Strona 1 z 1

I-5 (późny), ICM 1/72

PostNapisane: środa, 4 marca 2009, 14:44
przez lejgo_inc
I-5 - późna wersja, trafił w moje ręce przypadkiem. Kupowałem koledze I-5, i już po fakcie okazało się że miała to być wczesna
wersja. W ten sposób stałem się posiadaczem dzieła ICM przedstawiającego późną wersję tego samolotu, którego projekt powstał w ówczesnym OPO-1. Szef tego oddziału doświadczalnego - Nikolaj Polikarpow miał zostać wkrótce skazany na odsiadkę za rzekome sabotowanie produkcji, a projektem od początku zajmował się Paweł O. Suchoj, pod okiem Andrieja Tupolewa. Mój model był w pię-ęknym białym kolorze, tu zdjęcia wyprasek innego egzemplarza, kolor plastiku jak widać jest sprawą dowolną, a szary lepiej wychodzi na zdjęciach.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Takie dwupłaty to generalnie nie jest moja tematyka, ale po pierwsze model ICMu wyglądał bardzo ładnie z tą swoją delikatniusią fakturą powierzchni i całkiem bogatym wyposażeniem w detale. Po drugie - kusiło fajne malowanie - srebrny/aluminiowy samolot z czerwonymi zastrzałami i sterem kierunku (samolot I.U.Pawłowa, bohatera rosyjskiej wojny domowej, jak wynika z malunku na burtach kadłuba - gotowego walczyć w imię bolszewizmu), po trzecie - świetnie się toto nadawało na model robiony równolegle z jakiem-17 amodelu (relacja tu http://www.pwm.org.pl/viewtopic.php?f=12&t=5803), w warunkach "polowych", niejako na spróbowanie. Aaa, tak - i po czwarte - w ogóle nigdy jeszcze nie robiłem dwupłatów.

(Jeszcze uwaga - relacja, podobnie jak w przypadku jaka-17 będzie w trybie "fast forward", bo model ten robiłem równolegle z jaczkiem).

Zatem.
Pierwszy etap inwestycji - wszelkie dobra wewnątrz kadłuba - kratownica, kaemy itd. Wnętrze pociągnięte Humbrolem 56, kaemy H53. Silnik składa się z trzech części (widać), osadzonych na osobnej kratownicy mocowanej do wręgi ogniowej (nie widać).Sam silnik byłby zapewne wdzięczny gdybym do jego pomalowania użył aerografu, ale realia powodują że mój aerograf znajduje się jakieś 1700km na zachód od aktualnie robionego modelu.

Obrazek
Obrazek

Wnętrze niby jest wyposażone w dwie kratownice, dwa jakieś dynksy na burtach, fotel, pedały, tablica przyrządów (wypukłe kółka, po sklejeniu kadłuba w ogóle tego nie widać) i podłoga. Fotel dostał pasy w wersji "what if?", bo generalnie przez otwór kabiny widać tylko fotel, więc pasy jakoś urozmaicają ten minimalizm. Smok tamiji ładnie podkreślił wypukłości. Gwoli ścisłości dodam, że kaemy mają tendencję do sterczenia z otworów w kadłubie pod różnymi fantazyjnymi kątami (z wyjątkiem ewidentnie nudnego "na wprost").

Obrazek

Po wstępnej przymiarce i dopasowaniu dolnego skrzydła (wymagało to perswazji za pomocą nożyka, bo kadłub był szerszy niż wycięcie w skrzydle) model wyglądał tak:

Obrazek

Jeszcze ostatni promyk światła dziennego padający na podłogę z orczykiem:

Obrazek

...i zamykamy teatrzyk.

Obrazek

Dopasowanie jest niby dobre, ale tak naprawde jest troche szpachlowania. Jest to dodatkowo upierdliwe, że detal powierzchni jest naprawde delikatny, i bardzo łatwo się go pozbawić poprzez nawet lekkie szlifowanie. Próbowałem w niektórych miejscach szpachlę zmywać wacikiem nasądzonym rozcienczalnikiem Gunze, ale nie wszędzie dawało to możliwość uniknięcie szlifowania.

