Zielniewicz, wyposażony w pełnomocnictwo ówczesnego premiera Osóbki-Morawskiego, jeździł na Śląsk i w Poznańskie i zwoził wszystko co mogło być przydatne. Wśród tych zdobyczy były blachy duralowe, elektronowe przyrządy pokładowe, rury chromomolibdenowe, koła z oponami, silniki lotnicze i osprzęt. Zdobyto w ten sposób spore zapasy silników Bramo Sh-14, które później zastosowane były na Szpakach i Zuchach.
Jeszcze przed przeprowadzką do Łodzi dowiedziano się od inż. Wiktora Leji z DLC, który urzędował w Bydgoszczy, że na tamtejszym lotnisku znajdują się duże magazyny pozostawione przez Niemców. Natychmiast zorganizowano "wyprawę" samolotem Li-2. Na lotnisku pełno było samolotów, które były uszkodzone lub nie odleciały z braku benzyny. Rosjanie rozbijali je na kawałki z zamiarem wywiezienia na przetopienie, ale nie było problemu aby się z nimi dogadać. Korzystając z ciężarówki pożyczonej od inż. Leji grupa Zielniewicza załadowywała samolot aż do wieczora, tak że z trudem wystartował.
Artykuł "Szpaki z LWD" M. Kuczewskiego
SP 1/1996
EDYTKA, IWONKA, RENATKA...
Jeszcze fotka z powyższego art.
Może ktoś zdoła wypatrzeć jakie koła zamontowano w Szpaku...
