LFG Roland D.VIa, Fly 1:48, Półwarsztat
Tym półwarsztatem postanowiłem wrócić na łamy PWM, żeby dopomóc losowi i przegnać złą passę, która przez ostatni rok nie pozwoliła mi dokończyć żadnego modelu. Budowa tego Rolanda też ciągnie się już od pół roku. Mam nadzieję, że dobrnę do końca w krótszym czasie. No i nie znalazłem warsztatu tego modelu, zatem jest to jakaś okazja.
Istotnym powodem jest też przerwany około roku temu warsztat Tabloida. Nagromadziło się tam parę problemów, ale zamierzam do niego wrócić. Roland mi w tym pomoże
Ponieważ na obecnym etapie mam już sklejony i pomalowany w większości kadłub, nie będzie inboxa, a tylko outbox i garść refleksji: Model Fly prezentuje się elegancko w ramkach, potem jest mały dysonans poznawczy, ale ogólnie nie jest źle. Fly oferuje pakowane jako oddzielne zestawy wersje a i b, które różniły się silnikiem i detalami konstrukcji, jak usterzenie i lotki. O ile te ostatnie są załączone w wypraskach, to silnik jest oferowany jako żywica. Akurat u mnie trafiło się, ze z wersją a sprzedano mi silnik do wersji b (Benz IIIa zamiast Mercedesa D.III). Skonsumowałem to jakoś. Silnik w sumie nie będzie prawie widoczny na zewnątrz. Ale niesmak pozostał...
Tutaj outbox:


Pogardziwszy malowaniem asa, zdecydowałem sie zrobić dość anonimową wersję z drewnem na wierzchu i lozengą na skrzydłach. Dołaczone kalki zamierzam wykorzystać, mam nadzieję, że nie mają rażących błędów.

Buduję raczej z pudła. Dodam wprawdzie kilka blaszek, żadna to jednak filozofia.
Tutaj powierzchnie płaskie, potraktowane błyszczącym kolorem off white Gunze H jako podkładem pod kalki. Ster kierunku biały.

Tutaj różne wsporniki, kolektory, koła, kołpak śmigła i dwa 08/15. Różny poziom zagruntowania.

Tutaj sklejony kadłub, pomalowany już na kolor drewienka. Trzeba jeszcze pomalować elementy metalowe na zielonoszary.


Istotnym powodem jest też przerwany około roku temu warsztat Tabloida. Nagromadziło się tam parę problemów, ale zamierzam do niego wrócić. Roland mi w tym pomoże
Ponieważ na obecnym etapie mam już sklejony i pomalowany w większości kadłub, nie będzie inboxa, a tylko outbox i garść refleksji: Model Fly prezentuje się elegancko w ramkach, potem jest mały dysonans poznawczy, ale ogólnie nie jest źle. Fly oferuje pakowane jako oddzielne zestawy wersje a i b, które różniły się silnikiem i detalami konstrukcji, jak usterzenie i lotki. O ile te ostatnie są załączone w wypraskach, to silnik jest oferowany jako żywica. Akurat u mnie trafiło się, ze z wersją a sprzedano mi silnik do wersji b (Benz IIIa zamiast Mercedesa D.III). Skonsumowałem to jakoś. Silnik w sumie nie będzie prawie widoczny na zewnątrz. Ale niesmak pozostał...
Tutaj outbox:


Pogardziwszy malowaniem asa, zdecydowałem sie zrobić dość anonimową wersję z drewnem na wierzchu i lozengą na skrzydłach. Dołaczone kalki zamierzam wykorzystać, mam nadzieję, że nie mają rażących błędów.

Buduję raczej z pudła. Dodam wprawdzie kilka blaszek, żadna to jednak filozofia.
Tutaj powierzchnie płaskie, potraktowane błyszczącym kolorem off white Gunze H jako podkładem pod kalki. Ster kierunku biały.

Tutaj różne wsporniki, kolektory, koła, kołpak śmigła i dwa 08/15. Różny poziom zagruntowania.

Tutaj sklejony kadłub, pomalowany już na kolor drewienka. Trzeba jeszcze pomalować elementy metalowe na zielonoszary.












