Strona 1 z 13

Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: wtorek, 10 kwietnia 2012, 21:02
przez Adam
Coś mnie naszło, aby zrobić trochę porządku z moimi papierami i przypadkowo trafiłem na ten dokument. :mrgreen:
Obrazek
Łza zakręciła mi się w oku, mój drogi Boże, przecież to było tak niedawno.
Tak przyszło mi na myśl, aby opisać tutaj historię mojego modelarstwa. Moja droga do modelarstwa była trochę dziwna.
Pochodzę z muzycznej rodziny ze strony mojej mamy jak i ojca i dlatego rodzice zaprowadzili mnie do ogniska muzycznego na przesłuchanie, czy tam się nadaje. Pani zagrała coś na pianinie a może to był fortepian (zawsze mi się to myli :-/ )
i poprosiła abym zanucił to co usłyszalem, po moim nuceniu, pani powiedziała do moich rodziców: PROSZĘ PAŃSTWA NA TEGO CHŁOPCA NAPRAWDĘ SZKODA PIENIĘDZY :oops: .
Rodzice musieli poszukać czegoś innego, aby ich synek miał jakieś zajęcia po szkole.
Moja mama, wielka miłośniczka polskiego lotnictwa, przed wojną mieszkała przez pewien czas tuż obok lotniska na Polu Mokotowskim. Opowiadała mi o tym co działo się na tym lotnisku, jak witała Żwirkę i Wigurę, zaprowadziła mnie do domu kultury na modelarnię lotniczą.
Pamiętam jak z dumą jako 11- letni MODELARZ :mrgreen: przyniosłem ten dyplom do domu no i tak się zaczęło.
Od tego czasu wypiekami latałem do kiosku RUCHU, aby kupić najnowszy numer Skrzydlatej Polski lub Modelarza. "Dywizjion 303" to była wtedy najbardziej czytana przeze mnie książka.
Zacząłem za kieszonkowe kupować jakieś małe blaszane samoloty, w mojej kolekcji był blaszany Albatros z szachownicami.
Pierwszym plastykowym modelem był śmigłowiec amerykański wypuszczony przez, chyba spółdzielnię "RUCH". Była to chyba kopia "Airfixa" i miała kalkomanie LOTU :mrgreen:
Próbowałem też rzeźbić modele z drewna, do dziś mam szramę po nożu na ręku po tym jak nóż mi się omsknął. :(
Po przeprowadzeniu się z Pruszkowa do Warszawy moja sytuacja modelarska zdecydowanie się poprawiła, bo tam była "SKŁADNICA HARCERSKA" :mrgreen: a w niej mnóstwo cudownych modeli z "Enerde" :mrgreen:
Zaczęły się też pojawiać rodzime modele, pierwszy to był oczywiście PZL P11. Kupiłem wtedy w sklepie chemicznym olejną farbę zieloną i niebieską 0,5 litra :mrgreen: , odcień był nie ważny. Wkrótce na moim lotnisku na parapecie dumnie stało parę pezetelek wymalowanych na seledynowo :mrgreen:
Zacząłem też sklejać modele z Małego Modelarza, projektowane przez niezapomnianego Leszka Komudę, którego miałem zaszczyt po latach poznać osobiście, niestety tuż przed jego śmiercią.
Pewnego razu zobaczyłem u mojego kolegi PRAWDZIWY MODEL był to Hurricane,który ktoś mu przywiózł z zachodu. Bardzo długo z nim negocjowałem i Hurricane wylądował na MOIM lotnisku. :mrgreen:
Kiedyś przechodząc koło komisu zauważyłem na wystawie następny PRAWDZIWY MODEL a obok taka maluteńka puszeczka farby modelarskiej firmy HUMBROL. Pomyślałem wtedy, że taka puszeczka to pewnie ledwo starczy na jeden model i długo nie mogłem się przekonać do tej farby, bo moja puszka farby olejnej jeszcze zawierała dużo farby. Jak tylko uzbierałem parę groszy to latałem po komisach i coś tam sobie kupowałem i powoli moje lotnisko zaczęło się zapełniać prawdziwymi modelam. Na najstarszej fotce jaką udało mi się wygrzebać już uwidacznia kilka PRAWDZIWYCH MODELI. Niestety część z nich zasłania moja siostra.

