Strona 1 z 2

Heluan HA-300, Classic Plane Resin, skala 1:72

PostNapisane: czwartek, 16 października 2014, 01:13
przez piotr dmitruk
Minęły już dwa latka od budowy, więc już najwyższa pora zaprezentować jeden z moich modeli:
Messerschmitt Heluan HA-300-002

Historia

W 1945r. sponsor generalny profesora Willy Messerschmitta, niejaki Adolf H., ogłosił ostateczną upadłość. W związku z tym firma konstruktora otrzymała do 1955r. zakaz prowadzenia produkcji militarnej i musiała się skupić na wytwarzaniu prefabrykowanych budynków, maszyn do szycia i małych samochodów. Talent konstruktorski Messerschmitta postanowili wykorzystać Hiszpanie. W 1951r. zaprojektował on samolot treningowy Hispano Aviation HA-100 Triana, podobny do N.A. T-28 Trojan, i zbliżony do niego osiągami. Następnym projektem był zaawansowany odrzutowiec treningowy HA-200 Saetta, który swój pierwszy lot odbył w 1955r. Nieco wcześniej (w 1951r.), na zamówienie sił powietrznych Hiszpanii, Messerschmitt rozpoczął prace nad projektem ultralekkiego odrzutowego samolotu myśliwskiego HA-300, zdolnego osiągać prędkość 1,5 Macha. Było to nowatorskie rozwiązanie ze skrzydłami w układzie delta, o bardzo cienkim profilu (3%). Do tej pory jest to najmniejszy wojskowy naddźwiękowy samolot odrzutowy. Dla przetestowania układu aerodynamicznego zbudowano drewniany szybowiec, jednak problemy ze stabilnością w locie i ograniczenie finansowania przez wojsko, nie pozwoliły na zbudowanie prototypu. W tym czasie Egipt miał ambicję zbudowania własnego przemysłu lotniczego, więc w 1959r. cały zespół przeniósł się do Fabryki Nr 36 w Heluanie, na południowy wschód od Kairu. Zaproszono także do współpracy Austriaka Ferdynanda Brandnera, który miał stworzyć zupełnie nowy silnik odrzutowy z dopalaniem, o oznaczeniu E-300, dzięki któremu samolot miał osiągnąć (i osiągnął) prędkość 2,1 Macha. W finansowaniu prac nad silnikiem partycypowali Hindusi, mający nadzieję zastosować go w swoim myśliwcu HAL HF-24 Marut, skonstruowanym przez innego niemieckiego konstruktora, Kurta Tanka. Ten silnik zamontowano w trzecim prototypie HA-300. Pierwszy i drugi prototyp latał jednak z silnikiem Bristol Siddeley Orpheus. Niepowodzeniem zakończyły się próby pozyskania w Europie pilotów doświadczalnych dla przeprowadzenia pierwszych lotów. Jednak dzięki bliskiej współpracy prezydenta Nassera i premiera Nehru, udało się sprowadzić dwóch pilotów doświadczalnych z Indii. Po próbach kołowania Group Captain Kapil Bhargava, kategorycznie odmówił wykonania pierwszego lotu twierdząc, że samolot jest śmiertelną pułapką. Źle skonstruowane podwozie sprawiało, że samolot „tańczył i podskakiwał” na pasie startowym, zbiorniki paliwa intensywnie ciekły, a pilot nie mając wskaźnika poziomu paliwa, był zaskakiwany nagłym zgaśnięciem silnika, po jego wyczerpaniu (!). Po wyeliminowaniu 19 niebezpiecznych wad samolotu, pilot po raz pierwszy poderwał HA-300-001 w powietrze w dniu 7 marca 1964r. Samolot okazał się przyjemny w pilotażu, ale wydatki Egipcjan związane z przegraną Wojną Sześciodniową, a także działania Rosjan, oferujących gotowy podobny samolot- Mig-21, po obniżonej cenie i wraz z odpowiednią ilością doświadczonych pilotów, spowodowały zaprzestanie finansowania projektu w 1969r.
Do dziś przetrwał jedynie pierwszy prototyp, odkupiony w 1991r. przez niemiecką DASA. Po przewiezieniu do Niemiec, był on pełen piasku, korozji i ptasich gniazd. Odrestaurowanie go zajęło pięć i pół roku, i jak twierdzi jego pierwszy pilot, po odnowieniu wygląda lepiej niż przed swoim dziewiczym startem. Obecnie jest wystawiony w Deutsches Museum w Schleissheim koło Monachium.

