Na wojnie różnie bywa. Wyobraź sobie, że czołg jedzie (bo 50 ton w miejscu się nie zatrzyma) a koło napędowe już nie jest napędzane albo wręcz jest hamowane. Gdzie będzie gąsiennica ?
Masz rację, na wojnie wszystko jest możliwe. Wolę jednak prawdopodobniejsze scenariusze.
Ty zakładasz, że pęka gąsienica gdy czołg nie jest napędzany...Mina to nie mogła być, bo uszkodzenie się zdarzyło w miejscu nad kołami napędowymi. Acha, to był dzielny bohater CCCP, co położył tam wiązkę granatów.
a co miałoby wyrwać te narzędzia ? odłamków nie ma albo nie trafiają. Sam podmuch ? hmmmm, ...
To samo co zerwało wieżę. Wielkie BUM od którego gną się blachy, strzelają nity, puszczają spawy, a załoga i inne drobiazgi fruwają lub znikają. To jest coś co przerasta wyobraźnię...
A następujący po tym pożar to temperatura co najmniej kilkuset stopni w promieniu paru metrów, więc wszystko co drewniane i gumowe znika . Trawa w sąsiedztwie też.
Nie zgodzę się. Nie rozumiem dlaczego 50 lat temu czołgi płonąc jakoś inaczej się osmalały.
Wiesz w Abramsie jest pancerz warstwowy odporny w założeniu na temperaturę pocisków kumulacyjnych. Wyobraziłem sobie, że ograniczony pożar w środku może nie podnieść zbytnio temperatury powierzchni i nie zmienić za bardzo wyglądu lakieru. Stąd Twoja ocena zniszczeń Abramsa z Twojego zdjęcia myli, pancerz Tigra nagrzewał się inaczej.
No, a jak się dobrze pali to nie widać różnicy. Zostaje b.kolorowy wrak. Tak jak na "moich" zdjęciach.
No i wreszcie sposób zdemolowania czołgu zależy od ilości materiałów wybuchowych. A tych mogło być wystarczająco dużo żeby rozerwać cały czołg, ale też mogło być całkiem mało ...
Co więc podrzuciło wieżę? Mała eksplozja nie wykona takiej roboty.
Ogólnie, nie mam wielkich uwag do Twojego warsztatu, ładnie to wygląda na pierwszy rzut oka, odrzuca mnie brak spójności w tym dziełku, widoczny po chwili kontemplacji.
Ciekawiej by było np. spalić kadłub, a obok położyć relatywnie mało upieczoną wieżę.