Postanowiłem po ukończeniu A-7E jeszcze na chwilę wrócić do skali 1:72, a to dlatego że ten model zwyczajnie mnie zachwycił, gdy zobaczyłem go na zdjęciach. Do tej pory nie znałem firmy Meng (ale chyba ją polubię, jakoś wyprasek i całego modelu jest znakomita) ani myśliwca F-102 (niedawno zorientowałem się, że latał na nim w młodości George W. Bush, jest nawet wersja modelu z malowaniami jego samolotu), więc jest to coś w rodzaju skoku na głęboką wodę.
Do modelu kupiłem parę dodatków, a oto i in-box tego wszystkiego.
Bardzo ładne i gustownie pomalowane pudełko:

Elementy skrzydeł i wrót komory uzbrojenia:

Kadłub i silnik:

Uzbrojenie i zbiorniki paliwa. Rakiety Falcon nie robią zbyt dobrego wrażenia, bardzo mało detali nawet jak na skalę 1:72.

Drobnica:

Oszklenie:

Miła niespodzianka: bardzo ładne kalki Cartografa, dużo detali i napisów eksploatacyjnych:

Zarąbista instrukcja, wydana jak folder reklamowy na kredowym papierze:



A to zestaw blach jakie oferuje do tego modelu Eduard:

No i maski:

Kupiłem też parę dodatków Quickoboosta (no dobra, wszystkie dodatki). Tu - nosek:

Zestaw maciupkich anten, światełek i lamp próżniowych (żartowałem, te bulby to czujniki podczerwieni do zamontowania przed wiatrochronem, dali dwie, ale potrzebna jest jedna):

Zestaw świateł antykolizyjnych. Fajnie, że nie narysowali gdzie je użyć, więc będę miał kłopot.

Zestaw siłowników do wrót komory uzbrojenia:

I na koniec rurka pitota od Mastera. Niech mi ktoś wyjaśni dlaczego ten kawałek metalu zrobiony w Szczecinie sprowadzony z Chin kosztuje taniej niż sprowadzony z Wieliczki? To dopiero zagadka.





