Modelarstwo z pasją

Dostałem od kolegi w Krakowie. Pudełko datowane na Matchbox Revell 1992, na wypraskach 1973 rok. Model skleiłem sobie dzisiaj w 45 minut przy użyciu nożyka kuchennego, papieru ściernego 400 i 800 oraz kleju kropelka (tak wiem, CA jest mało vintage). Chciałem go psiknąć surfacerem z puszki i śmigło pomalować wraz z oponami na czarno markerem, po czym nałożyć kalki, ale kolega mi odradził jako iż spey nie będzie vintage! Oszklenie niestety było porysowane w pudełku. Nie ma szpar i dziur, wszystko zalane CA i wyszlifowane. Czekam na dostarczenie mi pędzli i farb do warszawy - w zasadzie ten vintage jest wymuszony tym że nie mam "czym sklejać" aktualnie







No a teraz czas na porządną Hasegawę w 1/32...

Śmiejesz się z wintagowców, a sam nie umiesz zrobić dobrego wintage

No coż, Matchbox w swojej najczystszej postaci, nieskalany nawet kalkami! Prezentuje się całkiem, całkiem...

Jestem ciekawy czy Hasegawa 1/32 sklejona w 45 minut klejem CA będzię sie równie dobrze prezentować!

Jak udało się Tobie przykleić kabinkę na Kropelkę, bez tych białych oparów kleju Jak widziałem kiedyś kuzyna jak kleił Glutem kabinki, to na następny dzień były białe i miałem polew z niego

A po prostu, kap tu, kap tam a nie tak żeby oblać całą owiewkę

Chcesz go malować? - Po co? - przecież już ma dwa kolory .

_iceboy napisał(a): papieru ściernego 400 i 800 oraz kleju kropelka (tak wiem, CA jest mało vintage). Chciałem go psiknąć surfacerem z puszki i śmigło pomalować wraz z oponami na czarno markerem, po czym nałożyć kalki, ale kolega mi odradził jako iż spey nie będzie vintage!

Akurat! Nie picuj tylko napisz, że szkoda Ci było Mr.Surfacera na taki model. Przecież przy CA, małe "odstępstwo" od vintagu nie przeszkadzało , a też i koszt kropelki marginalny

No szkoda, że bez malowania. Mimo mojego wielkiego sentymentu do Matchboxów, to "no painting necessary" brane dosłownie mnie nie przekonuje. Zestaw sam w sobie nie jest szpetny i z jakimś ciekawym malowaniem byłby ozdobą, a tak jest tylko krótkim ćwiczeniem w używaniu CA.

Ależ malowanie będzie, oczywiście że będzie, chociaż mój vintage jakieś 10 lat temu, to był goły plastik umazany klejem z kalkami. Po jakichś 3 latach dopiero znalazłem farbkę modelarską u mnie na wsi. Więc mój vintage generalnie wygląda/wyglądał dokładnie tak - model sklejony i do latania po pokoju. Ale pomaluje, tylko muszę dowieść sobie warsztacik.

Generalnie nie rozumiem gdy ktoś, odpicowywuje stary zestaw, dorabia do niego pierdyliard rzeczy, kupuje jakieś dodatki, i podpisuje to vintage? Po co? Czy vintage to nie jest powrót do tego co robiło się kiedyś, dawniej? Czy kiedyś była dokumentacja i dodatki? (Pomijam Alfa Zulu i jego "cudy techniki modelarskiej" lat 80...) Taki wypas z przeróbkami to po prostu tworzenie modelu na bazie starych wyprasek, jak dla mnie żaden vintage... Ja na początku zajmowania się modelarstwem (mimo że to już po rozpadzie związku) miałem 3 pilniki, nożyk i nożyczki, dopiero później zobaczyłem już Humbrole w składnicy harcerskiej, a jeszcze później internet i sklepy internetowe...

_iceboy napisał(a):Ależ malowanie będzie, oczywiście że będzie, .

No to jak wymalujesz tego piluta?

załóżmy że to była zbyt długa spirala zakończona korkociągiem - zrobił się po prostu zielony

_iceboy napisał(a):...Generalnie nie rozumiem gdy ktoś, odpicowywuje stary zestaw, dorabia do niego pierdyliard rzeczy, kupuje jakieś dodatki, i podpisuje to vintage? Po co? Czy vintage to nie jest powrót do tego co robiło się kiedyś, dawniej? ...

Tego typu dyskusja toczyła się już tutaj:
viewtopic.php?f=257&t=14228

G'woli przypomnienia:
Vintage to (ujmując w skrócie) łączenie starego z nowym. Dlatego wspólnie doszliśmy do porozumienia, że dopuszczalne są zarówno zestawy stylizowane na staroć, jak też stare zestawy "odpicowane na maxa" .
Nastąpił podział na VIN-ORT oraz VIN-FREE.
Pojawiła się także trzecia kategoria: VIN-ORG, czyli oryginalne modele zachowane z "tamtych" czasów.

Trzymajmy się więc tego co mamy - bo osiągnęliśmy dużo! Wystarczy, że musimy odpierać ataki tradycyjnych modelarzy redukcyjnych .

JGucwa napisał(a):Trzymajmy się więc tego co mamy - bo osiągnęliśmy dużo! Wystarczy, że musimy odpierać ataki tradycyjnych modelarzy redukcyjnych .

Jarku, nie twórzmy syndromu obleżonej twierdzy i żelaznej kurtyny. Nikt nikogo nie atakuje, a najwyżej przedstawia i broni swoje poglądy.
Konkursowa reguła, że do vintage kwalifikują się modele starsze niż 25 lat sprawia, że jest tylko kwestią czasu kiedy wszystkie dziesiejsze, najnowsze wynalazki staną się vintage.