Artur Rzepka napisał(a):wynik świadomej analizy firm pt. Eduard, ICM i innych, np. jakichś konkretnych sytuacji z branży lub innych, gdzie jednak fińska swastyka okazała się problematyczna.
Całkiem możliwe, ale to tylko wynik niedouczenia jakiejś części potencjalnych klientów. Zapewne geniusze marketingu uznali, że gdyby podniosło się larum, że producent fińskich kalkomanii propaguje nazizm, to firma mogłaby stracić część klientów, a może nawet być ciągana po sądach. Żadnej sprawy raczej by nie przegrali, ale uszczerbek na wizerunku mógłby powstać. Tylko że przyznawanie racji takim argumentom jest stawaniem po stronie ignorancji.
Artur Rzepka napisał(a):Myślę też, że ogólnie w tym wszystkim nie pomaga fakt, że Finowie znaleźli się, z różnych powodów, w pewnym momencie po złej strony mocy.
Finowie, podobnie jak Polacy, znaleźli się między młotem a kowadłem. Finów pierwsi zaatakowali Rosjanie, więc wraz z Niemcami zaczęli ich bić. Nie przejęli przy tym niemieckiej ideologii i np. nie występował u nich antysemityzm. Polska najpierw oberwała od Niemców, a potem wiatr historii sprawił, że razem z Rosjanami biła ich. W obu przypadkach było to leczenie dżumy cholerą (lub odwrotnie). Oni latali Messerschmittami ze swastykami (czasami nawet czarnymi), my - Jakami z gwiazdami. Czy to robi dużą różnicę, porównując totalitaryzmy, które stały za tymi symbolami? Która strona mocy była gorsza od drugiej? I w końcu, uczciwie oceniając - kto się bardziej "ubrudził"?