Obrazek

Aby nabyć zachodni model musiałem pokonywać nie tylko kłopoty finansowe. Tak było z modelem Zera, namierzyłem go w pewewksie w Hali Mirowskiej to kawałek drogi z Żoliborza a takiej gotówki to nie nosiłem przy sobie i zaplanowałem zakup na następny dzień po szkole. Rano gdy dotarłem do szkoły zobaczyłem, że coś jest nie tak. Kilka koleżanek popłakiwało po kątach, widać było grupki dyskutującej rozemocjonowanej młodzieży. Szybko się okazało, że dzień wcześniej zaczęły się rozruchy, był to marzec 1968. Władza ludowa dbając, aby młodzież nie zeszła na złą drogę wydała zakaz dla tejże młodzieży poruszania się po ulicy bez rodziców.
Polityka, polityką a tam czeka mój model na mnie. Rodzice raczej nie wybrali by się ze mną, aby kupić jakiś tam model. Wpadłem na pomysł, aby znajdować się dosyć blisko obok kogoś, kto byłby w wieku rodziców i tak udało mi się oszukać władzę ludową :mrgreen: i dopaść i przywieść moje Zero do domu. Kilka dni potem, bo farba długo schła i nie można było położyć kalek już dumnie stał na półce.
Nie miałem cierpliwości, aby zbierać na większe, droższe modele.
Pierwszy duży model, który pojawił się u mnie to He 111, zakupiłem go, gdy skończyłem szkołę pomaturalną 1970 r. i dostałem większą kasę za to od rodzców. Pomalowany był oczywiście moją farbą olejną. :? i wyglądał tak :mrgreen:

Obrazek

Oglądająć to zdjęcie przypomniało mi się, gdzieś na półce w kącie przykryty dużą warstwą kurzu stoi He 111, i wtedy przypomniałem sobie, że z tego modelu zdarłem farbę papierem ściernym i pomalowałem już porządnie HUMBROLAMI oraz dorobiłem własnoręcznie bombę V-1, wygląda na to, że jest to najstarszy mój model w mojej kolekcji.
Teraz wygląda tak:
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Może wygląda zaniedbanie ale jest mi bardzo bliski.
Gdy znalazłem furteczkę, aby budować moją kolekcję z PRAWDZIWYH MODELI to i zaczęło się ukierunkowanie moich zainterowań. W tym czasie toczyła się wojna w Wietnamie, pamiętam jak propaganda obrzydzała tę wojnę i może na przekór zacząłem kolekcjonować modele amarykańskich samolotów. Do tej pory zachowało się to zdjęcie.

Obrazek

Pamiętam, że miałem model Skyhawka, Skyridera. Może znajdę jeszcze jakieś zdjęcia.
Oczywiście inną część mojej kolekcji stanowiły modele polskich samolotów, było mnóstwo P-11, Karasi potem pojawiły się Migi 15, 17 i 21 KP czeskiej produkcji.

W tamtych czasach byłe bardzo dumny z przeróbki P-11 na Kobuza i wyglądało to tak :mrgreen:

Obrazek

i tu może się narażę na krytykę patrząc na jeden taki wątek, zrobiłem od podstaw JASTRZĘBIA :mrgreen:

Obrazek

Silnik do niego i Kobuza został wytoczony z drewna, kadłub zgodnie z planami z Modelarza wystrugałem z drewna lipowego, a skrzydła były wystrugane z balsy, podwozie polutowałem z drutu a koła były od P-11 ki.
W ostatnich kawalerskich :mrgreen: latach stać mnie było na modele w skali 1:32. :mrgreen:

Obrazek
Obrazek

Tu też widać kawałek Mustanga w tej skali, ale należało zsynchronizować lampę błyskową z aparatem, co wtedy nie było dla mnie takie jasne :-/

Obrazek

Za Gierka zaczęły się pojawiać w Składnicy Harcerskiej pojawiać modele Airfixa, Revela, Matchboxa itd i farby HUMBROLA :mrgreen:
Ale to już w następnym ciągu, który niebawem mam nadzieję, że nastąpi. :lol:
Adam.

