Sebastian Pitoń (spiton)

czyli Twoje dokonania na pwm.org.pl

Sebastian Pitoń (spiton)

Postprzez spiton » wtorek, 13 lipca 2010, 21:39

LOTNICTWO skala 1:72

Lepienie modeli samolotów w klasycznej skali jest ze mną od chyba siódmego roku życia,-)). I to chyba nie jest dobre, bo wrosła we mnie ta skala tak mocno, że za cholerę nie mogę sie z niej wyzwolić,-)) Jakaś wewnętrzna determinanta, która chce, żeby na półkach wszystko było w jednej skali ,-)) Koszmar ! Ciągle jednak jest ode mnie silniejsza. I mimo licznych prób sklejenia czegoś w 48 , demon klasycznej skali zawsze zwycięża. Kupione modele w 48 lądują zamiast na półce, w mrocznych kątach szafy, bądź są spieniężane jako pierwsze w chwilach kryzysowych.


Jaguar
Model jak model. Nie był ani drogi, ani dobry. Leżał w pudle bo miał wypukłe linie podziału. Nie byłem jeszcze wtedy modelarzem na tyle odważnym by rzucić się na rycie nowych linii. Przyszła mi do głowy myśl, że może wystarczy linie podziału po prostu narysować. Po co się męczyć. Ryć z pietyzmem subtelne linie ryzykując ciągle skuchą, powodującą trudno usuwalna linie fałszywą. Po co skoro można bezpiecznie od giętkiej linijeczki linie narysować. Idea była. „Tani zestaw” leżał przede mną prezentując swe wątpliwe wdzięki. Czy przedsięwzięcie zakończyło się sukcesem ? Nie jestem pewien. Ale z pewnością było to zagranie świętym modelarskim prawidłom na nosie. Pójście modelarskim skrótem i to najordynarniejszym. Niehonorowym karygodnym i zuchwałym jednocześnie ,-))
WARSZTAT
GALERIA
Obrazek


U2
Urok chadzania po zakazanych modelarskich ścieszkach , rzucił mnie w przygodę z czarną jak sam górnik smoczą damą. Omamiony fałszywym urokiem tanich zestawów, a szczerze mówiąc nie tyle tanich co kiepskich, upatrzyłem sobie ten niezwykły samolot. Zdecydowałem się powtórzyć bezczelny manewr wypróbowany na Jaguarze. Manewr się zasadniczo udał, ale już wiedziałem, że ta droga nie prowadzi do celu. A w każdym razie idąc nią nie dojdę do modelarskiego Olimpu, czy chociażby miejsca w którym będę przeżywał rozkoszne chwile modelarskiej satysfakcji .
GALERIA
Obrazek


Fieseler Fi-167
Bardzo ciekawy samolot. Mój pierwszy szortran. I chyba pierwszy model na którym eksperymentowałem ze "spracowana-pofalowana powierzchnią" w okolicach silnika i malowaniem pędzlem odprysków. I chyba był to pierwszy model, który otrzymał w miarę przyzwoite naciągi !
Pięknie wygląda na półce. Ma bardzo efektowna sylwetkę ! Jeden z tych modeli, które chciałoby się zrobić jeszcze raz !
GALERIA
Obrazek



P-63 Kingcobra
Nie wiem kto projektował ten model, ale wygląda mi na wczesną robotę , gościa, który robił później modele ICM. Bardzo oryginalne podejście do faktury powierzchni płatowca. W pewnym momencie Hasegawa wypracowała standard, polegający na wklęsłych liniach podziału i gładziuteńkich powierzchniach pomiędzy nimi. Niby niezłe. Ale jednak prawdziwy samolot wygląda inaczej. I ta Kingkobra próbuje odtworzyć bogactwo faktur prawdziwego samolotu. Brawo projektant !. Mam drugi taki model i pewnie go zrobię. Bo zdecydowanie jest tego wart !

GALERIA
Obrazek



Ki-84
W tym modelu bawiłem się sfalowana powierzchnią ile wlezie. I dowiedziałem się, że nie wystarczy takie fale "wystrugać". Trzeba jeszcze dobrać malowanie w taki sposób, żeby je było później widać. W tym przypadku, fal powierzchni prawie nie widać ,-)). Poeksperymentowałem też z odpryskami. Zawsze to jedno doświadczenie więcej !
WARSZTAT
GALERIA
Obrazek



A-10
Kto nie chał mieć na półce A-10 ??
W tym modelu z kolei pierwszy raz zacząłem waloryzować podwozie. Dotychczas podwozie to był element, który trzeba było odbębnić. Jakoś przez ten etap przeskoczyć. Okazało się, że dłubanie podwozia, może być zajęciem smakowitym. Dawać niewytłumaczalną przyjemność z przedłużania dotychczas nieciekawego etapu budowy w nieskończoność. Doznanie na granicy masochizmu, które jednak daje odwagę i umiejętności, które w razie czego pozwalają dorobić, prawie każdy brakujący element.
No i malowanie po szarym. Zawsze uważałem szare samoloty za nieciekawe. Nie mając jednak aerografu, odkryłem przyjemność znajdywania na pozór niewidocznych subtelności i powierzania im roli pierwszych skrzypiec. Zabawa ta stała się jednym z moich ulubionych zajęć modelarskich. A nic tak nie uwypukla owych malarskich drobnostek jak szary samolot.
GALERIA
WARSZTAT
Obrazek




Buccaneer S.2B
Wyzwanie polegające na przemianie brzydkiego kaczątka, w pięknego łabędzia. Modelarstwo na granicy skreczu. To jest zawsze czysta modelarska dłubanina jaką uwielbiam. Uwalany w opiłkach i pyle PCV zmagam się z na ogół oporną materią "taniego zestawu" .Gorąco polecam. To taka modelarska zabawa w piaskownicy, która intensywnością nauk, jakie oferuje potrafi zaskoczyć każdego szacownego sklejacza Tamij czy Hasegaw. Dodatkowo powodzenie na forach modelarskich gwarantowane. O ile nazwa NOVO w tytule wątku nie odstraszy potencjalnych oglądaczy,-)).
WARSZTAT
GALERIA
Obrazek







