Avro Lancaster B.III special (Dambuster) Airfix 1:72 in box
Nowy Lancaster z Airfix-a jest już dostępny od kilku miesięcy, ale dotychczas jakoś nie doczekał się recenzji ani nawet in-boxa na znanych mi polskich forach. Dlatego postanowiłem w miarę moich sił wypełnić tę lukę. Zdecydowałem się nie przedstawiać kompletnego in-boxa, ale raczej wstępną recenzję wzbogaconą porównaniem z modelem Revell-a.
Sam model robi przede wszystkim wrażenie liczbą części (wg pudełka – 265). To sporo, ale mniej więcej tyle samo co w Revell-u w którym doliczyłem się ok 275 części. Revell ma co prawda około 50 części z uzbrojeniem w komorze bombowej, których nie ma Airfix-owy „Dambuster”, ale ten drugi ma 30 części związanych z bombą „Upkeep” i jej akcesoriami. Więc możemy przyjąć, że poziom szczegółowości obydwu modeli jest podobny. Revell zdecydował się na odtworzenie wewnętrznych silników, ale pozostawił zintegrowane powierzchnie sterowe. W modelu Airfix-a silników nie ma, za to są oddzielne stery (za wyjątkiem lotek) i klapy.
UWAGA! Na zdjęciach, jasnoniebieskie wypraski pochodzą z omawianego modelu Airfix-a, a białe - z modelu Revell-a.
Wymiarowo oba modele są w zasadzie identyczne, zakładam więc, że dobre. Airfix zrobił poprawnie elementy które szwankowały w Revell-u. Wznios skrzydeł jest wyraźnie większy, koła podwozia głównego mniejsze, wloty do chłodnic zgodne ze zdjęciami, położenie luków ewakuacyjnych poprawne.


Jeśli chodzi o poziom wykonania detali, to Airfix w większości wypadków ma przewagę. Drobne elementy są zwykle delikatniejsze, o ostrzejszych kształtach.




Nieco inaczej ma sie sprawa z fakturą zewnętrzną. Linie podziału sprawiają wrażenie szerszych, a tym samym bardziej topornych. Ale bliższa analiza wskazuje, że wcale nie są szersze, tylko głębsze i ostrzejsze, przez co bardziej kontrastują z powierzchnia modelu.


Linii podziału w modelu Airfix-a jest mniej, szczególnie na skrzydłach. Nie musi byc to wada. Revell troche przesadził, starając się oddać niemal wszystkie linie łączenia blach, przez co skrzydła przypominają patchwork. Airfix jest tu oszczędny, co chyba wyszło modelowi na dobre. Niestety, tą oszczędność posunęli miejscami chyba za daleko, bo w Lancasterze Airfix-a praktycznie brak jest jakichkolwiek klapek, luków inspekcyjnych i tym podobnych.







I tu dochodzimy do głównych „przypadłości” brytyjskiego modelu – faktury i jakości odlewów. Powierzchnia tworzywa nie jest błyszcząca, tylko lekko matowa. Jeśli ktoś pamięta pierwsze modele Dragon-a, to wie o co chodzi. Lancastery nie były malowane na błyszcząco, więc nie powinno to przeszkadzac w budowie. Za to nieprzyjemnym zgrzytem są ślady po wypychaczach na wewnętrznych powierzchniach klap podwozia i komory bombowej. Uniknięto na szczęście jam skurczowych, które są plagą w modelu Revell-a.

Elementy przeźroczyste są tak samo cienkie jak w Revellu i byłoby się z czego cieszyć, gdyby nie fakt, iż brakuje im nieco klarowności. Niechodzi o matowość, tylko o zniekształcanie i załamywanie światła. Revell wypada tu nieco lepiej.
Revell:



Airfix:



Może być to kwestia gorszej jakości tworzywa. Zresztą plastik którego użyto do wtrysku elementów nieprzeźroczystych również budzi zastrzeżenia. Jest bowiem bardzo miękki i elastyczny. Nie jest to co prawda „gumowate”, beznadziejne w obróbce tworzywo spotykane czasem w short-runach lub niektórych zestawach ICM. Ale nie jest to w żadnym przypadku świetny plastik znany z produktów dalekowschodnich. Obawiam się, że wgniecenia i zarysowania w trakcie obróbki będą na porządku dziennym. Wytrasowanie gładkich linii podziału to też wyzwanie (próbowałem). Revell nie słynie z wysokiej jakości tworzywa, ale tutaj ma przewagę.

