Widzę, że mamy chyba mały zastój w konkursie... Ja również się nie udzielałem, ale coś tam się po godzince dziennie dłubało - zapraszam na dalszy ciąg relacji.
Po przyklejeniu rąk wylazł mój błąd - sklejenie płaszczyka
a priori. Efekt - jego boczne poły nie pasowały do rąk, lewitując nad łokciami:
Rąk nie mogłem już bardziej podnieść, bo by się poza zgubiła. Trzeba było rozwalić płaszczyk i z nim co nieco pokombinować - głównie poprzycinać trochę boczki...
Ściąć ramionka...
No, jako tako pasuje, a jak coś jeszcze wylezie,to się najwyżej nałoży szpachli na łokcie
Niestety, sklejony już płaszczyk po tych zabiegach z dopasowaniem prezentował się nad wyraz żałośnie, i przy nim właśnie na miesiąc się zatrzymałem...
Nadanie mu przyzwoitego kształtu i konturów wymagało tyle pracy, że jednak zdecydowałem się również na dorobienie nieszczęsnych krzyży. Po dobrych kilkunastu godzinkach zabaw ze szpachlą i nożykami...
Miałem zerową wprawę w rzeźbieniu, więc wyszło jak wyszło, ale jakoś... po prostu czułem potrzebę zrobienia tego. Nie jest to piękne, ale sumienie mam spokojniejsze
Było też sporo dłubania przy rękawach, cholewkach butów - żeby nadać im jakiś sensowny kształt. Wykończyłem też boki spodni. Praktycznie każdy element zestawu (no, poza twarzą, kapeluszem i muszkietem) wymaga poważnych poprawek...
Całość po umyciu maźnąłem podkładem - mieszanka H28, H33 i rozcieńczalnika Wamodu, pędzel:
Wyszło oczywiście parę niedoróbek w fakturze, z którymi coś tam jeszcze porobię, ale większych zmian nie przewiduję.
Można powoli myśleć o malowaniu. Ze wzgledu na to,iż wiele lat nic nie robiłem, a dawnymi czasy z olejami artystycznymi dopiero zaczynałem, na pierwszy raz nie będę kombinował, i figurkę potraktuję Humbrolami. Zobaczymy co wyjdzie.
Cóż, doprowadzenie figury do jako - takiego kształtu wymagało sporo pracy, ale nie zamierzam wieszać psów na MiniArcie, jak czyni to wiele osób. Zalety figurki to cena, tematyka (nie spotkałem muszkietera innego producenta dostępnego na naszym rynku), w sumie skleja się to na swój sposób przyjemnie, no i... po wszystkim jest jakaś satysfakcja, że się coś więcej przy tym zrobiło, niż tylko zeszlifowało nadlewki i pomalowało
Uznaniu szanownych sędziów pokornie
pozostawiam kwestię, czy figurka przez tą moją dłubaninę powinna trafić do open, czy też nie.