CF-18 Hornet (1:144, Revell)
Witam.
Dzisiaj chciałem zaprezentować trzeci model, jaki udało mi się ukończyć. Jest to CF-18 Hornet w kanadyjskich barwach. Można też spotkać się z nazwą CF-188- tak był na początku, po zakupie, nazywany oficjalnie (bez Hornet- występował konflikt nazw). Malowanie specjalne z okazji dwudziestolecia użytkowania tych maszyn.
Zrobiony dla odstresowania się, gdy niepowodzenia przy dorabianiu/przerabianiu Comanche'a nadmiernie mnie zirytowały. Skala odmienna, bo pomysł był taki, że przy tej wielkości mniej mnie będzie kusić dorobienie czegoś, a model na relaks ma być prosto z pudła. No i udało się, nic nie dorobiłem. Chociaż przy montażu pokryw podwozia (stanowczo za grubych w tej skali) trochę się łamałem. No dobra- zmodyfikowałem tylko troszkę belki na końcówkach skrzydeł, bo nie chciałem podwieszać żadnego uzbrojenia. Model sklejony zanim kupiłem aerograf, więc wnętrze kabiny pomalowane pędzelkiem. Teraz, po zakupie aero, pomalowałem całość i nałożyłem kalki.



Wątku warsztatowego nie zakładałem, więc pozwolę sobie tutaj na parę zdań. Jedyny moim zdaniem ciekawy etap budowy tej miniatury to malowanie. Składało się ono z następujących etapów:
- jasny szary,
- ciemniejszy szary na górę,
- biały we wnęki podwozia,
- czarny na przód kadłuba, wokół kabiny, całe powierzchnie wewnętrzne stateczników pionowych i część powierzchni zewnętrznych tychże,
- żółty na górę z tyłu,
- pomarańczowy na dół z tyłu, plus dwie smugi na żółtym polu na górze,
- malowanie dyszy wylotowych z silników.
Przy czym malując czarnym, żółtym i pomarańczowym należało tak zaplanować malowane pola, żeby potem nic nie wystawało spod kalek. Po tym już "tylko" należało nałożyć kalkomanie, których arkusik był większy od modelu.

Przy czym Revell wymyślił, że dolne pomarańczowe pole będzie częściowo składało się z kalki, a częściowo będzie domalowane. Jasne... Darowałem sobie dopasowywanie odpowiedniego koloru pod kalkę i całe pole psiknąłem na pomarańczowo, a z przewidzianej kalki wyciąłem tylko czarne paski (które i tak trzeba było retuszować).
Modelik w gruncie rzeczy całkiem fajny, wszystko do siebie pasuje (może dysze wylotowe silników trochę mniej) i składa się przyjemnie. Jedyne co zawodzi to kalki. Ja rozumiem że nie ma co spodziewać się, iż płaska kalka bez problemu pokryje powierzchnię nierozwijalną. Tego się nie czepiam- żeby jakoś położyć część z czarnym liściem klonu musiałem ją naciąć. Ale problem z dopasowaniem występuje też w przypadku kalek na płaskie powierzchnie i trzeba się napocić żeby do siebie wszystko jakoś pasowało. Największa zaś porażka to kalka na stateczniki pionowe, która powinna sięgać od krawędzi natarcia do spływu, a jest po prostu za mała i trzeba wybrać z której strony braknie. Dalej- jedna z kalek na dziobie, w dolnej jego części, była jednocześnie za szeroka i za krótka, musiałem ją pociąć i "sztukować" żeby jakoś wyszło. Itd... Poza tym kolorystyka też pozostawia do życzenia. Pole na grzbiecie będące tłem liścia klonowego powinno być czerwone a jest ewidentnie jakieś takie pomarańczowe.
Podsumowując: model polecam do odstresowania się, ale radzę robić w innym malowaniu.
Zapraszam do komentowania.
Dzisiaj chciałem zaprezentować trzeci model, jaki udało mi się ukończyć. Jest to CF-18 Hornet w kanadyjskich barwach. Można też spotkać się z nazwą CF-188- tak był na początku, po zakupie, nazywany oficjalnie (bez Hornet- występował konflikt nazw). Malowanie specjalne z okazji dwudziestolecia użytkowania tych maszyn.
Zrobiony dla odstresowania się, gdy niepowodzenia przy dorabianiu/przerabianiu Comanche'a nadmiernie mnie zirytowały. Skala odmienna, bo pomysł był taki, że przy tej wielkości mniej mnie będzie kusić dorobienie czegoś, a model na relaks ma być prosto z pudła. No i udało się, nic nie dorobiłem. Chociaż przy montażu pokryw podwozia (stanowczo za grubych w tej skali) trochę się łamałem. No dobra- zmodyfikowałem tylko troszkę belki na końcówkach skrzydeł, bo nie chciałem podwieszać żadnego uzbrojenia. Model sklejony zanim kupiłem aerograf, więc wnętrze kabiny pomalowane pędzelkiem. Teraz, po zakupie aero, pomalowałem całość i nałożyłem kalki.



Wątku warsztatowego nie zakładałem, więc pozwolę sobie tutaj na parę zdań. Jedyny moim zdaniem ciekawy etap budowy tej miniatury to malowanie. Składało się ono z następujących etapów:
- jasny szary,
- ciemniejszy szary na górę,
- biały we wnęki podwozia,
- czarny na przód kadłuba, wokół kabiny, całe powierzchnie wewnętrzne stateczników pionowych i część powierzchni zewnętrznych tychże,
- żółty na górę z tyłu,
- pomarańczowy na dół z tyłu, plus dwie smugi na żółtym polu na górze,
- malowanie dyszy wylotowych z silników.
Przy czym malując czarnym, żółtym i pomarańczowym należało tak zaplanować malowane pola, żeby potem nic nie wystawało spod kalek. Po tym już "tylko" należało nałożyć kalkomanie, których arkusik był większy od modelu.

Przy czym Revell wymyślił, że dolne pomarańczowe pole będzie częściowo składało się z kalki, a częściowo będzie domalowane. Jasne... Darowałem sobie dopasowywanie odpowiedniego koloru pod kalkę i całe pole psiknąłem na pomarańczowo, a z przewidzianej kalki wyciąłem tylko czarne paski (które i tak trzeba było retuszować).
Modelik w gruncie rzeczy całkiem fajny, wszystko do siebie pasuje (może dysze wylotowe silników trochę mniej) i składa się przyjemnie. Jedyne co zawodzi to kalki. Ja rozumiem że nie ma co spodziewać się, iż płaska kalka bez problemu pokryje powierzchnię nierozwijalną. Tego się nie czepiam- żeby jakoś położyć część z czarnym liściem klonu musiałem ją naciąć. Ale problem z dopasowaniem występuje też w przypadku kalek na płaskie powierzchnie i trzeba się napocić żeby do siebie wszystko jakoś pasowało. Największa zaś porażka to kalka na stateczniki pionowe, która powinna sięgać od krawędzi natarcia do spływu, a jest po prostu za mała i trzeba wybrać z której strony braknie. Dalej- jedna z kalek na dziobie, w dolnej jego części, była jednocześnie za szeroka i za krótka, musiałem ją pociąć i "sztukować" żeby jakoś wyszło. Itd... Poza tym kolorystyka też pozostawia do życzenia. Pole na grzbiecie będące tłem liścia klonowego powinno być czerwone a jest ewidentnie jakieś takie pomarańczowe.
Podsumowując: model polecam do odstresowania się, ale radzę robić w innym malowaniu.
Zapraszam do komentowania.