Generalnie, nowy Lancaster to bardzo dobry model. Zdecydowanie najlepszy z dotychczasowych. Od Hasegawy różni się na plus poziomem zdetalowania. Na Revell-em góruje lepszym odwzorowaniem oryginału i większą dokładnością większości elementów. Minusem jest faktura powierzchni, brak lub słabe odwzorowanie detali na pokryciu płatowca oraz nienajlepsze tworzywo. Ale nie są to jakieś poważne wady i nie powinny zniechęcać do kupna modelu. Ja jestem zadowolony. Cena modelu była początkowo dość wysoka jak na Airfix-a, bo prawie dwa razy wyższa niż cena Lanca z Revell-a, ale powoli spada i myślę że w końcu przestanie odstraszać. Jeśli komuś nie pasuje wersja „Dambuster” i czeka na klasyczną bombową B.I/III to informuję, że zestaw zawiera wszystkie ku temu potrzebne części.
Sam model robi przede wszystkim wrażenie liczbą części (wg pudełka – 265). To sporo, ale mniej więcej tyle samo co w Revell-u w którym doliczyłem się ok 275 części. Revell ma co prawda około 50 części z uzbrojeniem w komorze bombowej, których nie ma Airfix-owy „Dambuster”, ale ten drugi ma 30 części związanych z bombą „Upkeep” i jej akcesoriami. Więc możemy przyjąć, że poziom szczegółowości obydwu modeli jest podobny. Revell zdecydował się na odtworzenie wewnętrznych silników, ale pozostawił zintegrowane powierzchnie sterowe. W modelu Airfix-a silników nie ma, za to są oddzielne stery (za wyjątkiem lotek) i klapy.
UWAGA! Na zdjęciach, jasnoniebieskie wypraski pochodzą z omawianego modelu Airfix-a, a białe - z modelu Revell-a.
Wymiarowo oba modele są w zasadzie identyczne, zakładam więc, że dobre. Airfix zrobił poprawnie elementy które szwankowały w Revell-u. Wznios skrzydeł jest wyraźnie większy, koła podwozia głównego mniejsze, wloty do chłodnic zgodne ze zdjęciami, położenie luków ewakuacyjnych poprawne.


Jeśli chodzi o poziom wykonania detali, to Airfix w większości wypadków ma przewagę. Drobne elementy są zwykle delikatniejsze, o ostrzejszych kształtach.




Nieco inaczej ma sie sprawa z fakturą zewnętrzną. Linie podziału sprawiają wrażenie szerszych, a tym samym bardziej topornych. Ale bliższa analiza wskazuje, że wcale nie są szersze, tylko głębsze i ostrzejsze, przez co bardziej kontrastują z powierzchnia modelu.


Linii podziału w modelu Airfix-a jest mniej, szczególnie na skrzydłach. Nie musi byc to wada. Revell troche przesadził, starając się oddać niemal wszystkie linie łączenia blach, przez co skrzydła przypominają patchwork. Airfix jest tu oszczędny, co chyba wyszło modelowi na dobre. Niestety, tą oszczędność posunęli miejscami chyba za daleko, bo w Lancasterze Airfix-a praktycznie brak jest jakichkolwiek klapek, luków inspekcyjnych i tym podobnych.







I tu dochodzimy do głównych „przypadłości” brytyjskiego modelu – faktury i jakości odlewów. Powierzchnia tworzywa nie jest błyszcząca, tylko lekko matowa. Jeśli ktoś pamięta pierwsze modele Dragon-a, to wie o co chodzi. Lancastery nie były malowane na błyszcząco, więc nie powinno to przeszkadzac w budowie. Za to nieprzyjemnym zgrzytem są ślady po wypychaczach na wewnętrznych powierzchniach klap podwozia i komory bombowej. Uniknięto na szczęście jam skurczowych, które są plagą w modelu Revell-a.

Elementy przeźroczyste są tak samo cienkie jak w Revellu i byłoby się z czego cieszyć, gdyby nie fakt, iż brakuje im nieco klarowności. Niechodzi o matowość, tylko o zniekształcanie i załamywanie światła. Revell wypada tu nieco lepiej.
Revell:



Airfix:



Może być to kwestia gorszej jakości tworzywa. Zresztą plastik którego użyto do wtrysku elementów nieprzeźroczystych również budzi zastrzeżenia. Jest bowiem bardzo miękki i elastyczny. Nie jest to co prawda „gumowate”, beznadziejne w obróbce tworzywo spotykane czasem w short-runach lub niektórych zestawach ICM. Ale nie jest to w żadnym przypadku świetny plastik znany z produktów dalekowschodnich. Obawiam się, że wgniecenia i zarysowania w trakcie obróbki będą na porządku dziennym. Wytrasowanie gładkich linii podziału to też wyzwanie (próbowałem). Revell nie słynie z wysokiej jakości tworzywa, ale tutaj ma przewagę.

Generalnie, nowy Lancaster to bardzo dobry model. Zdecydowanie najlepszy z dotychczasowych. Od Hasegawy różni się na plus poziomem zdetalowania. Na Revell-em góruje lepszym odwzorowaniem oryginału i większą dokładnością większości elementów. Minusem jest faktura powierzchni, brak lub słabe odwzorowanie detali na pokryciu płatowca oraz nienajlepsze tworzywo. Ale nie są to jakieś poważne wady i nie powinny zniechęcać do kupna modelu. Ja jestem zadowolony. Cena modelu była początkowo dość wysoka jak na Airfix-a, bo prawie dwa razy wyższa niż cena Lanca z Revell-a, ale powoli spada i myślę że w końcu przestanie odstraszać. Jeśli komuś nie pasuje wersja „Dambuster” i czeka na klasyczną bombową B.I/III to informuję, że zestaw zawiera wszystkie ku temu potrzebne części.