Modelarstwo z pasją

przez **Jaho63** » poniedziałek, 15 czerwca 2009, 17:24

Chyba, co niektórzy zapominają, że to tylko model, i że wyrażają tylko (podkreślam TYLKO) swoją opinię. Jeżeli wykonującemu model się podoba, krytyczne uwagi mają jedynie charakter złośliwości. Jeżeli zaś, efekt końcowy nie zadowala do końca, uwagi innych modelarzy mogą być przydatne czy to do poprawy modelu, czy na przyszłość. Rozumiem też stanowisko G-Gonza

stojącego na straży wiarygodności, co mi się podoba, ale powinno być jedynie subtelnym zwróceniem uwagi typu: "nie, tak raczej nie mogło być". Dla mnie model wygląda bardzo interesująco, o wiele ciekawiej niż maiłby być pryśnięty podstawowymi barwami, bez cieniowania, ale też cieniem jest świadomość "wymyślanego" wyglądu. Reasumując ode mnie, dla modelu duży plus, dla repliki mały minus.

Reklama

Przeczytałem swój cytat wrzucony przez Krystiana i niestety wyszło, że źle napisałem. Wyszło jakbym chciał podzielić modelarstwo na lepsze i gorsze. Nie miałem takich intencji i przepraszam, jeżeli kogoś dotknąłem. Moim celem było stwierdzenie, że jeżeli kogoś nie obchodzą sprawy, o których piszę to jego święte prawo i ja z szacunkiem nie mieszam się do jego świata.

greatgonzo napisał(a):Mam nadzieję, że nie piszę nic nieprzyjemnego. Zdecydowanie nie chciałbym.

greatgonzo: Spokojnie, przecież tylko sobie rozmawiamy. Nic nieprzyjemnego się nie dzieje póki nasze posty są - po prostu - merytoryczne.

Rozumiem Twoje stanowisko, ale się z nim ciągle nie zgadzam. Mała uwaga: nie uważam swojego modelu za doskonały, skończone mistrzostwo i cześć. Piszę to, żeby zaznaczyć że nie bronię konkretnego kawałka plastiku tylko samej idei.
Jak tylko umiejętności mi pozwolą wchodzę na ścieżkę NADINTERPRETACJI, bo takie przerysowanie mi się podoba. Tym samym mogę się zgodzić, że elementy metalizowane powinny być stonowane (jak choćby w tym zacytowanym modelu z Wrocławia). Jeżeli nie możemy zrobić repliki idealnie zmniejszonej, bo nam nie pozwala fizyka a także wyszło by coś nieciekawego to stawiamy tezę: TAK, STYLIZUJEMY. Co zresztą sam zasugerowałeś.

No, a ja stylizuję w ten sposób. Albo lepiej: w sposób w jaki sobie wyobrażam, a warsztat mi pozwala...

przez **spiton** » poniedziałek, 15 czerwca 2009, 19:52

Oficjalne oświadczenie:
Nie chciałem nikomu zrobić przykrości.
Ten dzbanek szczerze mi się podoba.
Nie jestem alfą ani omegą.
Nie zdawałem sobie sprawy, że uwagi krytyczne są złe.
Posiadam duży szacunek wobec wszystkich (na razie bez wyjątku )uczestników tego forum.
Na przyszłość powstrzymam się od uwag krytycznych, bądź spytam, czy autor tematu sobie tego życzy.
Pozdrawiam ;-))

przez **Arkady72** » poniedziałek, 15 czerwca 2009, 20:09

Piekny model Stratocasterze. Twoje podejscie do modelarstwa tez mi sie podoba, tak trzymac.

p.s.
Fajnie, ze forum nie jest kolkiem wzajemnej adoracji ale czasem przeginacie Panowie...
Zreszta szkoda pisaniny.

Stratocaster:
Przy tej rozbieżności zdań możemy stać do końca życia

.

W końcu ja jestem najwyżej hobbystą amatorem. Z naszej dyskusji każdy może sobie przyjąć dowolny wniosek, a moimi uwagami podetrzeć sobie wiadomo co ;o)

. Zdaję sobie z tego sprawę.

Tak jak malowanie Zero uważam za wyśmienite, tak w P-47 dostrzegam potknięcie. Bez znaczenia jest czy ktoś jest arcymistrzem, czy nie. Istotny jest pomysł na przedstawienie tego opowiadania jakim jest dzbanek z Saipanu. W końcu uzyskany efekt nie jest wynikiem błędu tylko zamierzonego działania. Ja się z tym pomysłem nie zgadzam bo zakłoca on, według mnie, to opowiadanie. Tym bardziej się nie zgadzam, kiedy to opowiadanie jest świetne. Tylko mi tu ktoś wydrukował kilka stron z innej opowieści :lol:

.

