spiton napisał(a):Zarówno Polski oryginalny 7TP, jak i działko samobieżne TKS-D , miały podobne ideologiczne błędy. Mianowicie projektanci nie dbali o komfort pracy załogi. A ten komfort przekłada się na skuteczność w walce.
W jakim przedwojennym czołgu projektanci brali pod uwagę komfort pracy załogi ? Myślę, że 7TP/Vickers pod tym akurat względem wypadają wzorowo jeśli brać pod uwagę, np. czołgi francuskie, włoskie czy częściowo radzieckie. Tak poza konkursem to sowieci w swoim raporcie ocenili 7TP pod względem ergonomii znacznie lepiej niż swojego T26. Z tego co wiem przed wybuchem II wojny o ergonomii, zwłaszcza w tak nowej i mało znanej broni jak czołg, myślano mało.
spiton napisał(a):Dlatego poszedłem drogą dbania o załogę, by mogła sprawnie wykonywać swe obowiązki.
1. Nie ma szczelin obserwacyjnych, bo nie widziałem sensu ich montowania. Podczas przemarszów, klapy są podniesione.
Czy Twój wóz jest obmierzony pod kątem załogi ? Powiem szczerze, że takie stwierdzenie wywołuje u mnie szeroki uśmiech.
1. Załoga opiera się o spłonki pocisków i obok głowy ma gaśnicę, w którą można swobodnie trafić z boku, bo jest odsłonięta.
2. Otwory obserwacyjne uznajesz za niepotrzebne ? Pokaż mi czołgi, które nie miały takiego rozwiązania. Zwróć uwagę na zdjęcia TKS z manewrów - są w zasadzie całe od pyłu, przez te otwarte w czasie jazdy duże włazu wleciało by tyle syfu (jadąc za innym TKS), że załoga była by od razu w barwach maskujących.
spiton napisał(a):A na stanowisku bojowym dowódca (po prawej ) obserwuje przedpole przez przyrząd optyczny, i podaje cele działonowemu.
Klapki są zamknięte.
2. Co do masy, to że pojazd wygląda na duży, nie znaczy ,że jest ciężki. Jest pusty w środku. Dzięki tej nic nie ważącej przestrzeni załoga ma komfort (czego nie można powiedzieć o załodze TKS'ów), a działo może wychylać się na boki o znaczny kąt, dzięki czemu ma większa szanse w coś trafić( czego nie można powiedzieć o TKS-D)
Masa - myślisz chyba pojęcia, TKS-D zbudowano na podwoziu C2P, a nie TKS. Co do masy ciężko to wyliczyć, ale sam fakt że zabudowałeś przestrzeń nad silnikiem sprawia, że wóz jest cięższy. Dodatkowo obwiesiłeś go bambetlami (torby, gąsienice, narzędzia) a to też waży. C2P sam w sobie był paliwożerny, a co dopiero tak "doładowane" podwozie TKS, większa masa, ten sam silnik, więcej paliwa, miej miejsca ...
Czyli ten dzyndzel z lewej strony to "przyrząd obserwacyjny" tak ? no to już chyba było lepiej zamontować tam wynalazek Gundlacha, a nie przesuwać cały wóz, żeby zobaczyć co jest po bokach. W TKS-D takiego przyrządu nie było wcale. Nic nie ważącej przestrzeni w środku jest mało, powiedz mi jak wyglądałoby ładowanie i celowanie jeśli armata jest skrajnie wychylona w lewo lub prawo (zwłaszcza w lewo) Gdzie on miał mieć głowę i jak miał sobie wyciągać pociski zza pleców. W TKS-D, przynajmniej w teorii, działo wyciągano z wozu i montowano na holowanej za wozem lawecie. Strzelanie z wozu było wyjątkiem, chociaż Dyw. Rozp. 10 BKZmot udowodnił, że jest to całkiem skuteczna zabawa. Dlatego nie wiem skąd ten Twój wniosek o słabości TKS-D.
spiton napisał(a):Dodatkowe miejsce na elektryczny czajnik i trochę naboi to tez nie straszna masa. Masa jednego naboju to tylko 1,5 kg.
W TKS-D miejsca na naboje było bardzo mało, tak samo mało było miejsca na paliwo. A u mnie miejsca pod dostatkiem.
Pod dostatkiem ? bez przesady.
W TKS-D było 6-8 skrzynek w każdej z nich 5 nabojów. Daje to 30-40sztuk+ zapas w holowanym jaszczu, u Ciebie widzę ok 10 dziur na pociski, to mało jak na taki "niszczyciel czołgów", bardzo mało. A gdzie miejsce na jakikolwiek zapas ? Radio to też posunięcie niemal samobójcze. W TKS służących w pociągach pancernych wywalano skrzynkę narzędziową, żeby wsadzić radio do środka. Brak miejsca na wszystko to podstawowa zasada dla TKS.
spiton napisał(a):Pancerz czołowy ma chronić przed pociskiem karabinowym wystrzelonym z większej odległości, a pozostałe "płyty" to tylko ochrona przeciw-odłamkowa.
No tygrysa królewskiego na tym podwoziu nie zrobisz ;)
spiton napisał(a):To tyle, uważam, że byłby znacznie lepszy od TKS-D :-)) W końcu jeśli byłoby inaczej, był by to znak, że ludzkość się nie rozwija, i niedługo będziemy jeść surowe kartofle :-))
Pozwól, że się nie zgodzę.
spiton napisał(a): Co do licznych modelarskich "wpadek" to masz racje, Ale w modelu, w którym ciągle wszystko się przerabia, i szuka odpowiednich rozwiązań, takie niedopracowanie szczegółów, to norma.
To chyba trochę marne wytłumaczenie, sam przerabiałem wiele razy modele i wiem, że można o detal zadbać, a babole chociaż zamaskować.