany


i góra na razie z preshadingiem, zamaskowane żółte pasy:

Kamuflaż góry postanowiłem zrobić eksperymentalne, wycinając odpowiednio powiększony zarys plam z papieru i podklejając Patafixem. Chodziło o uzyskanie lekko rozmytych linii:



NIestety, wyszło bez rewelacji, jednak odkurz jest, więc poprawiałem z ręki


Użyte farby to szara XF-54 i zielona XF-61.
Model czeka (już po poprawkach) na oględziny przy pełnym świetle, czyli jutro. Teraz tradycyjny dylemat, czy robić color modulation, czyli po naszemu popsikać innymi odcieniami kolorów bazowych żeby uplastycznić powierzchnię...