Saab A-37 Viggen
Jeden z modeli, który zawsze mi się podobał. Jeden z kamuflaży, które zawsze mi się podobały. Jeden z modeli, które jeszcze kiedyś zlepię, nawet wtedy, kiedy będę musiał męczyć się drugi raz z wypustem Hellera. Niezłym, ale wyposażonym w wypukłe linie podziału i fatalny plastik, który skutecznie utrudnia rycie nowych linii. W tym modelu dużą uwagę poświeciłem pilotowi. Chciałem, żeby wyglądał jak żywy człowiek a nie nadmuchany fantom. I udało mi się. Co prawda CA zaparował mi wiatrochron, co mocno zapaskudziło okolice pilota. Ale nic to. Pilot wygląda ja żywy i to mnie cieszy. A model ze swoją wspaniałą sylwetką na półce prezentuje się świetnie !
WARSZTAT
GALERIA
Obrazek





Kfir
Fajny prosty i tani model. Pomysł był taki, że pootwieram mu hamulce aerodynamiczne, i dorobię kilka ostrych detali. Lekko zawiodły farbki wodne którymi malowałem "szare subtelności". Okazały się mało subtelne. Zdjęcia zbrutalizowały efekt, na szczęście w naturze wygląda całkiem fajnie.
WARSZTAT
GALERIA
Obrazek





Fiat G-50
Kolejna walka z "kiepskim zestawem". Środowisko internetowe orzekło, że walkę ta przegrałem. Natomiast czas, sędzia cierpliwy i skrupulatny daje mi do zrozumienia, że nie była to wcale klęska. Po pierwsze zdobyłem się na chyba czterokrotne przerabianie masowych wyważeń lotek. Które kolega Siara z uporem ..po prostu z uporem krytykował. Miał co prawda racje, ale czułem, że mnie sprawdza ,-)). Ponadto, model ten prezentuje się na półce bardzo okazale. Nie wspominając o tym, że każde wzmagania z "kiepskim zestawem", są modelarskim heroizmem, który sam w sobie jest już pozytywem ,-)).
WARSZTAT
GALERIAT
Obrazek






Dornier Do-17 E
Kolejny "kiepski zestaw". Dwusilnikowy "kiepski zestaw" to próba dla charakteru. Przerobić jeden silnik, to jedno. Ale wystrugać dwa takie same silniki to inna sprawa. A silniki tej maszyny były z jednaj strony dużym jej estetycznym atutem, z drugiej zaś , zestawowe atrapy były bardzo kiepskie. Udało się. Dorobiłem jeszcze klapy i lotki, tak, by był widoczny charakterystyczny prześwit pomiędzy nimi i resztą skrzydła. I bardzo się bałem, że polegnę na oszkleniu. Wiadomo oszklenie potrafi zarznąć wszystko. Jakoś się udało. Model fajny, ale na półce nie rządzi. Jakiś taki ...nijaki. A może ma zbyt mocne towarzystwo ? Z lewej P-61, a z prawej Wellington...
WARSZTAT
GALERIAT
Obrazek






Ki-27
ICM i jego magiczne super zdetalizowane i drgające pod odpowiednio odbitym światłem powierzchnie. Modelik przepiękny. Ale jak tu wydobyć cało to bogactwo misternie odtworzonych faktur ? Udało się połowicznie. To znaczy słabo. Przygoda z tym modelem należy do tych , które miałoby się ochotę powtórzyć. Gdyby jeszcze kalki się do czegoś nadawały, i gdyby któryś Ki-27 był w kolorze naturalnego aluminium...
[url=http:///pwm.org.pl/viewtopic.php?f=13&t=15815]GALERIAT[/url]
Obrazek




UT-2
Kupiłem ten model bo był tani i miał śliczny obrazek na pudelku. A potem okazało się, że będzie to kolejna smakowita potyczka z "kiepskim zestawem". Żeby sobie podnieść poprzeczkę, zdecydowałem się dorobić mu owiewki na koła. Udało się to całkiem dobrze. Detalizowałem też silniczek. Znakomita zabawa. A model na półce, mimo niewielkich rozmiarów bryluje !
WARSZTAT
GALERIA
Obrazek






F/A 18 C Hornet
Zderzenie miłośnika "kiepskich zestawów" z drogim zestawem, w dodatku sklejonym bez kółek. To mój pierwszy w życiu model w „konfiguracji lotnej”!! Jego idea to uzyskanie maksymalnie realistycznego efektu poprzez zróżnicowanie szarej powierzchni. Model robiony pod zdjęcia. Nie żałuje, że nie ma kółek. Stoi na półce na podstawce niczym wodnosamolot, ale w obiektywie wygląda wspaniale.
WARSZTAT
GALERIA
Obrazek






Wellington 1c 304 dywizjon
Relacja z lepienia tego modelu miała ukazać się w gazecie. Ale przygniatająca świadomość terminów całkowicie zniszczyła mi przyjemność klejenia. Terminy to ja mam w robocie-myślałem. Model przeleżał w szufladzie tyle, żeby widmo ukazania się w gazecie przestało nad nim ciążyć. I wtedy tchnął się w niego nowy modelarski duch. Zainspirowała mnie relacja z bitwy nad Biskajami jaką załoga tego Wellingtona obyła z niemieckimi Ju-88. Zainspirował mnie pomysł zrobienia czegoś z fatalnymi chińskimi skrzydłami, które odtworzone zostały z klasyczna już chyba chińska subtelnością. Dużo dobrej modelarskiej zabawy, zakończonej bardzo udanymi zdjęciami.
[url=http:///pwm.org.pl/viewtopic.php?f=12&t=15851]WARSZTAT[/url]
GALERIAT
Obrazek






