Jakiś czas temu chciałem zaprezentować relację z wydłubania swojej pierwszej figurki, ale że z efektu nie byłem zbytnio zadowolony dałem spokój. Tak się jednak złożyło, że już trzy osoby wyraziły chęć zakupu mojej dłubaninki więc pomyślałem, że co mi szkodzi.
Jako, że figurki w całości jeszcze nie zrobiłem żadnej musiała to być rzecz prosta.
Taką wydał mi się słowiański tarczownik w wersji najprostszej czyli w płóciennym kabaciku tylko z tarczą i włócznią. Coś w stylu poniżej.
Przeszukawszy dostępne materiały, okazało się, że podobnego wypuścił kiedyś S Model tyle, że w skali 1:16 mój jest 1:35.
Postanowiłem być sprytniejszy od samego początku i zamiast skręcać szkielet z drutu aby zachować proporcje ciała użyłem jako szkieletu innej figurki z jakiegoś zestawu chyba jeszcze przed generacyjnego Dragona albo innej.
Zeszlifowałem zbędne elementy, żeby odchudzić postać i metodą doklejania uformowałem coś na kształt tułowia.
Następnie poodcinałem dłonie i nogi gdyż były mi zbędne na tym etapie i trochę dogładziłem całość.
Jako, że onuce z pierwszej czy drugiej wojny nie bardzo pasowały to dorobiłem nowe bardziej z epoki.
Za onucami poszły też kamasze.
Głowę też zrobiłem po swojemu. Ponieważ nie mam zbytnio wprawy w lepieniu to postanowiłem ją wyrzeźbić w plastiku. Oczywiście nie całą tylko na bazie jakiejś homoidalnej z któregoś plastikowego zestawu powycinałem skalpelem zbędny plastik żeby uwypuklić rysy twarzy i oczodoły. W oczodołach umieściłem kulki łożyskowe z wkładu do długopisu i potem odlałem sobie taką łysą pałę z żywicy traktując jako bazę wyjściową.
Dopiero do tej pałki przykleiłem włosy z jedynego dwuskładnikowego mazidła jakim dysponuję oraz poprawiłem twarz i dokleiłem staropiastowskiego szczeciniastego wąsa jakiego każdy kmieć mieć powinien. I tak to wyszło.
Mojego wojownika postanowiłem wyposażyć w siekierę jako uzbrojenie podręczne, którąż to siekierę wyciąłem z kawałka plastiku dorabiając trzonek z wykałaczki i przygotowałem do zaformowania.
Po odlaniu z żywicy wyszło to tak jak poniżej.
Siekierę postanowiłem umieścić z tyłu za paskiem przez co musiałem pozbyć się nieco materiału z pleców i przerobić pasek. Ale, że moja masa modelarska po utwardzeniu stała się dziwnie krucha to zrobiony do tej pory tułów odlałem z żywicy. Teraz mogłem skupić się na siekierze i na zrobieniu klamry do paska.
Tułów w takim kształcie postanowiłem utrwalić w silikonie i zająłem się włócznią i tarczą.
Grot włóczni wyrzeźbiłem z kawałka plastiku, dociąłem drzewiec z drutu miedzianego i połączyłem.
Następnie wykończyłem masą tworząc tuleje i nity.
Z tarczą było więcej zabawy. Postanowiłem, że będzie migdałowa, okuta i z umbem, ale nie sklejana tylko z prostych desek. Do jej zrobienia użyłem desek, blachy i żyłki.
Z desek wyciąłem kształt tarczy i skleiłem. Wąskim paskiem blaszki owinąłem brzegi tarczy i przykleiłem tylne poprzeczki. W związku z tym że drewno wydało mi się zbyt miękkie i mógłbym je uszkodzić w trakcie nitowania to zaformowałem całość i zrobiłem odlew.
W odlewie z jasnej żywicy dla kontrastu z czarną żyłką powierciłem otwory na nity.
Ciąłem żyłkę na odpowiednie kawałki i umieściwszy w otworach zgniatałem końce co dało efekt zaklepanych nitów. Następnie z kawałka blaszki za pomocą główki od dużej szpilki ukulałem umbo.
Przykleiłem umbo i całość ponownie zalałem silikonem uzyskując gotową tarczę.
Całość w zasadzie była gotowa do złożenia jednak oddzielenie rąk od tułowia wydało mi się poręczniejsze przy ewentualnej dalszej eksploatacji więc lewą rękę z dłonią zrobiłem jako osobny odlew jak też prawą rękę z dłonią i tarczą. Zmontowałem całość i ustawiłem na uprzednio wytoczonym przez siebie cokoliku.
I to tym czasem tyle. Malowanie to już zupełnie inna historia.
Natomiast będę wdzięczny za uwagi bo to była moja pierwsza figurka zrobiona w tak zwanym międzyczasie.