Gratuluję modelu!

Podoba się i to bardzo, mi się koncepcja modelarstwa prezentowanego przez "Oddział Łódzki" ;o)

ta 'nadinterpretująca' bardzo podoba. Jestem pod wrażeniem postępu kolegi Stratocastera, z modelu na model coś dodaje, coś jest jedną nóżkę bardziej. Wrażenia estetyczne są bardzo pozytywne, jak dla mnie. Merytorycznie nie mam pojęcia.

Pozdrawiam.

przez **Murek** » poniedziałek, 15 czerwca 2009, 22:13

Niech Kolega raczy dalej tak STYLIZOWAĆ i nie przejmować się. Jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził. Model bardzo fajnie zrobiony, czysto, świetne cieniowanie. I najważniejsze - to czym się tu zajmujemy to jest hobby, z racji tego powinno być przyjemne, przecież o to chodzi.
pozdrawiam

przez **erkamo** » poniedziałek, 15 czerwca 2009, 22:24

Piękny model.
Nawet w dużym zbliżeniu można podziwiać perfekcyjne warsztatowo malowanko.
Fajnie, że jest gdzie pooglądać takie cacka.

Świetny! Największe wrażenie robią na mnie stopniowo dostrzegane kolejne efekty malarskie i weatheringu.
Duże wyczucie! I wielkie brawa!

P.S.
Powtórzę się za kimś z tym samym pytaniem: czym (jakim kolorem/kolorami) różnicowałeś podstawowy kolor?

przez **iras67** » poniedziałek, 15 czerwca 2009, 23:28

Stratocaster napisał(a):.....
A tutaj, jak kiedyś napisał Tomek Gronczewski, mamy: "najlepszy model samolotu w skali 1/48 z II wojny". Bez sportowej rywalizacji, rzeczywiście jest to jeden z bardzo dobrych modeli. Oszklenie również. Chociaż wymiarowo tam coś jest z przodem. Chyba za wąski. Tamiya jakieś lewe plany miała, bo oryginały zaginęły (cytat również z Tomka).

Macie linka

jestem ciekaw dokładnej oceny wersji M, takiej precyzyjnej, chłodnej....

przez **Gienek** » wtorek, 16 czerwca 2009, 00:56

"Miss Mary Lou" bardzo mi się spodobał. Jedyną rzeczą która dla mnie nie jest pozytywna to preshading. Ale też jak gdzie wcześniej wspomniałem coraz bardziej jestem dla tego zabiegu na anty... szczególnie w wersji czarnej.

przez **Stratocaster** » wtorek, 16 czerwca 2009, 06:20

iras67 napisał(a):Macie linka jestem ciekaw dokładnej oceny wersji M, takiej precyzyjnej, chłodnej....

Tu jest link do opinii Tomka Gronczewskiego o tamiyowskim P-47:
http://www.pme.org.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=186&Itemid=42

W odpowiedzi kolegów na pytanie o kolory. Wykorzystuję kilka warstw. Warstwy lepiej wychodzą przy stosowaniu bardzo rozcieńczonej farby. Po surfie dałem olive-drab pilnując, by nie zabić pre-shadingu a w dużych panelach "zaświecił" podkład. Potem maskowałem wybrane panele i psikałem lekko ocieplonym żółtym OD. Po zdjęciu maskowania jeszcze raz potraktowałem panele i zrobiłem delikatne smugi (OD plus żółty).

Cały czas pilnuję jakości powierzchni. Musi być satynowa. Nawet w zagłębieniach, gdzie lubi się zbierać odkurz i robi się kaszka. Wtedy leciutko szlifuję papierem 2000. Chociaż przy bardzo wodnistym malowaniu takie problemy pojawiają się coraz rzadziej.

przez **Kuba P.** » wtorek, 16 czerwca 2009, 09:53

Abstrahując od poprawności merytorycznej i dyskusji na temat realistycznego odwzorowania zużytej powierzchni płatowca pomalowanego farbą OD koniecznie należy pochwalić samo wykonanie malowania od strony czysto technicznej.
Bardzo mi się podoba to, co Tomek napisał o malowaniu kilkoma warstwami rzadkiej farby, polerowaniu jej powierzchni i dbaniu o wygląd każdej warstwy. Brzmi to jak banał a jednak tak często widuje się modele pomalowane mniej starannie, widoczna jest i matowa faktura farby i zacieki. Tutaj tego nie ma. Jeśli Tomek lubi sobie złożyć model i fajnie bawić się malowaniem nie zagłębiając się w niuanse techniczne to bardzo fajnie i należy tylko chwalić sposób w jaki montuje i maluje modele.