przez draz » wtorek, 26 sierpnia 2008, 12:36
Czuję się niejako wywołany do wypowiedzi.
Model wykonany jest poprawnie, czyli po prostu jest, ale szału nie ma. Dlaczego tak uważam:
A. Sprawy techniczne
1. Jest to model kiepskiej jakości jako sam zestaw. Spasowanie elementów pozostawia trochę do życzenia, finezja odlania detali również. Słupki drzwi wydają się mi zbyt wielkie, a cała karoseria jakby pancerna. Przednie reflektory wykonane na poziomie modeli z lat 70tych. Można powiedzieć, że producent jako grupę docelową obrał sobie dzieci w wieku kilku-kilkunastu lat, raczej przypadkowych sklejaczy kupujących model w markecie, niźli modelarzy cywilnych. Dla mnie to po prostu zabawka.
2. Styl, w jakim model wykonano, czyli nieproporcjonalnie wielkie koła, podnoszone drzwi w limuzynie, audio w kufrze i całość blink blink sprawiają, że bardziej przypomina mi on zabawkę niż rzeczywisty pojazd. Generalnie taki samochód nawet w rzeczywistości musiałby marnie jeździć, bo gdzie podziałyby się koła w nadkolach? Ja wiem, że oczywiście, jakaś firma z (W)east coast, gdzie główny inżynier ma na imię, dla przykładu, Pedro, a reszta ziomali X-zibit, Bisciut, Liroj, Szantal, PiDżej itp jest w stanie, ba, nawet zrobiła takowy, ale jego właściwości jezdne i użytkowe są mniejsze niż Fiata 126p, bo takim przynajmniej można skręcać. Szczerze mówiąc, gdyby był porządny model Dodga Chargera takiego, jakim go fabryka uczyniła, to bym go chętnie zrobił, jednak to co oferuje producent zestawu jest dalekie od tego, czego oczekiwałbym po modelu.
B. Wykonanie
1. Karoseria - jest to akurat element, którego wykonanie jest w tym modelu najlepsze. Lakier ładnie wypolerowany, nie ma paprochów, włosów i innych kwiatków na karoserii. Jedyne, do czego by się można doczepić, to maleńkie przepolerowanie do koloru bazowego na tylnej klapie w narożniku, maleńkie podejście koloru czarnego pod taśmę maskującą na odcięciu kolorów na przednim błotniku po prawej stronie oraz poszarpana linia odcięcia kolorów na dokładce tylniego zderzaka ponad rurami wydechowymi, a także nieładne plamki na żeberkach wlotu powietrza do silnika od strony komory silnikowej. Tył bez tablicy rejestracyjnej wygląda pusto, ale to kwestia gustu. Minus za brak halogenów - sporo przód na tym traci.
Kwestia czerwonej kreski nie powinna podlegać dyskusji, bo czy ona jest na zdjęciu na którym wzorował się koksik, czy jej nie ma, a dlaczego jej nie ma na modelu, to akurat sprawa koksika. Może mu się nie podobała, może wykonanie technologicznie jest zbyt karkołomne, ale jednak skoro jej nie ma, to jest to jego sprawa. To tylko malowanie i każdy może podjechać swoim prawdziwym samochodem na lakiernię i pomalować go jak mu się widzi. Tak samo z modelem. Należy też rozgraniczyć wzorowanie się na malowaniu ze zdjęcia, a robieniu malowania ze zdjęcia.
2. Wnętrze - tutaj jest kilka problemów, które kolega popełnił - nierówne przejście kolorów na desce rozdzielczej - wina kiepskiego maskowania. W związku z otwieranymi drzwiami boki deski też powinny być podobnie pomalowane. Niedomalowana kolumna kierownicy, niedomalowany tunel środkowy wraz z konsolą. Niestarannie pomalowana kierownica oraz zegary. Wnętrze aż prosi się o więcej detali - malowanie ramek nawiewów, flock (może jest - nie widać go na fotkach).
3. Komora silnika - jest pomalowana i tyle. Szkoda, że nie ma dodanych żadnych kabelków, śrubek czy innch elementów, jakie powinny się tam znaleźć. No i jedynie dwa kolory. Przydałoby się więcej kolorów.
4. Bagaznik. Zabudowa audio urozmaica bagażnik, choć akurat mnie osobiście takie coś się nie podoba. Szkoda, że głośniki ani wzmacniacz nie zostały zdetalowane - wash, kolory, ewentualnie przewody, ale te raczej są schowane.
Reasumując:
Model wykonany poprawnie, na poziomie podstawowym. Brak detali. Kilka niedociągnięć.
Wykonanie jest OK, choć sam model jako samochód mnie osobiście do gustu nie przypadł. Dobór kolorów i malowanie to plus, choć można to i owo poprawić.
Żeby ten model wyszedł naprawdę fajnie i chwytał za serce, trzeba by poświęcić na jego budowę przynajmniej kilka razy tyle ile na wersję pudełkową i naprawdę sporo przerobić. Model to świetna baza do takich przeróbek, bo trzeba by wymienić znaczną część elementów producenta.
To, o czym dyskutujecie, to kwestia już samego podejścia do modelarstwa. Zdecydowana większość z nas skleja modele używając zestawów waloryzacyjnych i dodatków. Koksik akurat robi modele jak leci, mniej lub bardziej z pudła. I to jest jego sprawa. Skoro tak mu się widzi to nie nasz problem. Ale z uznaniem tutaj się nie spotyka. Chciałbym aby na poważniej zabrał się za jakiś model, wsadził w niego więcej czasu i zwaloryzował na ile się da. Bo wiem, że potencjał ma, a pieniądze w model też może zainwestować. Jednak rozumiem jego podejście do modelarstwa. Gdyby miał tak siedzieć na jednym modelem kilkadziesiąt-kilkaset godzin, nie zrobiłby go przez rok. I ja go rozumiem, bo sam z powodu braku czasu przez ostatni rok nie zrobiłem żadnego modelu, choć zacząłem dwa. Pewnie gdyby nie fakt, że model bez kabli, flocku i pokręteł, pasów i tarcz z blachy aż kłuje mnie w oczy, to w ciągu roku kilka z nich bym skleił. A tak, skoro czasu zero, to i modeli zero. A koksik skoro chce posklejać model, a czasu ma ile ma, to z czegoś musi zrezygnować. Widać takie modelarstwo akurat sprawia mu przyjemność i właśnie o to w tym wszystkim chodzi.
Bartosz Obara