Cześć Panowie,
Dzięki za Wasze posty i cieszę się, że model, choć stary, podoba się. Fajnie
Zwróciliście uwagę na wiele ciekawych rzeczy, nie byłem w stanie dziś odpisywać na bieżąco ale postaram się zebrać całość i odpowiedzieć wszystkim.
[1] Fotki.
Model na fotkach wyszedł bardzo ciemny i co dziwne, jakiś taki szary. Wszystko się zlało. Na żywo wygląda ciut inaczej. Może uda mi się dotrzeć na bytomski konkurs i spróbuję zapakować tego 190 razem z rozkopaną D-9. Jeśli będzie możliwość, pokażę je chętnie na organizowanej przez nasze forum wystawce pozakonkursowej. Ze zdjęciami u mnie jest problem, ale o tym rozmawialiśmy wcześniej. Sam nie umiem, poproszę kiedyś kogoś ogarniającego fotki o pomoc. Wiem, fotki są słabe.
[2] Kolorystyka.
Grzegorz ma absolutnie rację - kontrast między kolorami jest za mały a dodatkowo psuje go rozmyta krawędź między kolorami plam na skrzydłach. Wtedy myślałem, że tak wyjdzie lepiej. Obecnie skłaniam się do szablonów osadzonych na wałkach plasteliny biurowej tak jak na D-9:
Same kolory farb, szczerze mówiąc nie wiem czy to 75 za ciemny czy 74 za jasny. Pamiętam Grzegorzu tamto foto z blogu Neila ale i widziałem oryginalny 75 na różnych elementach i tam był ciemny i fioletowy. W każdym razie na moim modelu nie jest to za dobrze pokazane. Powinien być większy kontrast i mniejsze rozmycie kolorów.
[3] Nity.
Tutaj także widzę u siebie pewną ewolucję poglądu na sprawę. Wtedy nitowałem ślepo model po całości. Plany, nitowadło i do dzieła. Do tego miałem samoróbcze nitowadło z kółka zegarkowego, dlatego zaostrzone zostawiało ślady widoczne w powiększeniu jako prostokąty, nie kółka
Teraz mam inne, duuużo lepsze...ale zaczynam powoli rezygnować z nitowania.
Pamiętacie, były tematy o szpachlowaniu niemieckich maszyn, o wyglądzie kadłubów 109 F/G/K, Schwalbe itp. Tak sobie myślę, że lepiej to wygląda, jak jest mocno poszpachlowane a nity jak już to miejscami widoczne. Już nie podzielam poglądu o nitowaniu po całości. Coś pośredniego mi po głowie chodzi.
[4] Błyszczenie.
Tu w zasadzie Grzegorz mnie wyręczył i wytłumaczył. Dziękuję! Niemieckie samoloty z natury były błyszczące. Może nie lśniły jak samochody z salonu ale Fliegerlacki wyglądały trochę tak jak właśnie starsze auto. Wszystkie elementy jakie widziałem pokryte oryginalną farbą tak wyglądają. Jakby farbę natłuścić, wypolerować.
Może na modelu lepiej wygląda ciut bardziej matowe wykończenie, ten mój też wyszedł dziwnie świecąco na zdjęciach ale ja zdecydowanie jestem zwolennikiem bardziej błyszczącego, niż matowego wykończenia.
[5] Odwzorowanie względem zdjęcia.
Znam trzy zdjęcia tej maszyny, wszystkie zrobione przy tej samej okazji. Stoliczek jest obecny. Na jednym (Rodeike 1998) widać zarys tego, co zidentyfikowałem jako te białe linie ograniczające przestrzeń do chodzenia po skrzydłach. One oczywiście powinny być mniej jaskrawe niż to co widać na modelu ale wtedy były standardem i ich obecność była raczej zwykła, nieobecność byłaby czymś anormalnym. Chodniki oznaczano też czarnymi i czerwonymi liniami. Oczywiście to, że na zdartej farbie zostawiłem kalkomanie jest błędem.
Ślady gazów wydechowych silnika na zdjęciu są niewidoczne. Jest to zrozumiałe - zdjęcia mają propagandowy charakter. Mają doskonałą jakość i są wyraźne, ale to fotki zrobione w konkretnym celu przez Niemców. Wiadomo, że samolot umyto. Wieczorem po dwóch lotach ten sam Focke-Wulf miał z pewnością takie albo wyraźniejsze ślady niż namalowałem.
[6] Co bym teraz zrobił inaczej?
Przede wszystkim pewnie bym uznał, że wszystko jest źle w zestawie. Wziąłbym to co mam nt. Fw 190, a mam niemało i w efekcie popadając w paranoję nie skończyłbym modelu.
To takie przekleństwo - za bardzo lubię ten samolot i za dużo o nim wiem, żeby akceptować modele ale i czasem cierpliwości, czasu czy umiejętności brak i to rodzi zniechęcenie.
Pewnie obecnie nieco zdetalowałbym kokpit i zmieniłbym osłonę kabiny - jej ramy nie mają prawa wyjść poza obrys burt kadłuba. Zatarłbym też imitację pokrycia płóciennego na powierzchniach sterowych a opony bym albo przyszlifował albo zamienił na jakieś żywice całe koła. Tak samo podwozie bym "dociążył" bo model ma je za wysokie. Zarówno głowne jak i ogonowe. Nie ma ugięcia amortyzatorów.
Nitowanie opisałem, malowanie opisałem - zrobiłbym inaczej ślady uszkodzenia farby. Te są dość naiwne. Brak zadrapań farby, przebarwień. Tego nauczyłem się przy modelach pancernych - fajnie to wygląda.
Co jeszcze? Nie wiem, jak będę robił to zrobię. Zawsze model to jakiś tam obraz wypdkowej stanu świadomości o temacie i zdolności autora na daną chwilę.
Mam jeden albo dwa takie zestawy jeszcze więc będzie okazja.
Dzięki za komentarze, miło bardzo czytać. Dopingujcie równie serdecznie do kończenia. To mobilizuje.
Pozdrawiam,
k.