A-1H Skyraider Tamiya 1/48
Zdecydowałem, że następny będzie właśnie ten.
Zaczęty jeszcze za kadencji Wessexa, jako jego przerywnik, czy też jeden z kilu przerywników.
Zdjęcia robiłem na swój własny użytek i nie sądziłem, że się zdecyduję to publikować, więc nie są najlepszej jakości.
Ale do rzeczy.
Najpierw do zestawu dokupiłem takie blaszki:

i zrobiłem klaustrofobiczną kabinkę. Oprócz doklejonych blaszek, przerobiłem to szkiełko z przodu, odcinając to co dała Tamiya i zastąpiłem to przeźroczystym Evergreen’em 0,13mm:






po brudzeniu:




Muszę się pochwalić, a może również producenta, że udało mi się skleić kadłub bez szpachlowania. Wyjątek stanowią miejsca, gdzie wystają te anteny...chyba anteny. Tam były tylko małe szparki:




W trakcie jak się to kleiło, zabiegany facet dostarczył żywiczne wnęki z CMK. Jak to otworzyłem, to nie wiedziałem czy mam płakać, czy się śmiać. Do tej pory nie wiem, czy miałem pecha, czy to tylko CMK nie ma kontroli jakości:








Porównanie jakości obu producentów i różnic, albo bardziej ich brak:


Pokrywy:

W zestawie CMK były również koła. Bardzo wątpliwej jakości. No ale jak się ma pecha, to po całości, a nie tylko w połowie. Poniżej, razem z kołami z Tamki, w których jak widać, próbowałem dość nieudolnie wtedy poprawić bardzo nikły zarys nacięć:

nie miałem wyjścia i zalałem wszystko CA, po czym ładnie wyszlifowałem z polerką:

A że spodobał mi się zagęszczony bieżnik z CMK, to postanowiłem przenieść go na koła z Tamki. Wyliczyłem rozstaw rowków, a z przepastnych garażowych zakamarków wygrzebałem dwudziestoletni wysokościomierz i jeszcze starszy komplet płytek wzorcowych. Jedną z piłek micro saw od RB zamontowałem w wysokościomierzu. Podkładając odpowiednie płytki wzorcowe pod jego suwane ramię, regulowałem ustawienie piłki względem zawsze stałej pozycji koła:


Finalnie wyszło tak:

W międzyczasie przyszły HVAR’Y:


razem z blaszkami:

i zaczęły się przeróbki, żeby je jakoś połączyć z pylonami. A że jest ich dwanaście, to zaistniała potrzeba zrobienia sobie całkiem prymitywnego przyrządu, co by wszystko wyszło jednakowo i w miarę dokładnie.
Najpierw wywierciłem przez przyrząd otworki w walcu, w które wsadziłem drucik 0,4mm. Chyba 0,4 bo już nie pamiętam:

a że sklejenie przodu z tyłem na styk nie wydawało się za mocne, to zrobiłem to na tzw. czop:

Po czym za pomocą tego samego przyrządu, który również ustalał położenie wystających drutów z walca względem lotek, połączyłem nierozerwalnie za pomocą CA obie części:

który to przyrząd ustalał osiowość lotek względem walca w płaszczyźnie poziomej. Osiowość pionową łapałem na oko:

a wyszło tak:

z drugiej strony:

Potem zabiegany przyniósł taką żywicę, którą pomalowałem i przykleiłem tam gdzie trzeba, dodając kawałek pręta odciętego od tego, co dała Tamiya:

Razem z pokrowcem przybyły żywiczne pylony. Nie powiem, różnica jest:

Potem sobie malowałem:










Finalnie:


Prawie finalnie:



Na chwilę obecną surfacer jest tylko na skrzydłach z obu stron, a model wygląda tak:


ufff....ale za to teraz będzie na bieżąco....mam nadzieję
Zaczęty jeszcze za kadencji Wessexa, jako jego przerywnik, czy też jeden z kilu przerywników.
Zdjęcia robiłem na swój własny użytek i nie sądziłem, że się zdecyduję to publikować, więc nie są najlepszej jakości.
Ale do rzeczy.
Najpierw do zestawu dokupiłem takie blaszki:

i zrobiłem klaustrofobiczną kabinkę. Oprócz doklejonych blaszek, przerobiłem to szkiełko z przodu, odcinając to co dała Tamiya i zastąpiłem to przeźroczystym Evergreen’em 0,13mm:






po brudzeniu:




Muszę się pochwalić, a może również producenta, że udało mi się skleić kadłub bez szpachlowania. Wyjątek stanowią miejsca, gdzie wystają te anteny...chyba anteny. Tam były tylko małe szparki:




W trakcie jak się to kleiło, zabiegany facet dostarczył żywiczne wnęki z CMK. Jak to otworzyłem, to nie wiedziałem czy mam płakać, czy się śmiać. Do tej pory nie wiem, czy miałem pecha, czy to tylko CMK nie ma kontroli jakości:








Porównanie jakości obu producentów i różnic, albo bardziej ich brak:


Pokrywy:

W zestawie CMK były również koła. Bardzo wątpliwej jakości. No ale jak się ma pecha, to po całości, a nie tylko w połowie. Poniżej, razem z kołami z Tamki, w których jak widać, próbowałem dość nieudolnie wtedy poprawić bardzo nikły zarys nacięć:

nie miałem wyjścia i zalałem wszystko CA, po czym ładnie wyszlifowałem z polerką:

A że spodobał mi się zagęszczony bieżnik z CMK, to postanowiłem przenieść go na koła z Tamki. Wyliczyłem rozstaw rowków, a z przepastnych garażowych zakamarków wygrzebałem dwudziestoletni wysokościomierz i jeszcze starszy komplet płytek wzorcowych. Jedną z piłek micro saw od RB zamontowałem w wysokościomierzu. Podkładając odpowiednie płytki wzorcowe pod jego suwane ramię, regulowałem ustawienie piłki względem zawsze stałej pozycji koła:


Finalnie wyszło tak:

W międzyczasie przyszły HVAR’Y:


razem z blaszkami:

i zaczęły się przeróbki, żeby je jakoś połączyć z pylonami. A że jest ich dwanaście, to zaistniała potrzeba zrobienia sobie całkiem prymitywnego przyrządu, co by wszystko wyszło jednakowo i w miarę dokładnie.
Najpierw wywierciłem przez przyrząd otworki w walcu, w które wsadziłem drucik 0,4mm. Chyba 0,4 bo już nie pamiętam:

a że sklejenie przodu z tyłem na styk nie wydawało się za mocne, to zrobiłem to na tzw. czop:

Po czym za pomocą tego samego przyrządu, który również ustalał położenie wystających drutów z walca względem lotek, połączyłem nierozerwalnie za pomocą CA obie części:

który to przyrząd ustalał osiowość lotek względem walca w płaszczyźnie poziomej. Osiowość pionową łapałem na oko:

a wyszło tak:

z drugiej strony:

Potem zabiegany przyniósł taką żywicę, którą pomalowałem i przykleiłem tam gdzie trzeba, dodając kawałek pręta odciętego od tego, co dała Tamiya:

Razem z pokrowcem przybyły żywiczne pylony. Nie powiem, różnica jest:

Potem sobie malowałem:










Finalnie:


Prawie finalnie:



Na chwilę obecną surfacer jest tylko na skrzydłach z obu stron, a model wygląda tak:


ufff....ale za to teraz będzie na bieżąco....mam nadzieję






