AN-28 Broplan 1/72 waku - czyli moja walka z waku w odcinkac
Przy okazji budowy Szczerbakowa obiecałem wyjaśnic co to " nowa metoda" na obróblke waku.
Zacznę od tego jaka była stara - tradycyjna stosowana przez wielu na świecie do dziś: jest to wycinanie elementu z naddatkiem kilku milimetrów a następnie szlifowanaie na papierze ściernym aż ten naddatek oddzieli się jako cieniutka błonak od elementu.
Minus tej metody to ograniczona kontrola, długi czas obróbki i często (robiąc na sucho) masa kurzu. Tą metodą i jej modyfikacjami od lat 80-tych zrobiłem oraz zepsuyłem też kilka modeli (głównie różne profile skrzydeł mi wychodziły).
Od ok. 6 lat (może dłużej, czas szybko leci) stosuję "nową metodę", która sobie wypracowałem (no nie znam nikogo, kto by to gdzieś już pokazał).
Polega ona na wykorzystaniu czeskiej piłko-żyletki leżącej płasko na tworzywie i wycinaniu elementu. Metoda gwarantuje dobra kontrolę nad procesem wycinania i eliminuje znaczną część kurzu. Dodatkowo wycięty element praktycznie nie wymaga dalszej obróbki.
Którys Forumowicz wspomniał o nozyku introligatorskim, cóż on nie daje moim zdaniem i doświadczeniem takiej kontroli nad procesem wycinania, szczególnie elementów jak krawedzie spływu.
Wycięcie obu połówek kadłuba Antka zajęło mi 3 minutu.



Ciag dalszy kiedyś tam napewno nastąpi.
Zacznę od tego jaka była stara - tradycyjna stosowana przez wielu na świecie do dziś: jest to wycinanie elementu z naddatkiem kilku milimetrów a następnie szlifowanaie na papierze ściernym aż ten naddatek oddzieli się jako cieniutka błonak od elementu.
Minus tej metody to ograniczona kontrola, długi czas obróbki i często (robiąc na sucho) masa kurzu. Tą metodą i jej modyfikacjami od lat 80-tych zrobiłem oraz zepsuyłem też kilka modeli (głównie różne profile skrzydeł mi wychodziły).
Od ok. 6 lat (może dłużej, czas szybko leci) stosuję "nową metodę", która sobie wypracowałem (no nie znam nikogo, kto by to gdzieś już pokazał).
Polega ona na wykorzystaniu czeskiej piłko-żyletki leżącej płasko na tworzywie i wycinaniu elementu. Metoda gwarantuje dobra kontrolę nad procesem wycinania i eliminuje znaczną część kurzu. Dodatkowo wycięty element praktycznie nie wymaga dalszej obróbki.
Którys Forumowicz wspomniał o nozyku introligatorskim, cóż on nie daje moim zdaniem i doświadczeniem takiej kontroli nad procesem wycinania, szczególnie elementów jak krawedzie spływu.
Wycięcie obu połówek kadłuba Antka zajęło mi 3 minutu.



Ciag dalszy kiedyś tam napewno nastąpi.
