P-38F Hasegawa 1/48
Napisane: wtorek, 26 maja 2009, 01:35
O Heady Lammar is a beautiful gal,
And Madeleine Carrol is too.
But you'll find, if you query,
a different theory
amoungst any bomber crew.
For the loveliest thing
of which one could sing
this side of the Heavenly Gates,
is no blonde or brunette
of the Hollywood set,
but an escort of P-38s.
Sure, we're braver than hell,
on the ground all is swell,
in the air it's a different story.
We sweat out our track,
through the fighters and flack,
we're willing to split up the glory.
Well they wouldn't reject us,
so Heaven protect us,
and untill all this shooting abates,
give us courage to fight 'em,
and one other small item,
An Escort Of P-38s
(Lightnigs In The Sky)
Ponieważ latem mogę mieć kłopot z aktualizowaniem moich bieżących wątków warsztatowych, a tęskno mi będzie za aktywnym uczestnictwem w życiu forum, postanowiłem rozpocząć kolejną relację. Rzecz dotyczy modelu, nad którym prace zostały przerwane, by szybko zrobić sobie Spitfire'a i jeszcze szybciej przemalować P-47 .
Ten Lightning służył w 49FG pod Johnem G. O'Neillem. To sławna Beautiful Lass. Panele z tym noseartem są dziś cyba jednymi z popularniejszych wśród ludzi oferujących takie gadżety. I mnie skusiła ta panna. Do tego kamuflaż shadow shading z ciekawymi śladami eksploatacji, nietuzinkowa 'tablica wyników' pilota i PTO - czegóż chcieć więcej? Niestety mało udało mi się odnaleźć wieści o samym pilocie. As z ośmioma zwycięstwami to przedstawiciel najciekawszej dla mnie grupy pilotów myśliwskich. Tacy trochę zapomniani bohaterowie, których sukces był zbyt mały by ściągać tłumy korespondentów wojennych i by ich nazwiska wypełniały karty historii ich sławnych jednostek. Dlatego jeżeli chce się czegoś dowiedzieć o panu O'Neill to trudno zobaczyć coś więcej niż gołą babę z jego samolotu. Może ktoś dotarł dalej? Będę wdzięczny za informacje.
Na początek stan modelu w momencie gdy przerwałem budowę. Oprócz tego co widać jest jeszcze trochę 'malizny':
Dziwnie jest tak wracać do nieskończonej pracy sprzed kilku lat. Te wszystkie rzeczy, które teraz zrobiłbym inaczej ...
Swoją dotychczasową pracę pokażę w grupach tematycznych. Dzisiaj część pierwsza - PODWOZIE.
Wnęka przednia odlana w kadłubie dawała słaby dostęp. Coś jednak dodałem. Otworzyłem też tylną ścianę i zrobiłem doceniany przez Aleksandra 'chaos z kablami' . Tym razem jednak posiłkowałem się zdjęciem z monografii i chaos przypominać miał to co było na zdjęciu. Cały ten kram przymocowany jest do przedniej ściany kokpitu (a może do podłogi?). Do wnęki tylko kratowniczka konstrukcji:
Wnęki główne jak widać. Pomocna była blaszka Eduarda i trochę własnej inwencji. Nie starczyło jej jednak by usunąć hasegawowski, 'pełny' dukt bocznego chwytu powietrza belki silnikowej i zastąpić go wygiętym, okrągłym prętem jak to powinno być. Jeszcze pamiętam ten dramat, kiedy stwierdziłem, ze ograniczę się tylko do szwu zgrzewu :
Godzinami wpatrywałem sie w zdjęcia Lightningów i ostatecznie wydedukowałem sobie taki kolor goleni podwozia. Oczywiście trzeba będzie jeszcze podmalować to i owo. Ciągle bardzo podoba mi sie goleń przedniego kółka. Oskrobałem ją niemal do czysta i dokleiłem kilkanaście, tymi rękami wyrzeźbionych części:
Na koniec części pierwszej:
And Madeleine Carrol is too.
