Strona 1 z 1

Łączniczka AK 1944 120mm

PostNapisane: sobota, 11 kwietnia 2009, 23:32
przez Kamil Feliks Sztarbała
adalbertusowa.. waleho wypacykowana

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Re: Łączniczka AK 1944 120mm

PostNapisane: niedziela, 12 kwietnia 2009, 08:00
przez Tomasz Dzieciątkowski
Ryża, znaczy się Marusia ;o)
Podoba mi się "żywe ciało", ale cienie na kiecce są chyba za słabe. Może to jednak kwestia zdjęć.
No i kamuflaż do drobnych poprawek - zwróć uwagę że na Eichenmusterze było sporo drobnych, jednokolorowych plamek, których u Ciebie praktycznie nie ma.

Re: Łączniczka AK 1944 120mm

PostNapisane: niedziela, 12 kwietnia 2009, 08:23
przez subgrafik
ostatnio figury ladniej niz modele Ci wychodza:
chociaz tu czepilbym sie tego, ze za sniada i po cxalosci ciut za bardzo sie blyszczy.
Co do kiecki to akurat mi sie najbardziej cieniowanie podba...

znajac zycie ilu patrzacych tyle zdan.

Smacznego jaja
p.

Re: Łączniczka AK 1944 120mm

PostNapisane: niedziela, 12 kwietnia 2009, 08:41
przez Tomasz Mańkowski
subgrafik napisał(a):chociaz tu czepilbym sie tego, ze za sniada


Bo to reneactorka jest... po powrocie z urlopu w Tunezji czy na Cyprze. :P
A sam malujek ładniejszy - moim zdaniem - niż firmowy malunek Waldka O.

Re: Łączniczka AK 1944 120mm

PostNapisane: niedziela, 12 kwietnia 2009, 09:44
przez Kamil Feliks Sztarbała
Tomasz Dzieciątkowski napisał(a): ale cienie na kiecce są chyba za słabe

początkowo były mocniejsze, ale na żywo zbyt ordynarnie wyglądały.. świadomie stonowałem, bo zbyt dyze różnice między fotogramem, a wyglądem na żywo w moim fachu są niedobre
Tomasz Dzieciątkowski napisał(a):No i kamuflaż do drobnych poprawek

poprawiać już nie będę.. nie na tej.. eksperymentowałem, pierwszy malowany kamuflaż po wielu latach..
subgrafik napisał(a):za sniada

wiesz, lato 44 deszczowe nie było, a powstańcy do kanłów dopiero po miesiącu zeszli
subgrafik napisał(a):po cxalosci ciut za bardzo sie blyszczy

to fakt. mat valejo psikusa mi zrobił, bo miejscami wyszedł matowy, miejscami satynowo-połyskliwy. mógł bym położyc niezawodny mat gunze, ale bałem się, ze wpłynie to na tonacje, bo gunze jest swietny, ale ma tendencje do rozjaśniania..

Re: Łączniczka AK 1944 120mm

PostNapisane: niedziela, 12 kwietnia 2009, 11:41
przez subgrafik
wiesz, lato 44 deszczowe nie było, a powstańcy do kanłów dopiero po miesiącu zeszli


heh... nasza karnacja ma tendencje do raczej czerownych opelenizn
ta raczej rumunsko wyglada jak moja dziewczyna co tez nie jest czystej krwi Polka. :)

Re: Łączniczka AK 1944 120mm

PostNapisane: niedziela, 12 kwietnia 2009, 12:25
przez Ave
Mi tam się u tej pani wszystko podoba. W przypadku malowania kamuflażu dużo istotniejszy jest pomysł i ogólna fajność (tu niewątpliwa) niż liczba czy rozmiar plamek, w zasadzie nie rozumiem czepiania się takich rzeczy. Spódnica elegancka, może prosto z prania, ale czemu by nie? A śniada, bo w końcu lato było, a rude chyba się łatwiej opalają :)

Re: Łączniczka AK 1944 120mm

PostNapisane: niedziela, 12 kwietnia 2009, 16:09
przez Michal
Fajny temat i wykonanie. Sądząc po tym że czysta - to pewnie sam początek powstania. A w takim razie MP u łączniczki jest raczej mało prawdopodobny (aczkolwiek nie niemożliwy!) - broni (zwłaszcza pm-ów) brakowało, a z oczywistych przyczyn łączniczki raczej bliżej końca listy czekających na broń były.

Re: Łączniczka AK 1944 120mm

PostNapisane: niedziela, 12 kwietnia 2009, 18:01
przez GrzeM
Michal napisał(a):Sądząc po tym że czysta - to pewnie sam początek powstania.

Widać, że waść z Krakowa ;o) . Warszawskie dziewczyny (wielu chłopaków z resztą też) trzymały fason do końca. Znane są zdjęcia sanitariuszek robiących sobie makijaż, przeglądając się w ułamku zbitego lustra.
Tak samo oficerowie bardzo pilnowali, by wiara była zawsze ogolona.

Re: Łączniczka AK 1944 120mm

PostNapisane: niedziela, 12 kwietnia 2009, 19:00
przez Michal
GrzeM - no nie przypuszczał bym! Ale skoro są na to kwity - to i pewnie tak było. Z wielu wspomnień z powstania kojarzę informację o wszechobecnym (na pierwszej linii) kurzu i męczącym braku wody, stąd spodziewałem się że po kilku dniach powinna być nieco przybrudzona, a już ciuchy prawie na pewno. Ale powstaniologiem to ja nie jestem, nie zarzekam się.

Re: Łączniczka AK 1944 120mm

PostNapisane: środa, 15 kwietnia 2009, 10:38
przez GrzeM
Łączniczka jest z Parasola. Strój odpowiada dokładnie opisowi łączniczki "Anny" - Krystyny Wańkowiczówny, córki Melchiora. "Anna" zginęła na cmentarzu kalwińskim na Woli 6 sierpnia. Ale dwa dni wcześniej wpadła do domu, służąca wyprała jej ubranie. Jej koleżanka z kolei miała "śnieżnobiały kołnierzyk". Przeczytasz o tym w Zielu na kraterze.
Warszawa była żywym miastem, prawie każdy żołnierz miał matkę, dziewczynę, sąsiadkę, często ich wkładem w powstanie było właśnie dostarczenie do oddziału świeżej koszuli czy skarpetek. A czystość, fryzura, to naprawdę była sprawa honoru, fasonu - ale też dyscypliny wojskowej, której pilnowali przedwojenni oficerowie. Oczywiście w końcu września wyglądało to wszystko inaczej, niż w sierpniu. Ale końca września dożyli nieliczni.
Ja znam tych ludzi, łączniczki powstańcze, mające dziś po 80-85 lat nie wyjdą na niedzielny spacer do parku, jeśli wcześniej nie zrobią sobie fryzury u fryzjera. Przedwojenne standardy.

Re: Łączniczka AK 1944 120mm

PostNapisane: niedziela, 19 kwietnia 2009, 11:43
przez mysiek13
Fajna figurka, patriotyczna, też chciałem ponarzekać że za czysta, ale jak GrzeM wyłuszczył podłoże historyczne to siedzę cicho... Chociaż rzeczywiście MP40 u sanitariuszki, jak "Chłopcy od Parasola" mieli zawsze za mało broni i "na tytgrysy tylko VISy", to trochę zbyt duży rozmiar broni...

Oby takich więcej i z Powstania i z 39' i z później...

Jak zwykle Kamil przegiął w te pozytywną stronę ;o)

Pozdro Michał