Naklejanie taśm było odpowiedzią na konkretny problem danego samolotu. Wycieki spod maski nie były przecież elementem założeń projektowych, tylko wynikiem błędu na etapie planowania lub produkcji. Ta wada ujawniać się mogła w różny sposób i nie bez wpływu na efekt mógł być stopień spasowania pokryw kadłuba. Stąd widuje się Korsarze z przeróżną konfiguracją taśmy. U Kepforda mamy pełną opcję, a na przykład '13' Walsha ma tylko 'wariant podstawowy'. Uważam, ze obsługa reagowała na konkretny problem. I nadal nie wierzę, że przyklejano te taśmy krzywo, nie zakrywając szczelin. Oczywiście mogły być one brudne, ale nie przecięte.
Ja to rozumiem w ten sposób, że płyn w postaci kropel, czy mgiełki osadzał się na wnętrzach pokryw, pełzał do szczelin i stamtąd trafiał na zewnątrz w postaci mikrozacieków lub sprayu. Odcinając się od fizycznych przyczyn takiej sytuacji przypominam, że nie brakuje wspomnień podkreślających ten problem, ze słowami Blackburna na czele.
Nie spotkałem się nigdy z twierdzeniem, że nieszczelność dotyczyła instalacji paliwowej i jakoś nie mogę też wyobrazić sobie takiej sytuacji. No chyba, że po przeciwnej stronie, jako prototypów latających bomb
.
Natomiast te duże, wyraźne zacieki nie mają wg mnie związku z nieszczelnością blach, a są pozostałością po serwisie naziemnym. Ja tam zawsze usyfię samochód przy tankowaniu, że o moto nie wspomnę. Gdyby na modelu zacieki sięgały pokryw wlewów - wyglądałoby to wg mnie wiarygodniej. A wycieki spod blach to albo bardzo delikatne str
óżki, albo mgiełka, jak sądzę.
Śmigło rzeczywiście całe malowane - nie ma dyskusji!
Napis na limuzynie jak najbardziej, ale na modelu jakby biały podkład było widać. Czy nie?
Odmalowanie dotyczyłoby raczej całych znaków, a nie tylko białej części. Przepłowienia mogły zwyczajnie zniknąć na niedoskonałych, świecących bielą fotografiach. Mnie tym bardziej brakuje podkreślenia linii podziałowych na oznaczeniach, że wyróżniają się one (podziały) na taśmach uszczelniających.
Nie gonzonication tylko gonzozbaranienie!