Strona 1 z 2

Z serii: Korea 50-53; SeaFury FB.11 802 Sqn FAA, KITECH 1/48

PostNapisane: wtorek, 29 stycznia 2013, 01:26
przez dewertus
A oto drugi od koreańskiej pary i zarazem pierwszy przedstawiciel sił zbrojnych Jej Królewskiej Mości – Hawker Sea Fury FB.11 w barwach 802 dywizjonu FAA za sterami którego w dniu 9 sierpnia 1952 ustrzelił ponoć MiGa-15 Commander Peter 'Hoagy' Carmichael.

Rys historyczny
Hawker Sea Fury to obok F4U i P-51 koń roboczy (z napędem tłokowym) wojny koreańskiej. Sea Fury weszły do akcji 29 września 1950 służąc w 807 dywizjonie FAA operującym z pokładu HMS Theseus. W trakcie całej wojny Fury operował z pokładu trzech lotniskowców brytyjskich (HMS Theseus, HMS Glory i HMS Ocean) oraz jednego australijskiego (HMAS Sydney), łącznie w 7 turach.

W trakcie zmagań utraconych zostało 18 Sea Fury. Z tej liczby do czterech prawa roszczą sobie piloci chińskiej 9 Dywizji Lotniczej: dwa w dniu 27 lipca i dwa w dniu 10 sierpnia 1952 – przy czym nie mają one potwierdzenia w wykazie strat strony przeciwnej. Wg oficjalnych danych to piloci Fury uzyskali pozytywny bilans w starciu z lotnictwem komunistów (i to odrzutowym) uzyskując 1-2 zestrzelenia i tyle samo uszkodzeń. Oficjalnie jedyne zestrzelenie odrzutowego MiGa-15 uzyskane na brytyjskim śmigłowym samolocie przypisane jest do Komandora Petera 'Hoagy' Carmichaela

Komandor Peter (Hoagy) Carmichael urodził się 11 sierpnia 1923. W 1942 wstąpił do lotnictwa Royal Navy i został skierowany na szkolenie do ośrodków w USA i Afryce Południowej. Po ukończonym szkoleniu rozpoczął służbę na Seafire i F4U Corsair. Po zakończeniu wojny kontynuował służbę w FAA pilotując Blackburn Firebrand, a od 1948 Hawker Sea Fury. Do Korei trafił w 1952 wraz z 802 dywizjonem FAA, który najpierw na pokładzie HMS Theseus na dwa miesiące trafił na Maltę do bazy RNAS Hal Far, gdzie zrealizował intensywny program przeszkolenia bojowego. W kwietniu, po zakończonym szkoleniu dywizjon zostaje zaokrętowany na pokład HMS Ocean i przez Hong Kong (gdzie uzupełnia stany samolotowe i personalne) dociera na Morze Żółte.

9 sierpnia Komandor Carmicheal prowadzi czwórkę Sea Fury, które mają zaatakować transport kolejowy pomiędzy Manchon i Pyongyang (Phenian). W okolicy Chinnampo skrzydłowy (ppor. Carl Haines) dostrzega ósemkę Migów-15, które rozpoczynają atak. Brytyjczycy wykonują unik a następnie dzielą formację na dwie pary i wykonują manewr nożyc. W tym czasie MiGi wobec niepowodzenia pierwszego ataku popełniają błąd i wchodzą w walkę manewrową – aby utrzymać się za Sea Fury ich piloci muszą lecieć z otwartymi hamulcami aerodynamicznymi. W trakcie walki niespodziewanie jeden z Migów wyskakuje przed samolot Carmicheala, a ten nie zastanawiając się pakuje w niego całą serię. Uszkodzony i dymiący MiG przeszedł w nurkowanie i rozbił się. Piloci drugiej pary (por. Davies i ppor.Ellis) także strzelali do Migów uzyskując trafienia, ale ich ofiary „urwały” się z walki. Czwórka pilotów Royal Navy bezpiecznie powróciła na pokład, a Komandor Carmicheal okrzyknięty został zwycięzcą i bohaterem. Za tą walkę w 1953 roku został odznaczony Distinguished Service Cross. Tak brzmi wersja oficjalna…

Zwycięska „czwórka” już po walce (Peter „Hoagy” Carmicheal – najniższy w środku)
Obrazek
Źródło: http://airlifes.wordpress.com


Cień na taki przebieg zdarzenia rzucają wspomnienia innego uczestnika walki: ppor. Briana Ellisa, najmłodszego z całej czwórki. O ile początek opisu jest taki sam, to już sam jej przebieg ma odmienny charakter:

„Carl Haines, skrzydłowy Hoageja miał bardzo dobry wzrok, to on nas uratował – w porę zauważył osiem samolotów, które zamigotały w bladym, dziennym świetle księżyca (z tego wynika, że lot wykonywany był o świcie). Dzieliło nas jakieś 400 jardów, gdy zaczęliśmy zwrot, MiGi przemknęły blisko nas, a my odbiliśmy w prawo, a Hoagy w lewo – niezamierzenie zrobiliśmy nożyce. Odrzuciliśmy zbiorniki, ale jeden z moich nie chciał odpaść – nadal miałem w nim jakieś 30 litrów paliwa, ale nie miało to wpływu na manewry. Zgubiłem Carla i Hogaya, sądzę, że wykonywali ciasny wiraż. Zrobiliśmy szybki obrót i szliśmy z drugą czwórką Migów na kursie zbliżeniowym, MiGi strzelały, my też ale bez rezultatu. Działania Migów były bardzo chaotyczne, oni powinni odejść na większy pułap i tam nas złapać ale ich działania nie były skoordynowane. Zrobiłem bardzo ciasny zwrot, i MiG, który wisiał mi na ogonie znalazł się z boku, z przodu – widziałem jak wysuwa hamulce, MiG szedł po mojej zewnętrznej, zrobiłem obrót i ku mojemu zdziwieniu szybko zbliżyłem się do tego faceta. To było jak scena z wojny światowej – widziałem jak pociski w dwóch liniach lecą w jego stronę i uderzają w samolot. MiG schował hamulce i odbił na północ. Potem widziałem jak w towarzystwie dwóch innych odchodzi na zmniejszonej prędkości. MiGi nie widziały jak sobie poradzić z naszymi manewrami obronnymi i odleciały. Wszyscy podekscytowani zgłaszaliśmy trafienia, ale żaden z nas nie zgłosił zestrzelenia...”

Ellis nie wierzy aby w tej walce udało im się zestrzelić jakiegoś MiG, a już na pewno nie Carmichealowi – w wywiadzie jakiego udzielił historykowi Rowlandowi Whitowi odsyła go do księgi lotów 802 dywizjonu, gdzie relacja z tego lotu została spisana przez … Ellisa. To co zabolało go osobiście, to że jego walka została przypisana jako relacja Carmicheala, który po otrzymaniu odznaczenia sam zaczął wierzyć w propagandę RN i jego własny mit. Wg Ellisa nawet nie jest pewne, czy Hoagy w trakcie tej walki choć raz strzelił – w książce lotów odnotowywano ilość amunicji przed i po wykonaniu zadania jaka znajdowała się w samolocie. Przed lądowaniem piloci RN mieli w zwyczaju oddanie kilku strzałów w kierunku niewielkiej wysepki jaka leżała na trasie przelotu – upewniali się, że działka działają poprawnie i nie ma ryzyka niezamierzonego strzału przy lądowaniu (ponoć bywały przypadki, że po intensywnych manewrach zamki się zacinały, a podczas gwałtowanego przyziemienia potrafiły odblokować i spowodować wystrzał…). W drodze powrotnej Carmicheal zarządził przestrzelenie, Ellis nie brał w tym udziału – nie miał amunicji, zaś Hoagy po wylądowaniu miał 90% zapasu…

W ocenie Ellisa jak i niektórych historyków całe zamieszanie zwiane z zestrzeleniem MiGa przez RN zostało wywołane w celach propagandowych – Brytyjczycy nie mieli w Korei żadnego „asa”, owszem kilku pilotów FAA uzyskało zestrzelenia, ale służąc w jednostkach USAF i latając na F-86… Dlaczego wypadło na Carmicheal a nie na Ellisa, który miał większe powody przypuszczać, że skutecznie ostrzelał MiGa? Hoagy był najstarszy stopniem, dowodził lotem i był najbardziej doświadczonym pilotem 802 dywizjonu – był więc idealnym kandydatem na gwiazdę RN. Był na tyle cenny, że wkrótce po tym locie został odesłany na Wsypy aby nie narażać go na ewentualne zestrzelenie nad Koreą.