F-5 A FreedomFighter
Sukces z F-18 kazał mi zrobić kolejny samolot bez kół. Inspiracja były zdjęcia Greckich Freedomfighterów kompletnie poobijanych, lecz ciągle latających. Postanowiłem zmierzyć się z tematem. Wyszło nieźle. Jedyne czego żałuję, to to, że samolot nie ma pilota i na zdjęciach wygląda trochę dziwnie.
WARSZTAT
GALERIA
Obrazek





Fairey Fulmar
Tym razem beznogi "śmiglak" . Nigdy mi się ten samolot nie podobał. Ale skoro Smer zrobił taki fajny i niedrogi model... A nie były to czasy, w których miesięcznie Airfix zalewał świat dwiema nowościami !
Po rozpakowaniu wziąłem do ręki "dremela" i zacząłem strugać powierzchnie. Kurde jak ja to lubię ,-)))
Na spodzie wasz położyłem na żywy plastik i tak już zostało. Żeby uwypuklić efekt dłubania, przetarłem papierem ściernym. Tak papierem. Nie ściereczką !! Miał się fajnie prezentować na zdjęciach. Prezentował się średnio. Na półce tez raczej nie rządzi. Ale budowanie było przyjemne !
WARSZTAT
GALERIA
Obrazek




P-61 Black Widow "Blyskawica II"
Jako chyba maturzysta śliniłem się do tego modelu. Ale wiadomo Dragon - duża kasa. Skleiłem sobie NOVO. Ale zostało we mnie pragnienie przygruchania sobie kiedyś tej wdówki i stoczenia z nią modelarskich zapasów. Nadarzyła się okazja. Była chęć, a i model pakowany przez Bilka nie przyprawiał o palpitacje serca ceną kieszeniowego gada. Pojawiła się też idea. Wiadomo jaka. Zerznąć wdówkę "dremelem" ile wlezie !
Podczas tych ekstatycznych modelarskich wysiłków dokonywanych w dodatku na materii zacnej i kosztownej co zwiększało zadowolenie, kolega z forum - Piotr Dmitruk podsunął mi zdjęcie P-61 z polskim napisem "Błyskawica II".
To było to!! Inny kolega - Jurek Greinert okazał się tak dobry, że sporządził wspaniałe kalki ! I teraz budowa nabrała dodatkowego smaczku, związanego ze zbudowaniem rzadkiego polonika !! Model bardzo fotogeniczny. Na półce rządzi !!
WARSZTAT
GALERIA
Obrazek



P-40 N "Urbanowicza"
Kto nie chciał kiedyś zrobić modelu P-40 Urbanowicza ? No kto ?
Oczywiście jest problem jak ten samolot wyglądał. A było to raczej kilka samolotów. Nie przejmując się tym wiele postanowiłem zrobić P-40 N z 188 na ogonie. Taki bowiem samolot stał się w mojej modelarskiej głowie symbolem samolotu ba którym Urbanowicz dokonywał swych powietrznych przewag na chińskim niebie. Eksperymentem było odtworzenie dziwnych plam na skrzydłach, zauważonych na jakimś P-40 N z AVG . I charakterystycznych odrapań na przejściu skrzydło kadłub. Pewnym rozczarowanie była ograniczona fotogeniczność modelu. Niemniej wartość sentymentalna i piękna sylwetka P-40 powoduje, że model należy do lubianych. Może na półce nie rządzi, ale z pewnością nie należy do tych, które w stresie przebierają nogami bojąc się banicji na najwyższą - praktycznie niewidoczna półkę.
WARSZTAT
GALERIA
Obrazek



P-40 B AVG
Mój pierwszy kontakt z nowymi Airfixami. Linie trochę za grube, ale model zaprojektowany oryginalnie, wygodnie i w przemyślany sposób. Może nie jest to model szary, ale zielony. Równie jednokolorowy i podobnie jak szary podatny na malarskie subtelności, które przestały w tym przypadku być subtelnymi. Dodatkową zabawą było wymalowanie pędzlem paszczy rekina. No pewnie że nie wyszła jak z kalki, ale zabawa była z pewnością większa. Pobawiłem się trochę w wykonanie kanałów dolotowych do chłodnic, które wczesna peczterdziestka miał zaprojektowane w bardzo bajery sposób. Model udany. Stoi na półce koło peczterdziestki Urbanowicza. Tworzą dobrą , elegancka zielona parę. Parę kolegów, towarzyszy broni. Żadnych podtekstów !!
WARSZTAT
GALERIA
Obrazek


MiG-25 P
Kiedyś korzystając z okazji kupiłem na znanym polskim portal akcyjnym model Miga 25 I 31. Dwa sowieckie stalowe potwory zgrabnie udające myśliwce. Sylwetka Miga 25 podobała mi się zawsze. Była taka surowa. Jakby wykrzesana z bloku stali lekko tępawym narzędziem. Ogromne dysze, potężny dziób, i te wszystkie ślady eksploatacji jakich może dostać stalowy samolot parkujący często pod chmurką. To wszystko złożyło się na powód, dla którego pewnego dnia zacząłem go sklejać. Bałem się tego modelu, bo mimo, iż w ramkach wyglądał nie najgorzej, mógł przecież okazać się trudnosklejalnym gniotem który postawi mnie przed koniecznością odbycia heroicznego modelarskiego boju, na który prawdę mówiąc nie miałem ochoty. Chciałem go skleić i babrać. Tytłać, usmalić i polerować ,trzeć i znowu babrać. A nie dopasowywać i irytować się koślawością uzyskiwanych w pocie czoła kształtów. Na szczęście model okazał się spasowany przyzwoicie. Robił tylko kiepskie pierwsze wrażenie . Niczym zanadto umalowana kobieta, pod której makijażem spodziewamy się następnego dnia odnaleźć oblicze warte ukrycia. A tu niespodzianka. Wszystko było OK.
WARSZTAT
GALERIA
Obrazek