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: wtorek, 10 kwietnia 2012, 21:11
przez zbigniew_drabarek
Autor! Autor ! Dalszy ciąg, please !!! Kapitalnie się czyta i te zdjęcia takie klimatyczne...

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: wtorek, 10 kwietnia 2012, 21:24
przez LazyCat
Brawo! Az mi sie lezka w oku kreci ;o)

Cos takiego jak Twoje opowiadanie przyszlo mi do glowy po znalezieniu pierwszych zdjec moich modeli.

Prosze kontynuowac :)

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: wtorek, 10 kwietnia 2012, 21:25
przez Ostach
Super historia :) I super, że robiłeś wtedy zdjęcia modelom. Czekam na ciąg dalszy.

Eh, chyba trzeba wywołać trochę cyfrowych zdjęć żeby móc opowiedzieć dzieciom czy wnukom kiedyś swoją historię...

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: wtorek, 10 kwietnia 2012, 21:29
przez Jaho63
Toż to historia polskiego modelarza domowego! Piękne.
Ja mam tylko jedną fotkę z przypadkowo złapanymi modelami w tle. Też ok. 1970 roku! Ale byłem wtedy bardziej "smarkaty" od Ciebie! ;o)

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: wtorek, 10 kwietnia 2012, 21:53
przez alphard
Ostach napisał(a):Eh, chyba trzeba wywołać trochę cyfrowych zdjęć żeby móc opowiedzieć dzieciom czy wnukom kiedyś swoją historię...


Dokładnie o tym samym pomyślałem, w sumie u mnie to dopiero początki, ale nie wiadomo jak to się w przyszłości potoczy. Chyba dobrze byłoby jakoś swoje "dzieła" zarchiwizować :)


EDIT:
oczywiście czekamy na ciąg dalszy :) :!:

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: wtorek, 10 kwietnia 2012, 22:38
przez Tomasz Borowski
Świetne !
Adam powinieneś umieścić to jako swoje portofilio.

Pozdrawiam Tomek

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: wtorek, 10 kwietnia 2012, 22:43
przez rollingstones
Dawno nic mnie tak nie zaciekawiło - następny odcinek proszę

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: wtorek, 10 kwietnia 2012, 22:49
przez pik
Wątek ciekawy, ale lepiej nadawał by się do wspominkowego działu vintage niż do galerii...

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: wtorek, 10 kwietnia 2012, 23:13
przez Murek
Ciekawe, bardzo ciekawe, nostalgiczne :)

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: wtorek, 10 kwietnia 2012, 23:21
przez Grzegorz2107
:mrgreen:
Świetny wątek, chyba nikt nie przebije Cię latami modelarskiego stażu!

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: wtorek, 10 kwietnia 2012, 23:49
przez xmald
Czyta się świetnie... chciałoby się dalej. Myślę, że większość z nas czuje to samo patrząc i podziwiając ten wątek. Modele PZW, PLASTYK, Mały MODELARZ zapachy farb, latanie po pokoju... Ten wątek powinien dostać OSCARA;) Dzięki Adam.

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: środa, 11 kwietnia 2012, 00:09
przez Jacek Bzunek
Świetny tekst.

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: środa, 11 kwietnia 2012, 00:16
przez spiton
Fajne te vintydżowe foty !!!

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: środa, 11 kwietnia 2012, 09:51
przez chincz
A na parapecie widzimy dioramę niemieckiego powojennego złomowiska.