Model i jego budowa

Zaczynając jak zwykle od opakowania, natrafiłem na pudełko z białego kartonu z naklejoną karteczką, na której prostą kreską naszkicowana jest podobizna Ha-300. Wewnątrz znalazłem prostą instrukcję montażu, na rewersie której jest umieszczony planik samolotu w pięciu rzutach, przydatny, choć nieco uproszczony i zawierający kilka widocznych błędów. Poza tym w zestawie znajdowały się dobre kalkomanie wyprodukowane przez czeską firmę MPD, formowana próżniowo osłona kabiny, i najważniejsze- części żywiczne zapakowane w zgrzany woreczek foliowy (tani i niezły sposób na uniknięcie uszkodzenia części). Zestaw ten pochodził chyba z prehistorii modelarstwa żywicznego. Kadłub i skrzydła odlane były w formie jednej całości, co w przypadku tego samolotu nie jest takim złym rozwiązaniem. Gorzej że wyglądało to jak model z grubsza wyrzeźbiony w kostce półprzezroczystego mydła. Nie było prawie żadnych linii podziałowych, detale były nieostre, posiadał za to sporo mikropęcherzyków powietrza. Wnętrze kabiny istniało w formie prostopadłościennej dziury, i tak wymagającej pogłębienia, żeby zmieścił się tam fotel pilota. Ten dostarczony w zestawie był jakąś pokurczoną parodią oryginału. Dobrałem więc odpowiedniego Martin- Bakera i skopiowałem go. Mimo pogłębienia kabiny, w tym fotelu musiałem zeszlifować część podstawną prawie do zera, aby go zmieścić pod osłoną. Przednia część kabiny, gdzie w oryginale dość sporo „się dzieje”, w modelu była reprezentowana przez nieregularną bryłkę żywicy. Musiałem to usunąć i wykonać od podstaw. Dzięki dobrej dokumentacji fotograficznej mogłem uzupełnić wnętrze kabiny pilota, dobrze widoczne przez kroplową owiewkę. Osłona kabiny w modelu jest dość dobrze wykonana i przejrzysta, ale zbyt krótka! Wykorzystałem ją więc jako wzorzec, odlałem z niej żywiczne kopyto, po czym po jego przedłużeniu, uformowałem próżniowo nową osłonę. Jej obramowanie zrobiłem z pasków folii Oracal. Kanały wlotów powietrza były przyklejane osobno (wymagały sporo szpachlowania przy spasowaniu), zaraz za nimi były jednak płaskie ścianki. Wykorzystałem moment przed przyklejeniem wlotów i wywierciłem dziury, które mniej więcej imitowały kanały powietrzne silnika. Z drugiej strony modelu- wylotu spalin nie było w ogóle. Założyłem więc na wiertarkę sporą różyczkę i ten wylot wyfrezowałem. Później uzupełniłem go dyszą wewnętrzną wykonaną ze zwiniętej blaszki i imitacją stożka wylotowego. Nad dyszą powinien znajdować się kolejny element, którego w modelu nie ujęto- zasobnik spadochronu hamującego. Okleiłem to miejsce Distalem i wypiłowałem kształt zasobnika. Jego pokrywę wytoczyłem z kawałka ramki wtryskowej. Następną częścią wymagającą użycia frezu, były wnęki podwozia. Były tak płytkie, że w oryginale nie zmieściłyby nawet kółek od deskorolki. Ich pokrywy nie nadawały się do niczego- były grube i o nieprawidłowych kształtach. Zamienniki wykonałem z blaszki i cienkiego polistyrenu, przetłoczenia imitując Distalem. Golenie podwozia po oczyszczeniu były akceptowalne, miałem jedynie kłopoty z imitacją tłoczysk amortyzatorów. Zawiodły próby z metalizerami i folią BMF. W końcu wyciąłem te części i uzupełniłem przyciętymi odcinkami igieł lekarskich.
