PZL P.6, Arma Hobby, 1:72
No i stało się, kobyłka u płota. Arma obwieściła zakończenie produkcji żywic to i dłużej już nie wypadało odwlekać zakupu. A jak już dotarł to i dość szybko pojawił się na biurku.

Jak na razie to najwięcej czasu zajęło mi oddzielanie od wlewek i oczyszczanie części. Tutaj części przygotowane do dalszej obróbki.

Po zmaganiach Skusza od razu zdecydowałem się na kilka modyfikacji. Drążek został zrobiony od podstaw (ok 2/3 grubości oryginału z pudełka). Orczyk to częściowo własna twórczość. Zrobiłem go z drucika, aby mimo wszystko miał okrągły przekrój natomiast paski wziąłem z zestawowej blaszki. Jeszcze trochę muszę go oczyścić skalpelem z kleju.

I dalej wnętrze kokpitu inspirowane zdjęciem oryginału. Zrobiłem co mogłem.


Silnik ciągle jest w obróbce.


Jak na razie to najwięcej czasu zajęło mi oddzielanie od wlewek i oczyszczanie części. Tutaj części przygotowane do dalszej obróbki.

Po zmaganiach Skusza od razu zdecydowałem się na kilka modyfikacji. Drążek został zrobiony od podstaw (ok 2/3 grubości oryginału z pudełka). Orczyk to częściowo własna twórczość. Zrobiłem go z drucika, aby mimo wszystko miał okrągły przekrój natomiast paski wziąłem z zestawowej blaszki. Jeszcze trochę muszę go oczyścić skalpelem z kleju.

I dalej wnętrze kokpitu inspirowane zdjęciem oryginału. Zrobiłem co mogłem.


Silnik ciągle jest w obróbce.












