Strona 11 z 13

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: niedziela, 3 czerwca 2012, 00:10
przez Adam
Cieszę się bardzo, że zamieściłeś swoje zdjęcia, na czarnobiałych zdjęciach zobaczyłem wiele modeli, które też robiłem. Gladiator do dziś stoi w gablotce z modelami.
Właśnie dziś w ramach porządkowania po remoncie zabrałem się za zdjęcia i znalazłem jeszcze parę zdjęć mojej dziłalności modelarskiej i jak tyko je zeskanuję to oczywiście je tu wrzucę.
Adam

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: piątek, 8 czerwca 2012, 15:54
przez Adam
Sporo czasu upłynęło od mojego ostaniego odcinka moich wspomnień, ale cały czas trwa porządkowanie mieszkania po remoncie, miałem też sporo wyjazdów służbowych, a pozatym w moim wieku jak coś nie boli to znaczy, że nie żyję no i wypadło paru doktorów zapytać DLACZEGO TO COŚ MNIE BOLI :-/ a to zajmuje tyle czasu. Porządki teraz są na etapie przeglądania różnych dupereli i przy okazji wygrzebałem parę starych zdjęć.
Oto pare fotek pokazujących makietę którą budowałem z synami.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Jak pisałem wcześniej budowaliśmy też statki.
Obrazek
Obrazek
Oto moja starsza pociecha z modelem staku badawczego nazwanego przez niedo "purkłapa"
Obrazek
Aby zarazić moje pociechy modelarstwem zbudowałem dla nich PRAWDZIWY model latający.
Obrazek
Obrazek
I nic żaden z nich nie para się modelarstwem :P
Adam.

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: piątek, 8 czerwca 2012, 19:05
przez DUDE
Cześć Adam,

Bakcyl modelarstwa to nie epidemia na szczęście (nieszczęście), przytrafia się nielicznym :)
PS. Zdumiewa mnie ilość elementów na makiecie..ja błagałem Tatkę o zakup kolejnych bajerów do naszej makiety, ale Tatko był nieugięty. Nie chciało mu się stać pod SH.

pozdrawiam,

D

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: piątek, 29 czerwca 2012, 08:59
przez Adam
="Andrzej1Adamie
Bociany żab nie za zbytnio jedzą. One bardziej myszy i te rzeczy (czasem kurczaka).
Twój piesuk, więc, nie ma wpływu na Twoje z nimi negocjacje.

Czyżby :mrgreen:
Obrazek
Cieszy mnie, że nie wszyskie żabki wyjadło moje psisko. :mrgreen:
Adam