Folland Gnat T1
Sabre killer ! Malutki odrzutowiec, który okazał się zupełnie skutecznym samolotem bojowym. Szkoda, ze Airfix nie zdecydował się na zrobienie modelu wersji jednoosobowej. Bojowej. Kiedy dowiedziałem się Airfix ma w planach ten model, wiedziałem, ze go zaraz kupie i niezwłocznie skleję. Z czystej ciekawości jak ten szkrab będzie wyglądał wśród „dorosłych” samolotów. Wybór malowania był podyktowany posiadanymi farbami w sprayu. Przypadkiem miałem żółty błysk. Zatem klamka zapadła. Dorobiłem zgrabnego pilota by podkreślić w jakiej łupince siedzi. Brawo dla Airfixa, e udało się zaprojektować model w ten sposób, ze piloci mieszczą się w mikroskopijnym kokpicie bez konieczności dokonywania grupowych amputacji. To duża sztuka !! Airfix w tej dziedzinie razem ze Zwiezdą wytyczył nowe standardy ! Mam jeszcze jeden taki model i z pewnością go kiedyś zlepię !! Na półce wygląda świetnie. W obiektywie przeciętnie.
WARSZTAT
GALERIA
Obrazek



Nakajima Ki-44 Shoki (2 X 30mm cannons)
To było jedno z moich modelarskich marzeń. Zrobić ten model z para 30 milimetrowych rewolwerowych bezłuskowych działek. Jest cos naturalnie pociągającego w takich armatach. Czytałem kiedyś książkę „byłem kamikaze” o japońskim pilocie, który zmagał się z problemem przeganiania z ojczystego nieba amerykańskich
B-29 niosących śmierć i spustoszenie. Latał przeciwko tym kolosom na Ki-27 z dwoma karabinami maszynowymi kalibru 7,7mm. Żeby zestrzelić takiego kolosa jak B-29, musiałby ,jak pisał trafić obu pilotów w głowę podczas ataku czołowego. Każdy kto grał w szturmowika wie, że porządna „spluwa” zamontowana na pokładzie myśliwca, pozwala w tym rzadko spotykanym momencie, w którym pilot znajduje się we właściwym czasie i miejscu, mieć szanse na spuszczenie latającego monstrum w czeluście piekieł. I takie 30 milimetrowe armaty dają taką szanse. Jeśli trafie, to zabije ! To nie porywanie się z motyka na księżyc. To już realna możliwość zrobienia przeciwnikowi krzywdy. Dlatego mój Ki-44 musiał mieć porządny sprzęt ! Musiał straszyć przeciwnika nieskrepowanym ekshibicjonizmem każącym mu obnosić się z ostentacyjnie podkreślonymi atrybutami jego wojowniczej męskości : dwoma pomalowanymi na czerwono , monstrualnie grubymi ,miotającymi zabójcze piguły działami ! ,-)).
Dodatkową inspiracją, a raczej zachętą, był plan, by poprawić geometrie samolotu. Hasegawa spaprała trochę ogon. Modele zrobione w oparciu o długo jedyny dostępny na rynku model Hasy były karykaturalne i mało przypominały znaną ze zdjęć sylwetkę Shoki. Przerabianie ogona było kolejnym małym wyzwaniem umacniającym we mnie przekonanie, że dużo można samemu przerobić i że diabeł nie jest taki straszny. I faktycznie. Poszło gładko. Podczas malowania nie obyło się bez małego dramaciku. Namalowane "liście palmy" nie uzyskały akceptacji forumowych kolegów. Na szczęście farbę udało się zetrzeć i namalować małe w miarę misterne plamki, które już jako tako wyglądały. Model na półce wygląda dobrze, natomiast przed obiektywem zaskoczył mnie brakiem uroku dzikiego krępego wojownika. I ciągle nie wiem, czy mały krępy wojownik jest pozbawiany uroku ze swej natury, czy ja nie potrafiłem tego uroku odkryć.

WARSZTAT
GALERIA
Obrazek

Lockheed F-104G Starfighter (duński)
Każdy miłośnik samolotów ze zmęczoną powłoka lakiernicza zna fenomen Dunskich sił powietrznych I ich zielonych inaczej samolotów. Od dawna chodziło mi po głowie zrobienie jakiegoś „Dunczyka”, ale jakoś się nie składało. W pewnym momencie wszedłem w posiadanie dwóch modeli F-104 w wersji G idealnie nadających się na Duńczyka. Rozpoczęta jakiś czas temu modelarska przygoda z „zielonym Duńczykiem, jeszcze się nie skończyła. Nie bardzo wiem dla czego. To znaczy wiem. Tak się poskładało, że zrobiłem sobie modelarską pauzę. A powrót, który niedawno miał miejsce musiał się odbyć, nie od kończenia starych projektów, tylko od czegoś nowego. Świeżego. Pociągającego nieznanym. Dobrze wiecie o czym pisze, bo wszyscy jesteśmy stadem modelarskich zboczeńców ,-)). Nurzamy się w podobnych namiętnościach.
W każdym razie nasyciwszy pierwszy głód świeżym mięsem mogę pomyśleć o dojadaniu odgrzewanych resztek.
WARSZTAT
Obrazek
Lockheed F-104G Starfighter (niemiecki)
Jak napisałem wyżej F-104 kupiłem dwa. Drugi gratis, czy cos w tym guście. Już nie pamiętam.
Miałem dużą ochotę zrobić go w barwach włoskich w jasno-szarym kamuflażu, jednak nie udało mi się skombinować odpowiednich kalek. Kalki miałem niemieckie. A skoro niemieckie, to niech będzie srebrny. Klasyczny. Z białymi wypolerowanymi idealnie skrzydełkami. Ten model czeka podobnie jak :Duńczyk” na ostatnie zlepianie do kupy. I chyba się doczeka ,-))
WARSZTAT
Obrazek



