F-14D Kocur na stole 1/32.
Rozpoczynam nowy wątek warsztatowy na stole pojawia się "Kocur" ze stajni Trumpetera w skali 1:32.

Pudełko i jego zawartość robi WIELKIE wrażenie - ramek jest 25!!! a części niezliczona ilość.

Osobiście jeszcze nie miałem do czynienia z modelem o takiej ilości części i takiej jakości wykonania. Dlatego właśnie postanowiłem rozpocząć wątek warsztatowy - przyznam szczerze, że model nie co mnie przeraża a że moje doświadczenie jest mierne to pewnie będę potrzebował waszej pomocy i kibicowania.
Można by uznać, że skoro model mnie przeraża to lepiej bym wziął się za inny ale reszta w szafie też do prostych nie należy poza tym wyzwania to coś na czym można zaliczyć porażkę ale przy spokojnej i metodycznej pracy można też wiele się nauczyć i tą drogą zamierzam pójść.
Tym razem podszedłem do pracy na spokojnie kokpit dłubię już kolejny dzień, później biorę się za silniki, podwozie itd.
Teraz coś o pierwszych pracach - kabina jest chyba najsłabszym punktem modelu a fotele daleko odbiegają od oryginałów.
Przyjąłem jednak już jakiś czas temu kierunek i staram się zmierzać wyznaczona drogą, kierunek jest jasny sklejam to co w pudełku bez szaleństwa detalizacji.
By wykonywać skomplikowane detale trzeba nauczyć się na początek podstaw rzemiosła i temu na razie się poświęcam, myślę a wręcz jestem przekonany że to dobra droga ponieważ wklejenie i pomalowanie pasów foto-trawionych przyprawiało mnie o palpitację.
Przy okazji odkryłem, że mój nowy zakup klej cjanoakrylowy marki Bond dobrze skleja jedynie palce.
Kokpit w zasadzie skończony dziś trochę ćwiczyłem przecieranie by kokpit nie wyglądał jak nówka z fabryki pozostało jeszcze nałożyć "klar" i przerzucam się na napęd.


Do następnego.

Pudełko i jego zawartość robi WIELKIE wrażenie - ramek jest 25!!! a części niezliczona ilość.

Osobiście jeszcze nie miałem do czynienia z modelem o takiej ilości części i takiej jakości wykonania. Dlatego właśnie postanowiłem rozpocząć wątek warsztatowy - przyznam szczerze, że model nie co mnie przeraża a że moje doświadczenie jest mierne to pewnie będę potrzebował waszej pomocy i kibicowania.
Można by uznać, że skoro model mnie przeraża to lepiej bym wziął się za inny ale reszta w szafie też do prostych nie należy poza tym wyzwania to coś na czym można zaliczyć porażkę ale przy spokojnej i metodycznej pracy można też wiele się nauczyć i tą drogą zamierzam pójść.
Tym razem podszedłem do pracy na spokojnie kokpit dłubię już kolejny dzień, później biorę się za silniki, podwozie itd.
Teraz coś o pierwszych pracach - kabina jest chyba najsłabszym punktem modelu a fotele daleko odbiegają od oryginałów.
Przyjąłem jednak już jakiś czas temu kierunek i staram się zmierzać wyznaczona drogą, kierunek jest jasny sklejam to co w pudełku bez szaleństwa detalizacji.
By wykonywać skomplikowane detale trzeba nauczyć się na początek podstaw rzemiosła i temu na razie się poświęcam, myślę a wręcz jestem przekonany że to dobra droga ponieważ wklejenie i pomalowanie pasów foto-trawionych przyprawiało mnie o palpitację.
Przy okazji odkryłem, że mój nowy zakup klej cjanoakrylowy marki Bond dobrze skleja jedynie palce.
Kokpit w zasadzie skończony dziś trochę ćwiczyłem przecieranie by kokpit nie wyglądał jak nówka z fabryki pozostało jeszcze nałożyć "klar" i przerzucam się na napęd.


Do następnego.