Obrazek

Podmalówki dla sprawdzenia efektów szpachlowania. Używałem dośc dowolnie Gunze Dissolved Putty i Surfacera 500.

Obrazek

Ostatecznie walkę skończyłem z umiarkowanym sukcesem, ale są miejsca w których tak naprawdę można było się bawić dalej

Obrazek

Przykleiłem jeszcze drobiażdżki które ICM zostawił do zrobienia samemu (stopień i uchwyty przy ogonie).

Obrazek

Dalsze losy I-5 - wkrótce.

Re: I-5 (późny), ICM 1/72

PostNapisane: czwartek, 5 marca 2009, 10:20
przez lejgo_inc
I dostał warstwę Surface Primera Tamiji (fotografia tekstowa: wyobraźcie sobie cały model szary), a następnie wziąłem pędzelek i zaczęło się ciapanie srebrną farbką Revell 90. Wyszło o tak:

Obrazek
Obrazek

Tylna, dolna część ciała. Wygląda jak przysypany srebrnym proszkiem. Powód jest dość prosty. Primer jest mocno matowy, i należy mu się szlifowanie, a tego - z uwagi na delikatności na powierzchni modelu - robić nie chciałem. Czyli powrót do punktu wyjścia. Na początek zmyłem wszystkie warstwy farb, świetnie w tej roli wypadł Gunze Color Thinner, żre wszystko jak leci, plastiku nie rusza.
Po tym dość brutalnym zabiegu (z modelu zeszło dosłownie wszystko - srebro, podkład, czerwone dodatki, niektore miejsca trzeba było doszpachlować) ponownie chwyciłem za pędzel i lekko rozcienczoną 90 Revella. Efekt jest zauważalnie ciekawszy, chociaż uzyskanie równomiernego pokrycia białego plastiku to raczej zawiła sprawa.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Na zdjęciach różnica między tymi dwoma malowaniami nie jest może drastyczna, ale w naturze, gdy można obejrzeć model z paru stron i widać grę światła na powierzchni - różnica była ogromna. Zwłaszcza bogata w fakture przednia część kadłuba odzyskała prezencję.

Po kolejnej warstwie sreberka model dostal warstwę błyszczącego bezbarnego Vallejo (złego słowa nie mogę powiedzieć o tych farbkach) a następnie kalki. Strzałki na ogonie rozpadały się na kilka kawałków, flaga została w związku z tym prewencyjnie potraktowana dwoma warstwami półmatowego akrylu przed wymoczeniem, troche to pomogło. Ze srebrzeniem nie miałem kłopotów, głównie dlatego, że kalki były wycięte po obrysie grafiki..

Obrazek
Obrazek

Widać pewnie te niedomalowania na skrzydle, to będzie jeszcze korygowane, na razie za skrzydło bardzo wygodnie iszaka się chwyta.
Przednią część kadłuba pomazałem smokiem tamiji, troszeńkę wydobyło to drobiazgi typu łączenia blach, nity. Smok jest błyszczący, i tak to zostawiłem, Tylną część kadłuba - za kabiną pomalowałem dwukrotnie matowym akrylem. Różnica jest dość subtelna, ale zauważalnie odróżnia oblachowanie przodu od tyłu o konstrukcji mieszanej. Podobną warstwę matowego dostały powierzchnie sterowe.

Re: I-5 (późny), ICM 1/72

PostNapisane: piątek, 6 marca 2009, 18:23
przez lejgo_inc
W życiu I-5 nastał okres dojrzewania.
Pojawiły się pierwsze wąsy.