Usterzenie pionowe w modelu stanowiło coś w rodzaju syntezy cech obu prototypów i egzemplarza muzealnego. Ponownie trzeba było sporo przerobić. W usterzeniu poziomym zmieniłem płyty przykadłubowe na wykonane z blaszki, poważnie korygując ich kształt. Opiłowałem też masy przeciwflatterowe, pozbawiając je formy kiełbasek. Po zakończeniu głównych prac ślusarsko- tokarskich, pokryłem model kontrolną warstwą Surfacera i mogłem się skupić na usuwaniu pęcherzyków i wygładzaniu powierzchni. Najwięcej kłopotu miałem z wyprowadzeniem przejścia usterzenia pionowego i jego nasady. Wiedziałem jednak, że metalizer wyciągnie wszystkie niedokładności, więc sprawdzałem i szlifowałem wiele razy. Potem mogłem wytrasować linie podziałowe i wykonać sporo małych wlotów powietrza na kadłubie, a także skorygować niektóre szczegóły w zakresie części ogonowej.
Powierzchnię pokryłem kilkoma odcieniami metalizerów Alclada. Niestety nie obyło się bez poprawek, kiedy taśma maskująca zerwała mi farbę, łącznie z podkładem. Pierwszy raz spotkało mnie coś takiego. Po ponownym szlifowaniu, nitowaniu i przemalowywaniu, uzyskałem efekt w miarę mnie zadowalający. W tym modelu postanowiłem zaeksperymentować z odmiennym sposobem wykonania luków inspekcyjnych. Pomalowałem folię Oracal na różne odcienie metaliczne i w niej wycinałem kształty luków (okrągłe wybijakami, bardziej skomplikowane cienkim i ostrym skalpelem nr 11), dobierałem odpowiednio kontrastujące odcienie według fotografii i wycięte fragmenty przyklejałem na model. Ten sposób, zwłaszcza po zastosowaniu washa, pozwala na dodanie miniaturze nieco przestrzenności, ale chyba jednak lepiej sprawdzi się na powierzchniach pokrytych kamuflażem. W zestawie znajdowały się już gotowe anteny, ale były nieprawidłowej wielkości i kształtu, więc zrobiłem od podstaw własne. W przedniej części pod kadłubem samolotu znajdowały się trzy elementy, które zidentyfikowałem jako niewielkie lampy na ciemnych podstawach. Te drobne elementy kosztowały mnie sporo pracy przy wykonaniu i osadzeniu- wysiłek, efektów którego pewnie nikt nie zauważy.
Jak już wspomniałem, kalkomanie zostały bardzo dobrze wydrukowane, z minimalną ilością filmu, praktycznie niewidocznego nawet na metalizerze, dobrze się nanosiły i reagowały na płyny zmiękczające, jednak były ekstremalnie cienkie i nie jeden raz już na powierzchni modelu układałem puzzle z podartych kalek. Ostatnimi zabiegami przy modelu były- akrylowy pin-wash w linie podziałowe i w otoczenie wystających detali, cieniowanie niektórych powierzchni pyłem grafitowym, oraz odrobina zapylenia na podwoziu, wykonana przy użyciu pigmentów.
Trudno polecać ten model, przy jego trudnej dostępności i marnej jakości, jednak dla miłośników takich lotniczych egzotyków, praktycznie nie ma alternatywy