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: niedziela, 1 lipca 2012, 00:12
przez Adam
Siedzę sobie na wsi i nareszcie jest chwila czasu, aby wrócić do wątku historii mojego sprzętu malarskiego. Po awarii aerografu radzieckiego zacząłem poszukiwania jego następcy. Po długich poszukiwaniach padł wybór na Aztec,
o taki:
Obrazek
Mam go jak widać do dziś, ale już tylko jak pamiątkę.
Podlączyłem go do mojej sprężarki nalałem farby i nacisnąłem spust no i nic farba nie poleciała. Wszelkie regulacje strumienia farby nic nie dało, wtedy przeczytałem instukcje obsługi i tu doczytałem się, że ciśnienie 1 bara mojej srężareczki to bardzo mało, trzeba było od początku zabrać się za zbudowanie nowej spreżarki, wyczytałem, że najlepszy jest lodówkowiec. Na początku trzeba było zdobyć serce aerografu czyli agregat lodówkowy. w literaturze majsterowiczowskiej i modelarskiej było napisane, że najlepiej przeglądać śmietniki i z jakieś uszkodzonej lodówki wymontować agregat. Ile się nawędrowałem po śmietnikach, niestety gdy dopadałem taką lodówkę to była już bez agregatu. :(
W końcu w punkcie naprawy lodówek zakupiłem nowiutki agregat :mrgreen: . Teraz w oparciu o literaturę należało skompletować resztę. Kupiłem przekaźnik ciśnieniwy, manometr, jako zbiornik wyrównawczy wygrzebałem jakąś turystyczną butlę gazową, połączyłem to wszystko do kupy, tak jak potrafiłem i wyszło takie coś. :mrgreen:
Obrazek
Obrazek
Ta postać miała być konstrukcją przejściową ale jakoś do dziś nie udało mi się doprowadzić go jakieś przyzwoitszej postaci. Obecnie martwi mnie to, że pewnie wypadało by dolać troche oleju, ale nie wiem jaki pasuje :cry:
Próba malowania udała się, mój aerograf siknął farbą na początku były próby na jakichś satarociach a potem zabrałem się za prawdziwe malowanie. Na początku szło wszystko wspaniale, ale po czasie zaczęły się ujawniać słabe strony a mianowicie dysze. W tym aerografie dysze ulegały często zapychaniu i najlepiej było wymieniać je na nowe. Nauczyłem się je rozbierać i czyścić ale ile tak można.
Trzeba było rozejżeć się za czymś bardziej niezawodnym a jednocześnie będącym w zasięgu finansowym.
i pojawił się taki Pasher.
Obrazek
Malowało się zdecydowanie lepiej, nie miał plastykowych części, które szybko się zużywały.
Długo mi się malowało tym aerografem, ale jego obsługa była dość uciążliwa, ale gdy się niema co się lubi to się lubi co się ma. Po jakimś czasie zaczęły się pojawiać informację o nowym typie aerografu - dwuakcyjnego, chyba tak to się nazywa. Długo się zastanawiałem czy taki sprzęt jest mi naprawdę potrzebny. Pozbyć się pokusy najlepiej ulegając jej no pojawił się kolejny Pasher o taki.
Obrazek
Od razu widać było różnicę należało oczywiście ćwiczyć, ćwiczyć, jak dla mnie strzęt bardzo dobry służył mi wiele lat a teraz czasami go używam.
Właściwie nie planowałem wymiany na coś innego, ale gdy doszedłem do szczególnego dnia który moja pani uhonorowała takim wspaniałym tortem. :mrgreen:
Obrazek
Z tej okazji teściowie wręczyli mi znaczną sumkę zaznaczając, że ma być przeznaczone na coś co sprawi mi przyjemność.
Postanowiłem zaszaleć i kupiłem sobie taki śliczny prezent. :mrgreen:
Obrazek
O tym sprzęcie na naszym forum napisano wiele i dobrze co ja tylko mogę potwierdzić.
Kury na wsi dawno już poszły spać to mi już pora dobranoc.
Adam

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: niedziela, 1 lipca 2012, 15:11
przez RH
Czytając ten życiorys,doszedłem do wniosku że chyba u wszystkich maniaków ,tego hobby jest podobna ,może z małymi ,niezauważalnymi różnicami(szczególnie pisze tu o tych z "siątkami" na liczniku :) )Piszę tak bo w moim przypadku było podobnie .
A tak na zakończenie do solenizantowi życzę kolejnych wielu lat w rozwijaniu swego zainteresowania ---100lat !!!!

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: środa, 16 lipca 2014, 00:02
przez Adam
Ho ho dwa lata tu nie zaglądałem. :-|
Przez ten czas tak wiele się wydarzyło w moim życiu. posypały się wnuki, dzieci żony poszły na swoje i zwolniła się jej chata większa niż moja. No i zaczął się kolejny remont. Teraz już jesteśmy w większym mieszkaniu i na warsztat mam przeznaczony CAŁY pokój. :mrgreen:
Usiłuję wszystkie moje modelarskie graty uporządkować na nowym miejscu. Przy okazji sortuję wszystko na rzeczy niepotrzebne i ważne. Odkąd sięgam moją modelarską pamięcią, to na instrukcji umieszczałem datę ukończenia modelu, robiąc porządki wziąłem instrukcję Bf 109 G i gdy zobaczyłem datę i coś zaczęło mi świtać w umyśle, o matko :!: data ukończenia to tydzień przed moim ślubem (tym pierwszym). Wysiliłem pamięć jeszcze bardziej, czyżby ON tam jeszcze stał :?: rzuciłem się do gablotki z modelami i moim oczom ukazał się mój OSTATNI KAWALERSKI MODEL :mrgreen:

Obrazek

W tym czasie był to 102-gi model w mojej kolekcji, wtedy bardziej liczyła się ilość niż jakość. ;o) i tak wśród moich WAŻNYCH modeli opisanych powyżej, pojawił się niespodziewanie, przykryty kurzem stojący w kąciku kolejny WAŻNY model. :mrgreen:
Tak przy okazji to po tych porządkach mam w planie uzupełnić ten wątek, tak aby powstało coś na kształt portfolio mojego modelarstwa.

Adam.