Kawanishi N1K1 Shiden
Zaczęło się dosyć dramatycznie. Pomysł był taki, ze model od spodu okleję folia aluminiową od góry- wiadomo zielony kolorek umęczony trudnymi warunkami atmosferycznymi. Nigdy dotychczas nie oklejałem modelu folia i nie przewidziałem niewidocznych dla nowicjusza czających się raf. Klej do dekuperazu (czy coś w tym guście) okazał się klejem trudnym do równego rozprowadzenia. Przylepiona folia idealnie oddała ślady pędzla utrwalone w zdradzieckim kleju. Na nieszczęście klej okazał się klejem porządnym. Trzymał jak jasny pieron. I tylko twardość moich paznokci i nieustępliwość modelarskiego charakteru, zdwojona perspektywa bezpowrotnej utraty modelarskiego precjoza-Modelu Tamiya, spowodowała, że się nie poddałem i z uporem tarłem paznokciami w akcie ostatecznej desperacji. Miałem dość. Zmachany i unurzany w białym spirycie, który przyszedł mi w sukurs podczas tej heroicznej bitwy, miałem ochotę się poddać. Uczucie porażki zalało mój umysł przesłaniając wszelkie alternatywne wyjścia z sytuacji. Wiedziałem, ze folią go już nie obkleję. Zatem po co w ogóle go sklejać ?? I kiedy tak ogarnięty defetyzmem wycierałem z modelu resztki folii, ukazał się mym oczom całkiem przyzwoity i niosący nadzieje na przyszłość widok. Pod folia spoczywał bowiem całkiem przyjemnie wystrugany dremelem, i porządnie wypolerowany ściereczką matującą Shiden. Postanowiłem pójść utartym szlakiem, skoro modelarski los zrzucił mnie tak bezpardonowo z trudnej sciezki eksperymentatora .Dalej esztysko potoczyło się już dobrze. Oddałem się nawet masochistycznym przyjemnościom budowania podwozia niemalże od podstaw. I cieszyłem się jak dziecko, ze tak elegancki model, wszak Tamiya to modelarska arystokracja, nie skończy źle. Model jest fotogeniczny i na półc prezentuje się znakomicie eksponując swoje długie –pięknie wyrzeźbione golenie.
WARSZTAT
GALERIA
Obrazek



Samoloty 1/72 SF
Modelarstwo „SF”(science fiction) Czy „What If “lubię chyba najbardziej. Jestem bowiem urodzonym projektantem I trudno mi wchodzić z jakaś materią w interakcji jednocześnie nie mając wpływy na jej kształt. Ramy jakie narzuca modelarstwo są dla mnie ewidentnym ograniczeniem i być może tak często rzucam się w odmęty przerabiania samolotów czy innych pojazdów tak, by mieć z tego przerabiania przyjemność. By się wyżyć ! Dosyć długo powstrzymywała mnie modelarska rzetelność powstrzymująca mnie przed przerabianiem modeli na wersje, nigdy nie istniejące. Niemniej przełamanie tego oporu przyszło mi dosyć łatwo. Pierwszym takim modelem był Łoś w pełnym dziobem:

Łoś-pierwsza przeróbka
To taki atak er. Niszczyciel. Maszyna potrafiąca bombardować z lotu nurkowego(stad przeniesienie wyrzutników bombowych w obszar poza kręgami śmigieł. Wyposażona w hamulce podobne do tych z Duntlesa (niestety nie są perforowane) I wyposażona w potężne uzbrojenie strzeleckie z pełnym nosie. Taka moja fantazja. Przypomnę , ze w okresie „przedradarowym” istniała koncepcja(realizowana miedzy innymi przez Anglików) walki z nalotami poprzez atakowanie baz przeciwnika. Uznano, że to znacznie bardziej skuteczne, niż atakowanie wypraw bombowych przez myśliwce. A my w 1939 radarów przecież nie mięliśmy, stąd koncepcja takiego Łosia.
GALERIA
Obrazek


"Super Łoś"
Kontynuacja koncepcji przerabiania Łosia w samolot niszczycielski. Dodatkowo w tym warsztacie pojawił się watek political fiction. Przyjąłem bowiem założenie, iż Polska dogadała się Niemcami i ramach antykominternowskiej koalicji zaatakowała Sowiety. Taki optymistyczny watek historyczny, pozwalający w jego konsekwencji wyobrazić sobie świat znacznie porządniejszy niż ten jaki ukazał się po opadnięciu bitewnych dymów drugiej wojny światowej. Do dzisiaj nie jestem zadowolony z kamuflażu. Jest jakiś taki nijaki. Może kiedyś go przemaluje.
To modelarsko –historyczne bujanie w obłokach obudziło potrzebę zilustrowania kłębiących się w mojej modelarskiej głowie scen odpowiednimi ilustracjami i odpowiednia fabuła. I tam powstało krótkie opowiadanko-komiks, który stał się formą prezentacji tego modeliku. Duża frajda. I przyjemność z wyłamania się z ciasnej konwencji. Przekraczanie granic zawsze jest przyjemne , oczywiście jeśli są to granice pomiędzy gorszym i lepszym. I Przekracza się je w kierunku lepszego.
WARSZTAT
GALERIA
Obrazek



PZL 47 "Brzana" -czyli super Karaś (SF)
Kupiłem tego Karasia, kiedy firma SK model zaczęła go sprzedawać za o ile pamiętam 27 złotych. Gdybym go nie kupił, moje patriotyczne sumienie pokryłoby się intensywnym rumieńcem. Polska firma tworzy możliwość nabycia i zlepienia tak ważnego dla polskiej historii samolotu, a ja ciągle nie mogę poświęcić tych paru złotych !! Nie , tak, nie mogło być. Kupiłem. Ucieszyłem się. Model mimo sporego już wieku form okazał się być wytłoczony bardzo elegancko. SK model wyposażył go również w eleganckie kalki. Historie jego budowy najlepiej pokazuje watek warsztatowy. Zabawa z tym modelem była duża przyjemnością . Nie żałuję, że zamiast klasycznego „Karasia” mam na półce dziwacznż „Brzanę”. Pewnie jeśli drugi raz kupie ten model, znowu go przerobie ,-)). Koncepcja bowiem samolotu liniowego, a raczej forma jaką przybrała w Karasiu, jest zbyt niedoskonała, żeby nie chcieć jej poprawić.
WARSZTAT
GALERIA
Obrazek