But you'll find, if you query,
a different theory
amoungst any bomber crew.
For the loveliest thing
of which one could sing
this side of the Heavenly Gates,
is no blonde or brunette
of the Hollywood set,
but an escort of P-38s.
Sure, we're braver than hell,
on the ground all is swell,
in the air it's a different story.
We sweat out our track,
through the fighters and flack,
we're willing to split up the glory.
Well they wouldn't reject us,
so Heaven protect us,
and untill all this shooting abates,
give us courage to fight 'em,
and one other small item,
An Escort Of P-38s
(Lightnigs In The Sky)
Ponieważ latem mogę mieć kłopot z aktualizowaniem moich bieżących wątków warsztatowych, a tęskno mi będzie za aktywnym uczestnictwem w życiu forum, postanowiłem rozpocząć kolejną relację. Rzecz dotyczy modelu, nad którym prace zostały przerwane, by szybko zrobić sobie Spitfire'a i jeszcze szybciej przemalować P-47 .
Ten Lightning służył w 49FG pod Johnem G. O'Neillem. To sławna Beautiful Lass. Panele z tym noseartem są dziś cyba jednymi z popularniejszych wśród ludzi oferujących takie gadżety. I mnie skusiła ta panna. Do tego kamuflaż shadow shading z ciekawymi śladami eksploatacji, nietuzinkowa 'tablica wyników' pilota i PTO - czegóż chcieć więcej? Niestety mało udało mi się odnaleźć wieści o samym pilocie. As z ośmioma zwycięstwami to przedstawiciel najciekawszej dla mnie grupy pilotów myśliwskich. Tacy trochę zapomniani bohaterowie, których sukces był zbyt mały by ściągać tłumy korespondentów wojennych i by ich nazwiska wypełniały karty historii ich sławnych jednostek. Dlatego jeżeli chce się czegoś dowiedzieć o panu O'Neill to trudno zobaczyć coś więcej niż gołą babę z jego samolotu. Może ktoś dotarł dalej? Będę wdzięczny za informacje.
Na początek stan modelu w momencie gdy przerwałem budowę. Oprócz tego co widać jest jeszcze trochę 'malizny':
Dziwnie jest tak wracać do nieskończonej pracy sprzed kilku lat. Te wszystkie rzeczy, które teraz zrobiłbym inaczej ...
Swoją dotychczasową pracę pokażę w grupach tematycznych. Dzisiaj część pierwsza - PODWOZIE.
Wnęka przednia odlana w kadłubie dawała słaby dostęp. Coś jednak dodałem. Otworzyłem też tylną ścianę i zrobiłem doceniany przez Aleksandra 'chaos z kablami' . Tym razem jednak posiłkowałem się zdjęciem z monografii i chaos przypominać miał to co było na zdjęciu. Cały ten kram przymocowany jest do przedniej ściany kokpitu (a może do podłogi?). Do wnęki tylko kratowniczka konstrukcji:
Wnęki główne jak widać. Pomocna była blaszka Eduarda i trochę własnej inwencji. Nie starczyło jej jednak by usunąć hasegawowski, 'pełny' dukt bocznego chwytu powietrza belki silnikowej i zastąpić go wygiętym, okrągłym prętem jak to powinno być. Jeszcze pamiętam ten dramat, kiedy stwierdziłem, ze ograniczę się tylko do szwu zgrzewu :
Godzinami wpatrywałem sie w zdjęcia Lightningów i ostatecznie wydedukowałem sobie taki kolor goleni podwozia. Oczywiście trzeba będzie jeszcze podmalować to i owo. Ciągle bardzo podoba mi sie goleń przedniego kółka. Oskrobałem ją niemal do czysta i dokleiłem kilkanaście, tymi rękami wyrzeźbionych części:
Na koniec części pierwszej: