przez greatgonzo » piątek, 27 czerwca 2014, 18:58
Nie wiem jak i czy zmieniało się w czasie, ale we wczesnych Spitfire (konkretnie instrukcja obsługi MkII), a Dranio odniósł się przecież do Spitfire ogólnie, klapy opuszczane były pneumatycznie. Przesunięcie dźwigni sterowania klapami do pozycji UP powodowało uwolnienie powietrza z systemu i klapy zamykały się dzięki naporowi powietrza i sprężynie domykającej, wystarczająco silnej by podnieść klapy na ziemi. Inne sprężyny domykały klapki w poszyciu skrzydeł pozwalające na pracę krzywki mechanizmu klapy i wymuszały zamknięcie zamka klap w pozycji UP. Otwieranie klap rozpoczynało się od rozpięcia zamka w pierwszej fazie ruchu mechanizmu. Działo się to niezależnie od pracującego silnika. Potrzebne było tylko ciśnienie w instalacji. To zapewniały akumulatory, a gdy i tam brakło już ciśnienia można je było uzupełnić dzięki obecności zewnętrznego zaworu.
I tak przy okazji.
Idea modelarstwa redukcyjnego ograniczonego do przedstawienia obiektu w rzeczywistej sytuacji operacyjnej jest tak archaiczna, że niewielu pamięta czasy, gdy była powszechna. Nawet w dioramach takie podejście to dziś rzadkość. W klasycznych modelach jej wyznawcy są prawdziwymi ostatnimi Mohikanami. Przy nieco ambitniejszym podejściu do modelarstwa decydujące czynniki to chęć jak najdokładniejszego przedstawienia portretowanego obiektu lub chęć jak najpełniejszej prezentacji swoich modelarskich możliwości. W tym pierwszym przypadku prawdopodobieństwo sytuacyjne schodzi na daleki plan i większe znaczenie ma to czy w ogóle było możliwe stworzenie danego układu bez uszkodzenia obiektu. W tym drugim i ta granica często jest przekraczana (co nie znaczy, że przekraczanie tej granicy jest łatwe).
Pomijam tu prawo każdego do budowania sobie modeli według własnego widzimisię, bo to jest chyba absolutnie oczywiste. Przynajmniej tak, jak naturalna chęć promowania swoich wizji, niezależnie czego dotyczą zresztą.
Ostatnio edytowano piątek, 27 czerwca 2014, 19:01 przez
greatgonzo, łącznie edytowano 1 raz