Model
Model wykonałem prosto z pudła z zestawu firmowanego przez KITECHA, czyli ex-Hobbycraft - wątek warsztatowy: viewtopic.php?f=12&t=21423. Nie licząc marnej przejrzystości osłony kabiny to model generalnie pozytywnie mnie zaskoczył (pomijam jego prostotę) – sklejał się bardzo przyjemnie a interwencja szpachli i materiałów ściernych była niewielka. Także malowanie nie nastręczyło mi większych problemów czy zmartwień. Technika jaką się posłużyłem jest „typowa” dla mojego warsztatu: akryle i lakiery Agamy, wash wykonany miksturami Dark i Neutral Wash firmy MIG. Odrapania na śmigle wykonałem przecierając ścierką polerską „000” czarny akryl naniesiony na Humbrola 11, okopcenia wydechu to mix olei Van Gogha: Payen’s Gray i Vandyke Brown, a te od działek to czysty Payen’s Gray. Okopcenia wykonane suchym, miękkim i krotko przyciętym pędzlem. Kalki to mix oznaczeń producenta i zestawu od modelu Trumpetera. Kalki tradycyjnie wsparte zostały przez Mr. Softera.


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Re: Z serii: Korea 50-53; SeaFury FB.11 802 Sqn FAA, KITECH 1/48

PostNapisane: wtorek, 29 stycznia 2013, 07:35
przez alex_stela
Jak zwykle ciekawy rys historyczny - nawet nie znałem "drugiego dna" tej historii, a obala on mit, że Sea Fury był ostatnim samolotem z napędem śmigłowym, który zestrzelił odrzutowiec! Warto przy okazji nadmienić, że ostatnie zestrzelenia na tym typie samolotu odnieśli piloci kubańscy podczas inwazji w Zatoce Świń (2x B-26).

Model ładny, choć bez fajerwerków. Wygląda raczej na 1/72. Osłona kabiny rzeczywiście trochę "nie leży", ale poradziłeś sobie z tym niewdzięcznym zestawem. Dziwię się trochę, że nie sięgnąłeś po Trumpetera - miałbyś z nim mniej problemów, a efekt byłby lepszy. Mimo wszystko gratuluję konsekwentnego poszerzania kolekcji "koreańskiej", bo to mój ulubiony temat.

Re: Z serii: Korea 50-53; SeaFury FB.11 802 Sqn FAA, KITECH 1/48

PostNapisane: wtorek, 29 stycznia 2013, 21:46
przez Maxek
alex_stela napisał(a):Jak zwykle ciekawy rys historyczny - nawet nie znałem "drugiego dna" tej historii, a obala on mit, że Sea Fury był ostatnim samolotem z napędem śmigłowym, który zestrzelił odrzutowiec! Warto przy okazji nadmienić, że ostatnie zestrzelenia na tym typie samolotu odnieśli piloci kubańscy podczas inwazji w Zatoce Świń (2x B-26).


A zestrzelania MiGów-17 przez Skyraidery w wojnie wietnamskiej?

Re: Z serii: Korea 50-53; SeaFury FB.11 802 Sqn FAA, KITECH 1/48

PostNapisane: wtorek, 29 stycznia 2013, 21:57
przez dewertus
Maxek napisał(a):A zestrzelania MiGów-17 przez Skyraidery w wojnie wietnamskiej?


W tym przypadku chodziło o "brytyjski" samolot i "brytyjskiego" pilota.

W Korei ostatnie zestrzelenie samolotu odrzutowego (MiG-15) uzyskane na samolocie tłokowym (F4U) należy do pilota USMC Jesse G. Folmar, zestrzelenie uzyskał miesiąc i jeden dzień po Carmichealu - 10 września 1952.

Re: Z serii: Korea 50-53; SeaFury FB.11 802 Sqn FAA, KITECH 1/48

PostNapisane: niedziela, 3 lutego 2013, 14:18
przez Komandor
No, gratulacje, miałem tego Hobbycrafta. Nie najpiękniejszy model, ale poradziłeś sobie nieźle. Dwie uwagi - szkiełko trzeba było pokryć bezbarwnym błyskiem akrylowym i przepolerować filcem. Bez potrzeby ocierałeś łopaty śmigła, pomyśl logicznie, gdzie one mogłyby się poocierać z farby. Wygląda to trochę komicznie.

Pozdrawiam
Paweł

Re: Z serii: Korea 50-53; SeaFury FB.11 802 Sqn FAA, KITECH 1/48

PostNapisane: wtorek, 5 lutego 2013, 01:32
przez dewertus
Komandor napisał(a):szkiełko trzeba było pokryć bezbarwnym błyskiem akrylowym i przepolerować filcem

Nic z tego - próbowałem. Problem tkwi w samym materiale, który "wewnętrznie" jest lekko mleczny.
Komandor napisał(a):Bez potrzeby ocierałeś łopaty śmigła, pomyśl logicznie, gdzie one mogłyby się poocierać z farby.

