A-7P Corsair II | 1:72 | HobbyBoss
Witam serdecznie w nowym warsztacie.
Wróciłem po paru latach abstynencji od modelarstwa, bo po prostu brakowało mi czegoś. Brakowało mi tego niby rażącego, ale jednak tak przywołującego dobre wspomnienia zapachu Decalfixu, szpachli od Tamiyi i kleju. Dźwięku kompresora i syku powietrza z aerografu. Tego bólu kiedy poza wycinanym elementem, trafisz swoją Olfą w palec. Żmudnej jazdy na konkurs na którym i tak nic nie wygrasz, ale frajdę sprawia samo bycie tam. Ostatnio doszedłem do wniosku że brakuje mi tego co jeszcze 2 lata temu nosiłem głęboko w serduszku.
Brakowało mi pasji.
Okej, po tym iście Mickiewiczowym (Zabrakło jeszcze pól malowanych zbożem rozmaitem) wstępie, przechodzimy do merituum.
Model: Na początku chciałem zrobić coś z okresu II wś. ale stwierdziłem że lepiej będzie jeśli wybiorę model czegoś "współcześniejszego". Wybór padł na A-7P produkcji HobbyBossa. Względna prostota, w sam raz do przypomnienia sobie mechanik, technik i paru innych elementarnych rzeczy. Skala oczywiście 1:72, jakby inaczej. Bez żadnych większych udziwnień, na to przyjdzie pora ;) .
Malowanie: Portugalskie, pudełkowe. Trochę ubolewam nad brakiem możliwości malowania z Wietnamu,no ale wiem że portugalski i nie można. W sumie kolorystyka podobna, o ile nie ta sama (?). Dokładnie tego egzemplarza nie mogłem znaleźć w czasie służby wiem jedynie że dzisiaj wygląda tak, samolot numer 15524:

Tu są zdjęcia paru jego kolegów:



Materiały: Farby Vallejo, bo z tego co pamiętam dobrze się nimi malowało, do tego klej Tamiyi, parę innych podstawowych pomocy: szpachla, pędzel do detali, biały podkład, rozcieńczalnik do farb i podkładu, lakier satynowy, jeśli będę w trakcie budowy czegoś potrzebował to dokupię, liczę też na sugestie dotyczące doboru materiałów.
"Bibliografia": Głównie internet, wydaje mi się że jest tam wystarczająco dużo zdjęć, schematów itp.
Budowę zacznę najprawdopodobniej dzisiaj bądź jutro i pochwalę się pierwszymi efektami prac
. Życzę wszystkim miłego wieczoru, Do zobaczenia. 
P.S. Być może trochę pojechałem z tym wstępem, ale musicie zrozumieć że ciężko znoszę szkołę od 8 do 15, musiałem nieco odreagować
Wróciłem po paru latach abstynencji od modelarstwa, bo po prostu brakowało mi czegoś. Brakowało mi tego niby rażącego, ale jednak tak przywołującego dobre wspomnienia zapachu Decalfixu, szpachli od Tamiyi i kleju. Dźwięku kompresora i syku powietrza z aerografu. Tego bólu kiedy poza wycinanym elementem, trafisz swoją Olfą w palec. Żmudnej jazdy na konkurs na którym i tak nic nie wygrasz, ale frajdę sprawia samo bycie tam. Ostatnio doszedłem do wniosku że brakuje mi tego co jeszcze 2 lata temu nosiłem głęboko w serduszku.
Brakowało mi pasji.
Okej, po tym iście Mickiewiczowym (Zabrakło jeszcze pól malowanych zbożem rozmaitem) wstępie, przechodzimy do merituum.
Model: Na początku chciałem zrobić coś z okresu II wś. ale stwierdziłem że lepiej będzie jeśli wybiorę model czegoś "współcześniejszego". Wybór padł na A-7P produkcji HobbyBossa. Względna prostota, w sam raz do przypomnienia sobie mechanik, technik i paru innych elementarnych rzeczy. Skala oczywiście 1:72, jakby inaczej. Bez żadnych większych udziwnień, na to przyjdzie pora ;) .
Malowanie: Portugalskie, pudełkowe. Trochę ubolewam nad brakiem możliwości malowania z Wietnamu,no ale wiem że portugalski i nie można. W sumie kolorystyka podobna, o ile nie ta sama (?). Dokładnie tego egzemplarza nie mogłem znaleźć w czasie służby wiem jedynie że dzisiaj wygląda tak, samolot numer 15524:

Tu są zdjęcia paru jego kolegów:



Materiały: Farby Vallejo, bo z tego co pamiętam dobrze się nimi malowało, do tego klej Tamiyi, parę innych podstawowych pomocy: szpachla, pędzel do detali, biały podkład, rozcieńczalnik do farb i podkładu, lakier satynowy, jeśli będę w trakcie budowy czegoś potrzebował to dokupię, liczę też na sugestie dotyczące doboru materiałów.
"Bibliografia": Głównie internet, wydaje mi się że jest tam wystarczająco dużo zdjęć, schematów itp.
Budowę zacznę najprawdopodobniej dzisiaj bądź jutro i pochwalę się pierwszymi efektami prac
P.S. Być może trochę pojechałem z tym wstępem, ale musicie zrozumieć że ciężko znoszę szkołę od 8 do 15, musiałem nieco odreagować




