Fokker E.III (1/72, Eduard)
Fokker E.III to ulepszona wersja pierwszego w historii prawdziwego samolotu myśliwskiego. Firma Anthony’ego Fokkera pierwsza spełniła oczekiwania Idfliegu i dzięki skutecznemu zastosowaniu wcześniej opracowanego synchronizatora karabinu maszynowego z obrotami śmigła była w stanie zapewnić lotnictwu Niemiec olbrzymią przewagę od maja 1915 roku. Dopiero wprowadzenie na początku 1916 roku przez Anglików pchacza DH-2 oraz przez Francuzów półtorapłata Nieuport Ni11 doprowadziło do zakończenia niezwykłej kariery jednopłatów Fokkera nad frontem zachodnim. Kilkanaście egzemplarzy wersji E.III trafiło także do sprzymierzonej z państwami centralnymi Turcji. Prezentowany model przedstawia jeden z tych samolotów, na którym w lotnictwie tureckim latem 1916 roku latał Lt. Hans-Joachim Buddecke.
Model to wersja profipack, która zawiera kilkanaście elementów fototrawionych, zdecydowanie poprawiających wygląd wnętrza kabiny oraz kilku miejsc na kadłubie. Nie zdecydowałem się na wykorzystanie elementów podporowych płozy i kozła, gdyż według mnie ich przekrój jest zbyt płaski. Szkoda, że nie było na blaszce popychaczy powierzchni sterowych, bo te odlane z plastiku niestety są zbyt masywne i moim zdaniem stanowią największą wadę zestawu. Poza tym model idealnie leży w planach z Windsocka, składa się niemal sam, wszystko pasuje idealnie. Trochę nadlewek i delikatnych przesunięć połówek form powoduje, że nieco dodatkowej uwagi należy poświęcić wszystkim filigranowym elementom podwozia. Poza tym godny polecenia każdemu, kto chciałby bezboleśnie zacząć przygodę z modelami samolotów z 1 wojny światowej.
Naciągi jak zwykle z czarnej linki nylonowej, malowany jak zwykle akrylami Pactra, brudzony jak zwykle pigmentami Tamiya Weathering Master.

Model to wersja profipack, która zawiera kilkanaście elementów fototrawionych, zdecydowanie poprawiających wygląd wnętrza kabiny oraz kilku miejsc na kadłubie. Nie zdecydowałem się na wykorzystanie elementów podporowych płozy i kozła, gdyż według mnie ich przekrój jest zbyt płaski. Szkoda, że nie było na blaszce popychaczy powierzchni sterowych, bo te odlane z plastiku niestety są zbyt masywne i moim zdaniem stanowią największą wadę zestawu. Poza tym model idealnie leży w planach z Windsocka, składa się niemal sam, wszystko pasuje idealnie. Trochę nadlewek i delikatnych przesunięć połówek form powoduje, że nieco dodatkowej uwagi należy poświęcić wszystkim filigranowym elementom podwozia. Poza tym godny polecenia każdemu, kto chciałby bezboleśnie zacząć przygodę z modelami samolotów z 1 wojny światowej.
Naciągi jak zwykle z czarnej linki nylonowej, malowany jak zwykle akrylami Pactra, brudzony jak zwykle pigmentami Tamiya Weathering Master.
