W vintage ludzi pociągają różne rzeczy. Mnie oprócz faktu, że jest to podróż sentymentalna, odpowiada to, że taki uproszczony model jestem w stanie relatywnie szybko wykonać. Mam różno obowiązki, służbowe, rodzinne, itp i wolę wykonać kilka-kilkanaście modeli rocznie niż jeden na dwa lata. Poza tym minimalizuje to kwestie ryzyka. Nieraz najlepiej dopieszczony model zdarza się zepsuć malowaniem, albo kalki nie siądą itp itd. Wykonywanie większej ilości modeli umożliwia też bardziej efektywną naukę rzemiosła modelarskiego przez empirię. Doświadczenia praktycznego nie zastąpią nawet najlepsze poradniki ani oglądanie świetnie wykonanych modeli (przez innych).
Zarzuty o braku umiejętności modelarskich są po cześci prawdziwe, po cześci chybione. Trudno sobie wyobrazić, aby kierowcy formuły 1 czy innych topowych sportów motorowych wyszydzali uczestników zlotów old timerów, że nie umieją szybko jeżdzić. Owszem, to w większości zapewne prawda, ale przecież nie potrzebują być mistrzami kierownicy, aby świetnie się bawić. W wyścigi także, nawet jak odbywają się w zółwim tempie...