Nie twierdzę, że nie masz racji, ale i nie mówię, że ją masz ;o) Nie ma dużej ilości zdjęć Sea Fury na pokładzie gdzie wyraźnie było by widać "zmęczenie" na łopatach śmigła (większość zdjęć prezentuje samoloty ze śmigłem w ruchu), ale na kilku coś tam widać - dla mnie było to na tyle wystarczające aby lekką "przecierkę" wykonać.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Re: Z serii: Korea 50-53; SeaFury FB.11 802 Sqn FAA, KITECH 1/48

PostNapisane: wtorek, 5 lutego 2013, 01:56
przez spiton
Historia bardzo ciekawa !! Zdjęcia oryginałów super, model ujdzie ,-)))

Re: Z serii: Korea 50-53; SeaFury FB.11 802 Sqn FAA, KITECH 1/48

PostNapisane: wtorek, 5 lutego 2013, 09:00
przez Pawel Burchard
Fajny... osłona kabiny nawet tak bardzo nie boli :) Jakbyś trochę przejechał skalpelem łopaty śmigła żeby je pocienkować i wyprofilować odrobinę oraz odchudził osłony podwozia myślę, że minimalnym nakładem roboczogodzin model sporo by zyskał.

Re: Z serii: Korea 50-53; SeaFury FB.11 802 Sqn FAA, KITECH 1/48

PostNapisane: wtorek, 5 lutego 2013, 09:14
przez Voltan
Mi się model podoba. Bardzo ładnie wyszly Ci zabrudzenia od spalin, jak rownież subtelne cieniowanie.

Re: Z serii: Korea 50-53; SeaFury FB.11 802 Sqn FAA, KITECH 1/48

PostNapisane: wtorek, 5 lutego 2013, 20:09
przez Komandor
dewertus napisał(a):
Komandor napisał(a):szkiełko trzeba było pokryć bezbarwnym błyskiem akrylowym i przepolerować filcem

Nic z tego - próbowałem. Problem tkwi w samym materiale, który "wewnętrznie" jest lekko mleczny.
Komandor napisał(a):Bez potrzeby ocierałeś łopaty śmigła, pomyśl logicznie, gdzie one mogłyby się poocierać z farby.

Nie twierdzę, że nie masz racji, ale i nie mówię, że ją masz ;o) Nie ma dużej ilości zdjęć Sea Fury na pokładzie gdzie wyraźnie było by widać "zmęczenie" na łopatach śmigła (większość zdjęć prezentuje samoloty ze śmigłem w ruchu), ale na kilku coś tam widać - dla mnie było to na tyle wystarczające aby lekką "przecierkę" wykonać.

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Czołem.
Nie twierdzę, że farba nie zmieniała swej barwy, na śmigłach. Następowało to przede wszystkim pod wpływem słonej wody i dotyczyło maszyn pokładowych. Moim zdaniem to odbarwienie farby, a nie zdarcie. Jeszcze raz - logika - napisz jak miałoby to nastąpić na śmigłach i to jeszcze pionowe zdarcia, a nie poziome, jak wynikałoby z obrotów śmigieł ? Widziałem kilka oryginalnych, używanych łopat, na żadnych farba nie zdarła się do metalu. Model bardzo mi się podoba. Jeszcze raz gratulacje, mam pojęcie ile pracy Cię kosztował. Szkoda tego szkiełka, ale wiem, że cena za Squadronowskie vacu, być może przekroczyłoby cenę modelu.

Pozdrawiam
Paweł

Re: Z serii: Korea 50-53; SeaFury FB.11 802 Sqn FAA, KITECH 1/48

PostNapisane: piątek, 8 lutego 2013, 00:00
przez dewertus
Komandor napisał(a):Moim zdaniem to odbarwienie farby, a nie zdarcie.

Może masz i rację - fakt, że zdjęcia nie są najlepszej jakości. Porównując je z innymi na których wyraźnie widać przebarwienia i zmatowienia farby miałem wrażenie, że tutaj widoczne są jednak zadrapania. :-/
Komandor napisał(a):pionowe zdarcia, a nie poziome, jak wynikałoby z obrotów śmigieł

Przecierkę wykonałem z zachowaniem praw aerodynamiki :D

Re: Z serii: Korea 50-53; SeaFury FB.11 802 Sqn FAA, KITECH 1/48

PostNapisane: sobota, 9 lutego 2013, 00:51
przez Komandor
Hubercie, model klasa i z mojego tematu numer jeden pokładowce. Ja z tymi śmigłami to mam takiego zajobka, sam kiedyś tak robiłem, dopóki nie naoglądałem się w szkole, na lotnisku "Wilg" i "Antków". Wiesz, to była tylko uwaga, a nie jakaś wada, dyskfalifikująca model jako klasyka smaku i smak klasyki. Taki zostaje. Sam mam Trumpka. Choć po obejrzeniu i porównaniu ze zdjęciami, ich najnowszy wypust "Seafanga", ogarnął mnie strach o poprzednie modele. "Kiszka", trza pożenić z vacu Seafangiem, z Falcona.