Jednoosobowy Bronko w polskich barwach
Kolejny projekt SF . Cały ten model to wyjście na przeciw koncepcji armii obywatelskiej. Oparcia obrony Polski na silnych oddziałach terytorialnych, powszechnym dostępie do broni itp. Ten samolot to taki rumak pozwalający przewieźć ze dwie tony ładunku, skutecznie zwalczać śmigłowce i pojazdy przeciwnika, a w razie czego mieć szanse wyjść cało z potyczka w prawdziwym powietrznym drapieżnikiem-myśliwcem. Właściwości STOL pozwalają wykorzystywać krótkie pasy zatem zmniejszają możliwość wykrycia baz. Taka propozycja pewnej składowej hipotetycznej koncepcji wojskowej.
Co do samej czysto modelarskie zabawy : z jednej strony wspaniała zabawa z projektowaniem i dłubaniem, z drugiej strony dwa silniki… Rany jak mi się nie chce zrobić tego drugiego. A wiem , ze musze. Nowe silniki, to więcej mocy, większa prędkość i większy udźwig. A to się temu samolocikowi przyda. Leży na warsztacie przypominając o sobie niczym wyrzut sumienia. Leży i patrzy, a ja staram się tego nie dostrzegać. Z drugiej strony, jak będzie już gotowy, to będzie fajnie. Fajne zdjęcia, galeria, komentarze <_)). Postanowiłem dzisiaj, ze zaprojektuje mu fajne kalki. Oryginalne. To powinno być impulsem pozwalającym mi wystrugać drugi silnik. Oby się udało !!
WARSZTAT
Obrazek


Mig-29 z kabiną Eurofightera
Ten projekt znajduje sie dopiero w powijakach, ale nie mogłem oprzeć sie pokusie umieszczenia go tutaj.
Bo to dobra koncepcja. Już czuje te wszystkie modelarskie soki, jakie będą płynąć w mich żyłach podczas pracy nad tym modelem. MiG-29, to piękny samolot. Jestem pewien, ze dopiero z porządną dużą kabina ujawni cały potencjał jaki tkwi w jego urodzie. Przymała sowiecka „główka-kabinka”, plus post peerelowskie malowanie skutecznie nie pozwala temu atrakcyjnemu samolotowi błyszczeć. Jawi się bardziej jak prowincjonalna piękność. Jednak prawdziwy koneser pięknych kobiet automatycznie wyobraża sobie taką osóbkę, w pięknej sukni i nienagannym makijażu . I ja właśnie tak patrzę na MiGa-29. I ten projekt będzie próba materializacji tych wyobrażeń .
WARSZTAT
Obrazek



OKRĘTY skala 1 :700





IJN „Suzutsuki”
Jako licealista, czyli jeszcze w okresie peerelowskim byłem pod wrażeniem zdjęć mikromodeli Janusza Skulskiego. I pewnie pod wpływem tych modeli urodziła się we mnie fascynacja Japońskimi ciężkimi krążownikami. Byłem zauroczony ich niesamowita architektura, wykorzystująca, zdawałoby się każdy centymetr sześcienny przestrzeni. Filozofia tak różna w stosunku do szastających przestrzenia okrętów brytyjskich. Z czasem fascynacja ta rozeszła się na japońskie okręty wszelkich klas, a w końcu na okręty wszelkiej maści w ogóle. Ciągle jeszcze zostawał problem, jak zrobić model okrętu, żeby wyglądał przyzwoicie, a żeby się jednocześnie nie narobić. Okręt bowiem ma wszystko małe, a w dodatku w dużej ilości. Okręt to modelarski koszmar. Mała skala, nie pozwalająca nawet myśleć o wiernym oddaniu jego natury. Dodatkowo Ogromna ilość poszczególnych elementów. Zacząłem myśląc jak by tu ten problem zgrabnie obejść nie wpieprzając się w wielomiesięczne boje w krainie modelarskiego mikroskop izmu, i bicia rekordów cierpliwości i skrupulatności.
I poniższy model był pierwsza próbą zmierzenia się z tym modelarskim problemem.
Moja odpowiedź, to ostry-malunek i w miarę dobre olinowanie. Zero blaszek. Blaszek się bałem. Blaszki do okrętów w 1/700 to straszne maleństwa. Jest się czego bać ,-))
Czyli szybka piła.
WARSZTAT
Obrazek


IJN “Kako”
Drugim okretem budowanym według tej samej koncepcji co „Suzutsuki” był ten ciężki krążownik. W nim jednak miał się pojawić jakiś detal , dodający okrętowi odrobinę ostrości. Niczym ostre kontrastowe pociągniecie pędzla na rozmytym obrazie. W alfie, pełniącym role samolotu pokładowego na Kako zrobiłem zastrzały z włosów, z czego byłem bardzo dumny. Dzisiaj spróbował bym robić naciągi ,-)). Z blaszki zrobiłem tylko katapultę. Reszta to owo lekko rozmyte tło , którego wyrazistość miała być osiągnięta detalem malarskim.
Wyszło jak wyszło. Ważne że zrobiłem kolejny krok
WARSZTAT
Obrazek


IJN „Matsu”
Brakowało mi wejścia w detal. Bałem się tego, ale czułem, że modelarstwo okrętowe to jednak detal. Co prawda ostry zdecydowany malunek zrobił swoje a delikatny lecz zdecydowany i maksymalnie prosty takielunek, również spełnił pokładane w nim nadzieje, to jednak okręciki pozbawione ostrości detali wyglądały nienajlepiej. Postanowiłem zrobić cos na Maksa. Gały w prawo. Pump up the volume !! Wybór padł na niszczyciel eskortowy. Czemu ? Bo jest mały i nie ma powielanych elementów. Jedno działo na dziobie, jedno-inne na dziobie. Jedna wyrzutnia torped, jeden mostek. Chciałem uniknąć mozolnego wykonywania kilku takich samych elementów. Wiem bowiem ze to nie dla mnie. Musze to zrobię. Ale przyjemne to nie jest nigdy.
I w ten oto sposób zanurkowałem w obłędny świat mikromodelarstwa. Wspaniała bardzo satysfakcjonująca przygoda. Zakończona świetną zabawa ze zrobieniem pod okrecik podstawi-kawałka oceanu. Jeden z modeli, który przyniósł mi najwięcej satysfakcji. W dodatki wyróżniony został w Bytomiu, co zamknęło cała historie jego budowy zgrabna klamrą.
WARSZTAT
GALERIA
Obrazek