Obrazek

ICM nie zdradza schematu wg jakiego należy przewlekać naciągi, pomocna okazała się książka wyd. Midland "Polikarpov's Biplane Fighters". Jest tam nawet jedno zdjęcie tego egzemplarza I-5, a na wielu innych zdjęciach można prześledzić co-gdzie-skąd-dokąd. Co ciekawe, różne egzemplarze I-5 dość konkretnie różniły się pod względem takielunku (? - można użyć tej nazwy dla samolotu?). Same naciągi zrobiłem z wyciągniętych nad płomieniem ramek - najcieńszych jak się dało. Jak mogłem się przekonać NIE jest to najlepszy materiał na naciągi, bo takie niteczki są już bardzo kruche i delikatne, przez co łatwo je zerwać. Nie ma mowy o dobrym naciągnięciu.
Otwory w odpowiednich miejscach na skrzydłach i kadłubie nawiercałem wiertłem 0.33mm, a nitki wklejałem klejem CA. Węzły mocowania w dolnym płacie, przy kadłubie - takie kroplowe owiewki - powstały z kawałka plastiku zalanego Surfacerem 500.

Obrazek

Samolot był gotowy przyjęcie delegacji górnego płata.
Wielu z was pomyśli pewnie - ok, teraz przyklei zastrzały, a potem na to przyjdzie skrzydło. No, nie, teraz to ja też już jestem taki mądry. Co zrobiłem? Do górnego płata przykleiłem wewnętrzne zastrzały - te które łączą go z kadłubem. Taką deską z podpórkami próbowałem trafić w odpowiednie miejsca na kadłubie. Za którymś razem, ku mojemu zdziwieniu się udało, chociaż fotki pokazującej w zbliżeniu miejsce łączenia tych zastrzałów z kadłubem wolałbym nie pokazywać (tak naprawde to nawet jej nie zrobiłem na wszelki wypadek). W skrócie - można to było zrobić lepiej (obie wersje I-5 leżą w szafie, i czekają na drugie i trzecie podejście w tym temacie).

Obrazek

Zastrzały między płatami wkleiłem już potem. Najpierw na klej do części przezroczystych (to miało sens, bo procedura była dość chaotyczna i można było sporo rzeczy wokoło ubabrać), a potem, po oczyszczeniu ze śladów nietrafiania zastrzałem na właściwe miejsce - ustaliłem połączenia klejem CA.

Kilka fotek, bo dużo tekstu było.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Na ostatniej focie widać jeszcze nie obrobione ślady po przeciąganiu polistyrenowych nitek. Zabawa w usunięcie tych śladów zajęła mi pare wieczorów szpachlowania, szlifowania, malowania, przeklinania i szpachlowania od nowa. Srebrna farba jest bezlitosna. Białe naciągi to pozostałość po nieco zbyt entuzjastycznym machnięciu palcem gdzieś w trakcie tego fajnego procesu.

W międzyczasie zajmowałem się takimi drobiazgami jak malowanie podwozia głównego, czy przeciąganie linek w okolicach ogona.

Obrazek

Na koniec potraktowałem model washem, najpierw z mocno rozcienczonego ciemnego brązu humborla, a potem - punktowo smok tamiji. Efekt końcowy chyba za mocno przypomina po prostu usyfioną blachę, a nie delikatny weathering - w zasadzie ten etap mogłem już sobie darować. Live and learn.

Obrazek

Zdjęcia ukończonego modelu tutaj: http://www.pwm.org.pl/viewtopic.php?f=13&t=6053

Re: I-5 (późny), ICM 1/72

PostNapisane: piątek, 6 marca 2009, 22:26
przez Grzegorz Stróżek
Niezły kaskader z Ciebie, ale udało Ci się.
Ale następnym razem, to już proponuję użyć aero do alu, bo szkoda Twojej pracy

Re: I-5 (późny), ICM 1/72

PostNapisane: sobota, 7 marca 2009, 14:59
przez PrzemoL
Tak, a do naciągów nitki nylonowej albo EZ Line.
Bardzo ładny modelik!