Fairey Firefly F.I, Special Hobby, 1/48
Jeśli powiedziało się Fulmar to trzeba powiedzieć Firefly. Model w zasadzie z pudła choć wymaga zrobienia kilku rzeczy samodzielnie (wylot z chłodnicy). Pod pewnymi względami fajniejszy niż Fulmar. Wnętrze na przykład. Natomiast jakość powierzchni pozostawia wiele do życzenia. Linie w zasadzie trzeba ryć od nowa. Te, które oddzielają powierzchnie sterowe również. Pierwszy raz miałem też do czynienia z połówkami kadłuba o różnej długości. Dotąd myślałem, że to tylko plotki. Powierzchnie łączenia tych elementów należy ponadto zeszlifować przed sklejeniem o jakieś pół milimetra z każdej strony bo jak nie to będzie problem ze spasowaniem wnętrza, oszklenia i kołpaka. Ja niestety za późno się zorientowałem ale dzięki temu nie musiałem szpachlować połaczenia skrzydło-kadłub.
No ale ogólnie jak już stanie na własnych kołach to wygląda niczego sobie i nawet przypomina oryginał.








No ale ogólnie jak już stanie na własnych kołach to wygląda niczego sobie i nawet przypomina oryginał.