HMS „Rodney”
Kiedy zaczynałem robic ten model miałem wizje winietki, na której tytułowy pancernik mozolnie przebija sie przez wzburzone fale Atlantyku. Hamował mnie rozmiar pancernika. To nie to samo co mały Matsu.A kiedy człowiek raz wdepnął w detalowanie okrętu, to ciężko mu z tej obsesji wyjść. Udało mi się jednak bez dużych problemów dobrnąć do końca budowy. Teraz model czeka na wenę która uruchomi łańcuch zdarzeń, zakończony budowa efektownego(miejmy nadzieje) moża. Przy budowie tego okretu miała miejsce jeden zabawny incydent. Otóż zrobiłem jedna nieistniejąca drabinkę. Uznałem ze wzbogaci ona estetycznie bryłę. I uważam, że faktycznie wzbogaca. To taka pionowa drabinka idaca w osi okrętu na tylni maszt. Jednak jeden z kolegów wiercił mi dziurę w brzuchu, żebym ja odlepił, bo takiej drabinki nie było. Najpierw chciałem odlepić. Niestety CA trzyma mocno, a delikatne konstrukcje masztów w 1/700 nie sprzyjają siłowym rozwiązania. Pomyślałem sobie, gdzieś tam ! I drabinka chyba się zadomowiła na okręcie na dobre..
Nie ulegnę naciskom ,-)) Będę nieugięcie trwał na frajdolarskim stanowisku ,-)). Tak naprawdę wygrał CA ale ja nie zamierzam ulegać obsesji zgodności z dokumentacja. Owszem z natury staram się modele poprawiać tak, by były z nią zgodne, ale jestem w stanie zaakceptować pewne odstępstwa i nie rozdzierać szat ,-))
WARSZTAT
Obrazek




IJN Tone wrak
Ten model zlepiłem chyba pod koniec liceum, albo na początku studiów. Nie pamiętam. Przeleżał w mieszkaniu rodziców wiele lat. Chyba nawet zaliczył lot z półki na podłogę. A wiadomo, że modele okrętów cenią sobie takie przygody jeszcze mniej niż modele samolotów. Tak, to chyba właśnie tak było. Po tym locie zdaje się mój tata przyniósł mi go i poprosił, żebym go naprawił, bo się trochę zepsuł. Czy cos takiego. Mi się oczywiście nie chciało reanimować takiego starego wraka. Niemniej sylwetka Tone zawsze mi się podobała. Model trzymałem w kartonie z wrakami. Najczęściej samoloty po „lotach” których nie chce mi się naprawiać.
Pomysł zrobienia modelu okrętu po przejściach był we mnie od dawna. I jakoś tak, skojarzyłem owa idee, z leżącym w pudle modelem. I myślę, że będzie to bardzo fajny model.

[url=http://pwm.ukw.edu.pl/viewtopic.php?f=31&t=20839&sid=42ecf140b63546d390e86f5683f463ea [/url]
Obrazek





Okrety 3D

Japoński krążownik ciężki SF


Chyba mi czegoś w życiu brakowało, ze porwałem się na taka benedyktyńska dłubaninę. Wirtualne modelarstwo okrętowa ma Kika bezdyskusyjnych atutów. Nie ma ograniczeń związanych ze skala. Można bowiem sobie wszystko odpowiednio powiększyć. I można raz wykonany obiekt kopiować. Co sprawdza się w tego typu dużych okrętach idealnie. Ten model to SF na motywach. Projektowanie tak skomplikowanego organizmu jest bardzo fajnym doświadczeniem. Kilka razy zmieniałem poszczególne partie okrętu. Raz ustawiałem nadbudówki tak, innym razem inaczej. Słowem postępowałem jak podczas klasycznego projektowania architektonicznego. A na koniec okazało się, że i tak wygląda jak normalny japoński krążownik.
GALERIA
Obrazek

Konkursy z Jajem na nPWM
2010 "Jajko niespodzianka"
Kiedyś lepiłem sobie z modeliny różne potwory. Takie dinozauro-podobne. Postanowiłem odkurzyć stare hobby

WARSZTAT
GALERIA
Obrazek


2012 "Jajo Kolumba"
To była prawdziwa modelarska przygoda. Skrecz pełna gebą. W dodatku majacy dosyc dziwną dramaturgie. Punktem wyjścia była karykatura. Podwodna część kadłuba to skorupa jajka. I z tego miejsca model płynął w kierunku realizmu. Zakotwiczony kadłubem w świecie modelarskich żartów , podczas budowy był cały czas silnie spychany na otwarte wody prawdziwego modelarstwa. Wspaniała zabawa z budowaniem od podstaw. Robieniem faktur, malunkiem. Słowem tym wszystkim co w modelarstwie ma najczystszy smak. Model bardzo fotogeniczny. Polecam zwłaszcza watek warsztatowy, bo pokazuje cała zabawę jaka może dać jajo ,-)).
WARSZTAT
GALERIA
Obrazek









POJAZDY WOJSKOWE skala 1:35 SF


TKD “super mysz” (SF)

