Spitfire PR Mk. XIX Airfix 1/72
Napisane: wtorek, 14 czerwca 2011, 22:39
Spitfire Airfixa nie należy do modeli na których widok chciałoby się rzucić wszystko i zabrać się zań. Grube linie podziału, dość toporne i uproszczone detale nie są w stanie wywołać zachwytu. Niemniej, jest to jedna z ciekawszych wersji arcydzieła Mitchella, bardziej przypomina oryginał niż np. XIV-a Academy, no i podziałał też sentyment do Airfixa. Co poza tym może być atutem tego modelu? Hmmm, hmmm może niezła figurka pilota? Ach, no tak, kalkomanie - całkiem dobre jakościowo, dwie wersje - powojenny RAF (choć niestety nie słynna maszyna The Last) oraz Spit ze Szwecji. No i cóż że ze Szwecji? A no to, że Skandynawowie używali ponad 50 samolotów tej wersji. Czyżby nie dowierzali pokojowym zamiarom wschodniego Wielkiego Brata? Tak czy owak, po dość długich rozterkach dotyczących wyboru maszyny którą będę robił, zdecydowałem się na nudniejszy kolorystycznie egzemplarz z kraju trzech koron.
Jeśli chodzi o spasowanie części, to klasycznie, ingerencji pilnika i szpachlówki wymagało łączenie skrzydło - kadłub, o pomstę zaś woła do nieba dopasowanie luku burtowego kryjącego kamerę i elementu kamer kadłubowych. Z tym ostatnim problemem postanowiłem poradzić sobie, naklejając wykonany z cienkiego plastiku panel. Element ten był charakterystyczny dla szwedzkich spitfire'ów.
Poza tym zamieniłem rury wydechowe na produkt Quickboosta, podorabiałem anteny, kratkę jednego z wlotów powietrza, światła pozycyjne, oraz kilka elementów wnętrza, podbierając blaszkowe pasy i tablicę pilota jakiejś starej "piątce". Na szczycie tablicy umieściłem panel obsługi kamer, zaś za zagłówkiem pilota - specjalną przeźroczystą rurkę w której - o ile dobrze zrozumiałem - miała zbierać się wilgoć z kompresowanego w kabinie powietrza.
Wiem że jeśli chodzi o dorobione przeze mnie detale, to "szału ni ma", ale po pierwsze spowodowały one, że zamknięta kabina nie wionie pustką, po drugie zaś materiał wyjściowy nie jest szczególnie inspirujący do bardziej zaawansowanych działań. Mimo wszystko, ukończonemu modelowi wydałem pozwolenie na lądowanie na mojej półce bez większych oporów, uważając że skończone działo nie jest pozbawione swoistego wdzięku. Tym zaś którzy chcieliby nacieszyć swoje oczy widokiem fotografii oryginału, polecam artykuł na IPMS Stockholm :
http://www.ipmsstockholm.org/magazine/1 ... spit19.htm
Bardzo ciekawy jest również artykuł w jednym z dawniejszych numerów Lotnictwa Wojskowego (2008?) poświęcony właśnie spitfire'owi XIX.
Dziękuję za uwagę.
PS. Specjalnie na - nie do końce przez mnie zrozumiałe - życzenie mojej żony wstawiam emotikon diabełka.