[in-box] F-14A Tomcat // DANGER ZONE // Eduard
Po niezbyt długim oczekiwaniu na głośny zestaw Eduarda, dosłownie godzinę temu wpadł wreszcie w moje ręce.
Zestaw jest w stylu świetnego Good Morning Da Nang!, więc kto ma tenże, wie czego może oczekiwać po Tomcacie od Eduarda.
Tak więc poniżej mały in-box zestawu.
Na początku - pudło.
Wielkie, z cienkiej tektury (nie to co pancerne pudła Hobby Bossa i Trumpetera), ale z ładnym nadrukiem.
Po prostu pudło, więcej nie ma co pisać.

Jako że pudełko jest naprawdę dużo, w środku jest sporo miejsca na wszystko co Eduard dał. Zostało nawet miejsce na pozostałe zakupy jakie zrobiłem w sklepie, a w pozostałej wolnej przestrzeni pewnie zmieściłby się jakiś model w 1/72.
Wypraski.
Tutaj nie ma co się produkować, kto widział in-boxa modelu Hobby Bossa, ten wie jak to wygląda. Kto nie wie, to niech sobie poszuka.
Generalnie wszystko jest bardzo solidnie i starannie zapakowane. Wszystkie wypraski są zafoliowane w oryginalne worki HB, te włożone są w kilka worków Eduarda, a te znowu zapakowane w jednym wielki worku.
Tak więc worków w zestawie nie brakuje.

A to wszystkie wypraski zgromadzone na ograniczonej przestrzeni.
O ile pamiętam, części jest coś około 500, tak?
Sporo klejenia.

Co poza modelem?
Maski oraz Zoom do kabiny.
Trochę szkoda, że w tym zestawie Eduard nie pokusił się o pasy do foteli z materiału.

I druga blaszka, z elementami do wyposażenia owiewki i silników. Głównie.
Ubogo trochę, no ale nie po to Eduard sprzedaje Update Set do tego zestawu, żeby za darmo dać wszystko.

Żywice.
Tutaj jest kilka bardzo przyjemnych niespodzianek.

Zestaw dysz silników.
Jak widać, Eduard bardzo fajnie to rozwiązał. Szczególnie ciekawie wygląda element (nie wiem jak to się nazywa w prawdziwym samolocie), na którym montowana jest turbina (drugi od lewej). Bardzo, bardzo szczegółowa rzecz.
Dodatkowo (żywica pierwsza po prawej) Eduard dodał turbiny wlotów powietrza, jak widać w dwóch wariantach: z otwartymi i zamkniętymi łopatkami.

Na zdjęciu poniżej widać detale elementów silnika. Naprawdę, robi to wrażenie. Piękna robota.

Kolejna miła niespodzianka, dodana w woreczku z dyszami: żywiczny chin pod.

Koła.
Jakże miło, że Eduard zrobił felgi i opony oddzielnie, szkoda że tylko dla głównego podwozia.
Detale opon - no robi to wrażenie.
Tak, to opony Goodyear.

Fotele.
No wreszcie ktoś wpadł na taki pomysł: oparcie i poduszka zrobione jako osobne elementy, co ułatwić powinno efektowne malowanie tego detalu.

Instrukcja.
Podobna do tej do Da Nang.
Kredowy papier, świetna jakość druku, schematy malowania w kolorze.

Kalkomanie.
Są dwa arkusze. Niestety (albo stety, zależy jak dla kogo), napisów eksploatacyjnych jest tu dużo mniej niż w zestawie z F-4B.
Nie wiem, może Tomcat miał ich w realu mniej niż Phantom, może ktoś to wie.
Jakość kalek: pierwsza liga, nie ma w ogóle co dyskutować.
Jakość wydruku, nasycenie, szczegółowość napisów - po prostu Cartograf.
Pozwoliłem zrobić sobie skany.


I to tyle.
Bez dwóch zdań - fantastyczny zestaw.
Zestaw jest w stylu świetnego Good Morning Da Nang!, więc kto ma tenże, wie czego może oczekiwać po Tomcacie od Eduarda.
Tak więc poniżej mały in-box zestawu.
Na początku - pudło.
Wielkie, z cienkiej tektury (nie to co pancerne pudła Hobby Bossa i Trumpetera), ale z ładnym nadrukiem.
Po prostu pudło, więcej nie ma co pisać.

Jako że pudełko jest naprawdę dużo, w środku jest sporo miejsca na wszystko co Eduard dał. Zostało nawet miejsce na pozostałe zakupy jakie zrobiłem w sklepie, a w pozostałej wolnej przestrzeni pewnie zmieściłby się jakiś model w 1/72.
Wypraski.
Tutaj nie ma co się produkować, kto widział in-boxa modelu Hobby Bossa, ten wie jak to wygląda. Kto nie wie, to niech sobie poszuka.
Generalnie wszystko jest bardzo solidnie i starannie zapakowane. Wszystkie wypraski są zafoliowane w oryginalne worki HB, te włożone są w kilka worków Eduarda, a te znowu zapakowane w jednym wielki worku.
Tak więc worków w zestawie nie brakuje.

A to wszystkie wypraski zgromadzone na ograniczonej przestrzeni.
O ile pamiętam, części jest coś około 500, tak?
Sporo klejenia.

Co poza modelem?
Maski oraz Zoom do kabiny.
Trochę szkoda, że w tym zestawie Eduard nie pokusił się o pasy do foteli z materiału.

I druga blaszka, z elementami do wyposażenia owiewki i silników. Głównie.
Ubogo trochę, no ale nie po to Eduard sprzedaje Update Set do tego zestawu, żeby za darmo dać wszystko.

Żywice.
Tutaj jest kilka bardzo przyjemnych niespodzianek.

Zestaw dysz silników.
Jak widać, Eduard bardzo fajnie to rozwiązał. Szczególnie ciekawie wygląda element (nie wiem jak to się nazywa w prawdziwym samolocie), na którym montowana jest turbina (drugi od lewej). Bardzo, bardzo szczegółowa rzecz.
Dodatkowo (żywica pierwsza po prawej) Eduard dodał turbiny wlotów powietrza, jak widać w dwóch wariantach: z otwartymi i zamkniętymi łopatkami.

Na zdjęciu poniżej widać detale elementów silnika. Naprawdę, robi to wrażenie. Piękna robota.

Kolejna miła niespodzianka, dodana w woreczku z dyszami: żywiczny chin pod.

Koła.
Jakże miło, że Eduard zrobił felgi i opony oddzielnie, szkoda że tylko dla głównego podwozia.
Detale opon - no robi to wrażenie.
Tak, to opony Goodyear.

Fotele.
No wreszcie ktoś wpadł na taki pomysł: oparcie i poduszka zrobione jako osobne elementy, co ułatwić powinno efektowne malowanie tego detalu.

Instrukcja.
Podobna do tej do Da Nang.
Kredowy papier, świetna jakość druku, schematy malowania w kolorze.

Kalkomanie.
Są dwa arkusze. Niestety (albo stety, zależy jak dla kogo), napisów eksploatacyjnych jest tu dużo mniej niż w zestawie z F-4B.
Nie wiem, może Tomcat miał ich w realu mniej niż Phantom, może ktoś to wie.
Jakość kalek: pierwsza liga, nie ma w ogóle co dyskutować.
Jakość wydruku, nasycenie, szczegółowość napisów - po prostu Cartograf.
Pozwoliłem zrobić sobie skany.


I to tyle.
Bez dwóch zdań - fantastyczny zestaw.