Bristol Beaufighter VIF - Tamiya 1/48
Nowy rok zaczynam w nowej skali. Gruby koleś znany z reklam coca-coli zostawił pod choinką pięknego Beaufightera. Po dokładnych oględzinach okazało się że nie jest tak piękny jak można by się tego spodziewać. Dosyć ubogi kokpit i zupełnie spaprane linie podziału na skrzydłach. Normalnie bym się tym specjalnie nie przejął bo jestem zwykłym sklejaczem ale tym razem postanowiłem wypróbować w warunkach bojowych nitowania no i złe linie mocno mi to utrudniły. Nie zdecydowałem się na rycie od nowa całości, poprawiłem tylko małe fragmenty na górze przy komorach km-ów i silnikach, które był ewidentnie wymyślone. W tej sytuacji nitowanie jest w dużej mierze swobodną impresją na temat a nie odzwierciedleniem rzeczywistości. Starałem się jakoś pogodzić faktyczny przebieg nitów z tym co przeryła tamka i wyszło jak wyszło
Arcydzieło to nie będzie natomiast zdobyte doświadczenie bezcenne...
Środek wzbogaciłem o zoom Eduarda, wybrałem malowanie EW-V z 307 dywizjonu we wczesnym schemacie cały na czarno. Tu kolejny problem bo 307 używał Beau które były przebudowane na wersję VIF z IF i w związku z tym błędne są duże uniesione stateczniki poziome. Na żywicę za 16 EUR nie mam ochoty więc zostanie tak jak jest. Dość gadania, wracam do nitowania


Plamy w kokpicie wzięły się z tego że jeszcze nie zdążył wyschnąć po washu.
Środek wzbogaciłem o zoom Eduarda, wybrałem malowanie EW-V z 307 dywizjonu we wczesnym schemacie cały na czarno. Tu kolejny problem bo 307 używał Beau które były przebudowane na wersję VIF z IF i w związku z tym błędne są duże uniesione stateczniki poziome. Na żywicę za 16 EUR nie mam ochoty więc zostanie tak jak jest. Dość gadania, wracam do nitowania


Plamy w kokpicie wzięły się z tego że jeszcze nie zdążył wyschnąć po washu.