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: środa, 16 lipca 2014, 01:19
przez Greif
Cześć
Super, sam mam kolejkę którą "dostałem" od taty jak miałem ...2 tygodnie ;)
ale mam ją do tej pory, sprawna i w sumie już czeka na juniora... na razie 2 latka więc jeszcze trochę czasu zanim po nią sięgnie no ale jest... :D obecnie odkupiłem sobie pierwszego Matchboxa (P-38) i kilka airfixów czeka już na juniora... może załapie bakcyla :)
Powodzenia w porządkach ,zdrowia i radości z jaskini- wiem jak jest sam mam takową...
Pozdrawiam

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: środa, 16 lipca 2014, 07:40
przez radoslaw6363
Mnie się syn nie trafił :mrgreen: A córki próbowałem modelarstwem zainteresować i niech sobie ci co wierzą w gender plotą co chcą, a ja wiem swoje :!: Chłopaki lubią coś tam sklejać i malować, dziewczyny (poza wyjątkami potwierdzającymi regułę)jakoś specjalnie do modelarstwa, czy malowania modeli nie ciągną :!:
Może dlatego że same się codziennie malują :D Moje bez makijażu z domu nie wyjdą ;o)
Młodsza córka polubiła wędkarstwo (i to jest wyjątek potwierdzający regułę)i bywało że panowie siedzący od wielu godzin nad wodą bez żadnej rybki, obserwowali jak w chwile po przyjściu córcia ciągnie rybę za rybą :lol:

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: środa, 16 lipca 2014, 11:04
przez Aleksander
radoslaw6363 napisał(a):Mnie się syn nie trafił :mrgreen:

Mnie się trafił, ale popełnił we wczesnej młodości trzy modele i zainteresował się muzyką i fotografią.

Adam napisał(a):Obrazek

Też go mam - tyle że był w "serii" z plastikowym woreczkiem, nie z "blisterem" - urzekł mnie ten rysunek strzelającego Gustawa do Fortec - te rysunki bardzo działały na wyobraźnię!
Gratuluję wspomnień Adamie - zbieram fotografie do własnego wątku na ten temat, może też się kiedyś pochwalę! :lol:

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: środa, 16 lipca 2014, 16:04
przez xmald
Adam, ależ mi brakowało tych twoich wspomnień! Strasznie ten wątek lubię i mimo, że mój modelarski staż nie jest za długi, to takie wspominki też bardzo na mnie działają... :D

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: środa, 16 lipca 2014, 17:41
przez Hal Bregg
Obrazek

Cholercia, szacuneczek. Model Bf-109 G w roku 1975 ?! . Jakieś dziesięć lat później moje przeróbki Avii S-199 KP udające messeschmita wzbudzały furorę (wśród kolegów z klasy), więc ten model to musiał być kosmos...

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: środa, 16 lipca 2014, 19:47
przez Adam
Panowie.
Jak wiecie moi synowie nie poszli w moje modelarskie ślady, ale córki mojej żony wykazują chociaż zainteresowanie moim modelarstwem, młodsza była z nami w zeszłym roku na Fieście, starsza mieszka w Brukseli i dzięki niej zwiedzałem muzeum Armii w Brukseli, prywatne muzeum o tu:
http://www.stampe.be/UK/IndexUK.html
Obecna małżonka jest moją "muzą modelarską" to ona przekonała mnie na sklejanie modeli w skali 1:32, wypatrzyła w internecie piękne gabloty modelarskie i wypatrzyła na wysprzedaży w Ikei piękny stół komputerowy, jak widać kobiety mogą odgrywać w modelarstwie dużą pozytywną rolę. :mrgreen:

Adam.

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: środa, 16 lipca 2014, 19:53
przez GUDMUNDUR
Adam napisał(a):Obecna małżonka jest moją "muzą modelarską" to ona przekonała mnie na sklejanie modeli w skali 1:32, wypatrzyła w internecie piękne gabloty modelarskie i wypatrzyła na wysprzedaży w Ikei piękny stół komputerowy, jak widać kobiety mogą odgrywać w modelarstwie dużą pozytywną rolę.


Znam to :D , nic dodać , nic ująć . Kropka w kropke :) . Ale to jest fajnie , nie ?

Re: Taka sobie historia mojego modelarstwa

PostNapisane: środa, 16 lipca 2014, 20:02
przez Solo
Dodam od siebie, że kobiety są bardzo pożyteczne, bo jak trzeba coś przytrzymać, to taka trzecia ręka jest jak znalazł.