Bercik napisał(a):Atlas napisał(a):Jostein napisał(a):Prawda jest taka, że w modelu w tak wysokiej cenie nie powinno być ani jamek, ani błędów merytorycznych
Nie powinno bo...?
Bo Jostein tak mówi na dwóch forach
![:D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Na jednym już go zbanowali, to utyskuje tutaj.
Ki-61 Tamiya w 1/72 ma jamki skurczowe przez prawie całą długość skrzydeł. Rodzina 109 Finemoldsa - skrzydła od góry pozapadane. Modele za stówę! 109 Eduarda / Special Hobby - pozapadany na przykład na osłonie silnika, ponitowanej. Emil od Tamki - zapadnięty na kadłubie analogicznie jak kucyk Army i dodatkowo na spodzie kadłuba przy łączeniu z płatem. Krótka Foka Eduarda miała jamki skurczowe na ogonie. Wiele (drogich) modeli Tamiya i Hasegawa jest wręcz obsrana śladami po wypychaczach w widocznych miejscach, do których trudno podejść, na przykład na środku jakiejś wręgi. No ale w Hasegawie nie ma problemów z nieprawidłowymi detalami wnętrza... Oh wait, to pewnie dlatego, że nie ma ich w ogóle, bo na płaskie plastikowe części każą najczęściej nakleić kalkomanię
Ale wiadomo, wszyscy robią dobrze, tylko Arma to shit. Łukasz pokazał jak rozwiązać ten problem w kilka minut. Zajmuje to dużo mniej czasu niż to żałosne użalanie się na forum.
PS. Jedenastka z IBG to zarąbisty model, jeden z lepszych modeli, jakie miałem okazję skleić. Bardzo finezyjny... Ale coś Wam powiem... Moja jedenastka miała jamki skurczowe na płozie ogonowej i chłodnicy - chłodnicę robiłem od zera i odlewałem w żywicy. Dodatkowo przy łączeniu góry z dołem skrzydeł, w okolicy ich końcówek na spodzie, powstawały szpary - wredne do zaszpachlowania, bo obok żłobkowana blacha. Poza tym trudno utrzymać geometrię podwozia (co akurat Arma zrobiła genialnie). No i nie zapominajmy o oszkleniu, które jest absurdalnej grubości - alternatywą jest trudna do ukształtowania blaszka (jest za cienka) i klisza.
No ale żeby chociaż próbować być obiektywnym i widzieć potknięcia innych producentów to trzeba coś sklejać, a nie tylko obrzygiwać w internetach. Najlepiej by było jakby model przychodził już w ogóle sklejony i pomalowany, nie było by trzeba szpachlować, kalkomanii kłaść...
Czy ty jesteś obiektywny?
A teraz rozpatrzmy to, co napisałeś. Otóż jedenastki kupowałem zarówno od Army, jak i od IBG. Arma - fatalne odwzorowanie powierzchni płata i usterzenia, zapadnięcia na chłodnicach (na wszystkich egzemplarzach, jakie kupiłem), zapdanięcia na kołach (na styku opon i felg, wredne do usnunięcia), chłodnica umieszczona w złym miejscu, i tego już nie rozumiem zupełnie, bo ani licencji nie trzeba było kupować, ani na drugi koniec świata jechać, by stwierdzić, gdzie naprawdę powinna się znaleźć. Parę wciągów w tylnej części kadłuba. Z IBG mam prawie wszystkie, za wyjątkiem P.11f. I wciągów nie miałem na żadnej, nawet na chłodnicy. Powierzchnia płata tak odzwzorowana, że w tej podziałce lepiej się już chyba nie da. Gorsze śmigło w P.11a, i w IBG lepszy pomysł mieli na podwozie główne. Szpary przy końcówkach płata wystąpiły w modelach obu firm.
Fine Molds. Miałem na warsztacie wersje F-2, G-6, G-10 i K-4. Powierzchnie skrzydeł były zawsze gładkie jak pupa niemowlaka. Owszem, kadłub ma swoje za uszami, ale na razie poważnej konkurencji nie ma. Pewnie będzie - od Eduarda.
BF 109E do Tamiya - brałem go na tapet, tak jak i klona od ICM. Owszem, na ICM -owym miałem wciągi u dołu kadłuba, ale za niecałe 30 złotych nie było co pyskować. Na oryginale nie trafiły mi się, ani na E-3, ani na E-4.
Na MiG-21MF nie do końca zeszły mi się połówki kadłuba przy czole elementu z dolną powierzchnią płata. Ale coś takiego mogę przełknać, jeżeli model oferuje tak bogaty wybór opcji, że nie trzeba inwestować w dodatki, by zrobić dowolny egzemplarz z zaproponowanych malowań i cena jest adekwatna do zawartości pudła.
I jeszcze jedno - robię modele, ale nie robię zdjęć. Jednym z powodów jest to, że fotografia to miłość nieodwzajemniona, drugim jest lenistwo.