Przypadek raczej często spotykany w modelarstwie. Brak weny na malowanie...palce jednak rwą się do "tworzenia".
Czas zatem zacząć nowy model. I cierpliwie czekać na przypływ chęci na malowanie nieukończonego "samolociku".
Ale zaraz zaraz...napisałem "nowy model"? Chyba jednak nie...
Pewnego razu...chyba w roku 1998 lub 1999, wszedł do firmy w której pracowałem /jako serwisant/, pewien pan. Firma ta zajmowała się serwisem i sprzedażą kserokopiarek Canona. Nowych i używanych. Ów pan chciał kupić używaną, w bardzo dobrym stanie maszynę. Po ustaleniu szczegółów rozpocząłem szykowanie małego ksera do sprzedaży. Okazało się, że nabywcą był właściciel firmy Eduard Polska z siedzibą we Wrocławiu. Nazwa ta niewiele mi mówiła. W podzięce dostałem katalog /mam go do dziś
I wtedy stało się...po kilkuletnim rozstaniu z modelami /myślałem,że już jestem "ozdrowiony"/ kupiłem swoją pierwszą żywicę z blaszkami. Tytułowy Aires 4088. W pobliskim Hicie na Długiej kupiłem do tego zestawu model Kometa. Tak do pary
Dłubanie jednak mi nie wychodziło...i model trafił głęboko do szafy. Na długie lata. Dopiero galeria, którą pokazał kolega Posejdon, wzbudziła zainteresowanie staruszkiem.
Z racji faktu, że nie lubię modeli pootwieranych /oczywiście tylko w swoim wykonaniu