Pozdrawiam
Paweł

Re: Z serii: Korea 50-53; SeaFury FB.11 802 Sqn FAA, KITECH 1/48

PostNapisane: sobota, 9 lutego 2013, 01:06
przez dewertus
Komandor napisał(a):Ja z tymi śmigłami to mam takiego zajobka, sam kiedyś tak robiłem, dopóki nie naoglądałem się w szkole, na lotnisku "Wilg" i "Antków"

Byłbym ostrożny - wystarczy przejrzeć zdjęcia samolotów USMC z Koreii i można się lekko zdziwić... Cześć z nich służyła i na lądzie i na lotniskowcu, dlatego przy swoich ocenach tych maszyn nie brałem pod uwagę (a na kilku ładnie widać zjechaną krawędź natarcia i różne mniejsze i większe zadrapania).

Sam także spędziłem trochę czasu na różnych lotniskach (lub nad lotniskami) i o ile Antki, Wilgi i Dromadery miały raczej śmigła zaj....ane od trawy, to już takie Jaki-12 czy inne kraczące Gawrony tu i ówdzie prześwitywały "czystym metalem". Po za tym o taki sprzęt dba się inaczej (dokładniej) a i nalot ma nieporównywalnie mniejszy od takich Corsairów, Skyraiderów czy innych Sea Fury (o Mustangach nie wspomnę) :D

Re: Z serii: Korea 50-53; SeaFury FB.11 802 Sqn FAA, KITECH 1/48

PostNapisane: sobota, 9 lutego 2013, 01:17
przez Komandor
dewertus napisał(a):
Komandor napisał(a):Ja z tymi śmigłami to mam takiego zajobka, sam kiedyś tak robiłem, dopóki nie naoglądałem się w szkole, na lotnisku "Wilg" i "Antków"

Byłbym ostrożny - wystarczy przejrzeć zdjęcia samolotów USMC z Koreii i można się lekko zdziwić... Cześć z nich służyła i na lądzie i na lotniskowcu, dlatego przy swoich ocenach tych maszyn nie brałem pod uwagę (a na kilku ładnie widać zjechaną krawędź natarcia i różne mniejsze i większe zadrapania).

Sam także spędziłem trochę czasu na różnych lotniskach (lub nad lotniskami) i o ile Antki, Wilgi i Dromadery miały raczej śmigła zaj....ane od trawy, to już takie Jaki-12 czy inne kraczące Gawrony tu i ówdzie prześwitywały "czystym metalem". Po za tym o taki sprzęt dba się inaczej (dokładniej) a i nalot ma nieporównywalnie mniejszy od takich Corsairów, Skyraiderów czy innych Sea Fury (o Mustangach nie wspomnę) :D


No, tak tylko z czego miałyby się tak zetrzeć, bo na obicia to nie wygląda. Od powietrza ? ! ? Sceptycznie podchodzę do tego tematu tym bardziej, że wiem jak jest kładziona farba na łopatach śmigieł, dość trwale. Coś mi nie gra w tych zdjęciach, tym bardziej, że nie jestem specjalistą w odczytywaniu kolorów z czarno-białych zdjęć. Już sam nie jestem pewien otarcia czy odbarwienia.

Pozdrawiam
Paweł

Re: Z serii: Korea 50-53; SeaFury FB.11 802 Sqn FAA, KITECH 1/48

PostNapisane: sobota, 9 lutego 2013, 16:48
przez dewertus
Komandor napisał(a):Od powietrza ? ! ?

Dokładnie, a raczej od tego wszystkiego co w nim jest - pył, piasek, resztki organiczne i nieorganiczne, żywe organizmy, itp, itd...
Komandor napisał(a):Sceptycznie podchodzę do tego tematu tym bardziej, że wiem jak jest kładziona farba na łopatach śmigieł, dość trwale.

Technologia teraz, a kilkadziesiąt lat temu to dwie różne bajki - nie ryzykowałbym porównań.

Rozumiem, że większe opory w akceptacji otarć na łopatach śmigła masz w przypadku samolotów pokładowych...

Obrazek

Obrazek

Obrazek