Klasyczne kombinowanie co by było gdyby.
Ten konkretny projekt był zainspirowany książka Stanisława Maczka „Od podwody do czołga”. Książka bardzo ciekawa. Opowiadająca o bojach w 1918 i 19 39 i 44 i 45.
Opisy walk wrześniowych obudziła we mnie chęć stworzenia na bazie tankietki pojazdu który najlepiej odpowiadałby na zapotrzebowanie Maczka – polskiego Guderiana. A zatem pojazdu przeznaczonego do ataków z zasadzek, uzbrojonego w skuteczna broń, i mającego stosunkowo duża autonomie działania wyrażająca się sporym zasięgiem i sporym zapasem amunicji. Praktyka bowiem walk wrześniowych wskazywała, ze częstokroć kiepskie zaopatrzenie(mimo działań na własnym terenie) powodowało, ze po wyczerpaniu paliwa, czy amunicji pojazdy były po prostu porzucane. Dlatego moja „super mysz” to wygodny pojazd bardzo słabo opancerzony, za to wyposażony w czajnik elektryczny ,-)). Taki bojowy muł. Potrafiący mocno zaatakować i szybko odskoczyć. Z dobrze zaprojektowanymi funkcjami załogi. Kucyk roboczy armii.
WARSZTAT
GALERIA
Obrazek







9 TP modernizacja (SF)
Ten projekt to z kolei próba zbudowania przyzwoitego pojazdu na podwoziu vickersa
Wszystko szło dobrze ale „za pięć dwunasta” tuz przed galerią, model został użyty jako broń miotająca (czyli niezgodnie z intencjami projektanta) podczas lokalnego –domowego konfliktu. Poturbowany, leży do dziś w pudle z wrakami.
WARSZTAT
Obrazek











POJAZDY WOJSKOWE 3D SF


Robienie modeli SF to przede wszystkim projektowanie. Dlatego najlepiej do tego celu nadaje się komputer. Pozwala on cały czas zmieniać i ulepszać Pozwala odbyć fascynującą podróż od idei do szczegółowych rozwiązań. Strasznie lubiłem ta zabawę. Gdyby istniał taki program, w którym można by budować takie pojazdy a potem sprawdzać ja na wirtualnym polu walki ,-)). Obserwując świat przyrody myślę sobie, że Ziemia jest takim poligonem, czy programem-poligonem dla wyższych istot ,-)). Nie należy jednak zapominać, że idąc tym torem stajemy się zafascynowani wojną i zniszczeniem jakie ze sobą niesie.
Jeśli nawet przyroda to nieustanna wojna, to My ponad ta przyrode moralnie wyrastamy.
Tak czy inaczej projektowanie pojazdów SF na kompie to mega frajda !!!

7TP modernizacja (SF)
Na pierwszy ogień poszedł nasz słodki 7TP . Nie mogło być inaczej .
WARSZTAT
Obrazek
Równocześnie z pracami nad modernizacja 7TP trwały prace nad niszczycielem czołgów na tym samym podwoziu. Wywiad bowiem donosił o mocnej rozbudowie sił pancernych Sowietów. Tak tak Sowietów. W moim świecie SF, Polska stoi przy trzeciej rzeszy jako najważniejszy sojusznik. Jednocześnie zmiękcza nazistowski kurs na rzecz popierania innych bardziej przewidywalnych, czy cywilizowanych nurtów w niemieckiej polityce.

WARSZTAT
Obrazek[/quote]


Czołg średni manewrowy “Batory”(SF)
Poprzednie programy badawczo rozwojowe doprowadziły projektantów do punktu, w którym zdano sobie sprawę, że nowy czołg należy zacząć projektować od nowego podwozia i silnika. Żeby stworzyć prawdziwą stalowa bestie, trzeba być bezkompromisowym. Batory, to pojazd, który usunął Sowiety z powierzchni ziemi. Polecam ! To kulminacja moich pancernych projektów SF ,-))
WARSZTAT
Obrazek
Ostatnio edytowano piątek, 16 lipca 2010, 19:43 przez spiton, łącznie edytowano 4 razy
Avatar użytkownika
spiton
 
Posty: 11473
Dołączył(a): czwartek, 29 listopada 2007, 01:21
Lokalizacja: Kościelisko

Reklama

modele polskich samolotów

Re: Sebastian Pitoń (spiton)

Postprzez dewertus » piątek, 16 lipca 2010, 18:12

Obejrzałem sobie galerię Twojej Kingcobry - jestem pod wrażeniem. Może opisałbyś swoje działania z ołówkiem - efekt jest bardzo intrygujący. Podobają mi się te przytłumione odrapania (pierwotne także) :lol:
Pzdr. Hubert
Jeśli istnieje rozwiązanie martwić się nie ma po co,
jeśli nie ma rozwiązania martwić się nie ma sensu
Avatar użytkownika
dewertus
 
Posty: 3896
Dołączył(a): piątek, 26 czerwca 2009, 01:46
Lokalizacja: Warszawa

Re: Sebastian Pitoń (spiton)

Postprzez spiton » piątek, 16 lipca 2010, 19:36

Hubert, wejdź na warsztat Jaguara (przed chwila dodałem) tam ołówek i mazak były w ostrym użytku ,-)).
Avatar użytkownika
spiton
 
Posty: 11473
Dołączył(a): czwartek, 29 listopada 2007, 01:21
Lokalizacja: Kościelisko

Re: Sebastian Pitoń (spiton)

Postprzez dewertus » piątek, 16 lipca 2010, 20:31

Sebastian,
Może i były, ale nie ma tam krzty informacji "co i jak"... :-/
Pzdr. Hubert
Jeśli istnieje rozwiązanie martwić się nie ma po co,
jeśli nie ma rozwiązania martwić się nie ma sensu
Avatar użytkownika
dewertus
 
Posty: 3896
Dołączył(a): piątek, 26 czerwca 2009, 01:46
Lokalizacja: Warszawa

Re: Sebastian Pitoń (spiton)

Postprzez rollingstones » niedziela, 27 lutego 2011, 20:54

Seba - pomyślałem że poczekam do wpisu w twoim portfolio aż Cię poznam. To portfolio to cały ty. Świetne.
Cieszę się że mogliśmy pogadać - jesteś równy chłop.
płotka
Avatar użytkownika
rollingstones
 
Posty: 4136
Dołączył(a): sobota, 22 września 2007, 10:29
Lokalizacja: KIelce


Powrót do Portfolio

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 12 gości