Powoli trzeba zacząć wracać na stare śmieci.
Zaczynam dosyć nietypowo, bo od dużej (do tej pory miałem tylko styczność ze skalą 1:35) figurki (na palcach jednej ręki policzę ile figurek pomalowałem w życiu) i na dodatek mangowej.
Zawsze miałem parcie sobie coś takiego zrobić i w końcu stwierdziłem, że mogę spróbować. Nie jest to żywica, lecz zwykła, już pomalowana figurka kupiona za psie pieniądze na AliExpressie. Zacznę od takiej, a w magazynie czeka większa, żywiczna.
Figurka prosto z pudełka prezentuje się nie najgorzej:



Po nałożeniu podkładu, pojawiły się pierwsze babole, jak ślady po łączeniu form, popękany plastik, czy wielka dziura między krawędzią sukienki, a lewą piersią figurki:



Czas na szpachlowanie i szlifowanie.
Na mocną pomoc społeczności Forum liczę w momencie zaczęcia malowania.



