Tylko i wyłącznie z kronikarskiego obowiązku. Model leżał w pudle z dwa lata - próbowałem sprytnie ładnie spasować osłony silnika i zostałem ze spodem wymagającym kilograma szpachli. Potem jeszcze przygoda z pancernymi kalkomaniami średniej jakości, a na koniec urwana antena podczas sesji. Z tego też powodu nie będzie ona powtórzona, choć by się przydało bo subtelne cieniowanie poginęło na w zbyt ciemnych zdjęciach (zwłaszcza na spodzie ). No ale, walnąłem model do szafki i niech tam dokona swojego żywota, lepsze to niż kosz. Ja to za słaby jestem na takie przygody, idem dokończyć coś prostszego. Jest coś czerwono-nosego na podorędziu.