Parę zdjęć z budowy:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

I galeria w trzech odsłonach:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Re: Heluan HA-300, Classic Plane Resin, skala 1:72

PostNapisane: czwartek, 16 października 2014, 02:22
przez LordDisneyland
Zgrabny samolocik, o którego istnieniu pojęcia nie miałem...kolejny zresztą... Potężna piguła wiedzy i kawał porządnej modelarskiej roboty. Brawo.
Tyle tylko, że po obejrzeniu i przeczytaniu całości człowiekowi pozostaje wrażenie niedosytu, jakby mu się ulubiony serial skończył ;o)

Re: Heluan HA-300, Classic Plane Resin, skala 1:72

PostNapisane: czwartek, 16 października 2014, 07:44
przez karambolis8
Bardzo ładny :) Skąd Ty te wszystkie niesamowitości bierzesz :lol:

Re: Heluan HA-300, Classic Plane Resin, skala 1:72

PostNapisane: czwartek, 16 października 2014, 12:03
przez Solo
No naprawdę, czapki z głów że z takiego kawałka mydła (bo inaczej tego modelu nie da się nazwać) zrobiłeś taki fajny model.
Piękna robota.

Re: Heluan HA-300, Classic Plane Resin, skala 1:72

PostNapisane: czwartek, 16 października 2014, 12:22
przez Voltan
Jak zwykle, coś niezwykłego :)

Niesamowicie ładny model z takiego "klocka". Ciekawe i wciągające wprowadzenie.
Ogrom pracy i efekt końcowy budzą szacunek.

Gratulacje!

Re: Heluan HA-300, Classic Plane Resin, skala 1:72

PostNapisane: czwartek, 16 października 2014, 15:37
przez Strużyn
Piękny model Piotrze. Widać, że musiałeś włożyć ogrom pracy, żeby doprowadzić go do obecnego stanu. Jakich Alcladów użyłeś ? Jak robiłeś te przetłoczenia na klapach komór podwozia - to krople distalu, czy coś innego ?

Re: Heluan HA-300, Classic Plane Resin, skala 1:72

PostNapisane: czwartek, 16 października 2014, 16:32
przez Hal Bregg
Jak zwykle super ciekawy model. Wykonanie mistrzowskie, podziwiam.
Dla uzupełnienia: samolot w barwach Zjednoczonej Republiki Arabskiej. ZRA składała się z Egiptu i Syrii. Przetrwała trzy lata. Flaga ZRA na stateczniku pionowym, to dzisiejsza flaga Syrii.

Re: Heluan HA-300, Classic Plane Resin, skala 1:72

PostNapisane: czwartek, 16 października 2014, 17:34
przez net_sailor
Bardzo ciekawa historia walki z oporną materią. Efekt finalny budzi szacunek. A za zrobienie "krypto-messerschmitta" masz u mnie dodatkowy plusik :mrgreen:

Re: Heluan HA-300, Classic Plane Resin, skala 1:72

PostNapisane: czwartek, 16 października 2014, 17:48
przez skusz
WOW. W zasadzie z niczego taki superowy model.

Re: Heluan HA-300, Classic Plane Resin, skala 1:72

PostNapisane: czwartek, 16 października 2014, 18:22
przez Slash
Bardzo ciekawy wstępniak, fajny model. Nie podoba mi się tylko jedno. Dla czego pan z lotów kosmicznych LEGO nosi hełm szturmowca?

Re: Heluan HA-300, Classic Plane Resin, skala 1:72

PostNapisane: czwartek, 16 października 2014, 20:30
przez posejdon
Fajny maluszek. Wygląda trochę jak Folland Gnat tylko skrzydła nie te.

Re: Heluan HA-300, Classic Plane Resin, skala 1:72

PostNapisane: czwartek, 16 października 2014, 20:54
przez Mikolaj75
Świetna jest tego rodzaju egzotyka. Twoje tematy można otwierać w ciemno wiedząc, że będzie coś ciekawego w doskonałym wykonaniu :)

Re: Heluan HA-300, Classic Plane Resin, skala 1:72

PostNapisane: czwartek, 16 października 2014, 21:22
przez Nacktgeboren
Pięknie wykonany model, ale w Twoim przypadku to żadna niespodzianka. Podziwiam przede wszystkim wybór tematu - coś swego czasu o tej maszynie o uszy mi się obiło, ale nawet do głowy by mi nie przyszło, że ktoś pokusi się na jej model.

Re: Heluan HA-300, Classic Plane Resin, skala 1:72

PostNapisane: czwartek, 16 października 2014, 21:28
przez piotr dmitruk
Dzięki bardzo!
Strużyn napisał(a):Jakich Alcladów użyłeś ? Jak robiłeś te przetłoczenia na klapach komór podwozia - to krople distalu, czy coś innego ?

Alclady, to różne odmiany Aluminium (Dark, Light, Dur...) plus jakieś tam jeszcze Steele i Exhausty na dyszy.
Tak, przetłoczenia to krople Distalu.

Re: Heluan HA-300, Classic Plane Resin, skala 1:72

PostNapisane: piątek, 17 października 2014, 01:06
przez spiton
Świetny model i świetne foty !!!!