Strona 2 z 6

Re: Polskie wózki do bomb 1939

PostNapisane: środa, 16 września 2020, 09:54
przez Bogdan Stanek
Bogdan Stanek napisał(a):Na setki w skrzyniach by wystarczył
Obrazek


i zasadnicze przeznaczenie tego wózka - transport jednej beczki paliwa
Obrazek

Re: Polskie wózki do bomb 1939

PostNapisane: środa, 16 września 2020, 11:03
przez HubertKendziorek
Aleksander napisał(a):Artykuł spróbuję w wolnej chwili przeczytać - taki "scenariusz" też brałem pod uwagę.

To co mogło działać w przypadku Karasi i bomb o niższym wagomiarze, przy Łosiach nie musiało. Poza tym była jeszcze kwestia logistyki, zmian lotnisk, braku dostatecznej liczby ciężarówek na jednorazowy przerzut, a walczyć było trzeba. Kto by czekał na wózek, jak 100 kg czterech chłopa spokojnie uniesie.
To, że wózki na fotografiach różnią się tak zasadniczo, może oznaczać lokalną produkcję warsztatów w danej bazie lotniczej.

Re: Polskie wózki do bomb 1939

PostNapisane: środa, 16 września 2020, 12:17
przez potez
zwróccie uwage na ten wózek, który jest na zdjeciu z bomba i niemcami, jest niski, małe koła, deski na nim leżą, wygląda na coś kupionego pod duże bomby albo większą ilośc skrzynek z maniejszymi. Wszystkie inne wózki sa robione chałupniczo ze szprzychowymi kołami od spisanych samolotów. Norma na polskich lotniskach, podobne wózki używano do przetaczania samolotów pod ogon..

Re: Polskie wózki do bomb 1939

PostNapisane: środa, 16 września 2020, 12:20
przez Łukasz_K
potez napisał(a):zwróccie uwage na ten wózek, który jest na zdjeciu z bomba i niemcami

może przywieźli ze sobą żeby zabrać co zostało? Jak wyglądały wtedy niemieckie wózki?

Re: Polskie wózki do bomb 1939

PostNapisane: środa, 16 września 2020, 12:33
przez Aleksander
Łukasz_K napisał(a):
potez napisał(a):zwróccie uwage na ten wózek, który jest na zdjeciu z bomba i niemcami

może przywieźli ze sobą żeby zabrać co zostało? Jak wyglądały wtedy niemieckie wózki?

No właśnie - boję się, że ten wózek całkiem "nie nasz" :-/

Re: Polskie wózki do bomb 1939

PostNapisane: środa, 16 września 2020, 13:18
przez potez
A co zostało? Przeciez to był rozbiór złomu, co mieli przywozić? Te dechy leżące byle jak na wózku sugerują ich rodzime pochodzenie ;) ten wózek bardzo przypomina angielski - jest niski co umożliwia wjazd pod samolot z bombą.
Niemieckie z tego co widziałem miały najczęściej jakis podnośnik hydrauliczny wbudowany. Co ma sens biorąc pod uwagę, że większość ich samolotów spokojnie bombę 250kg zabierało.

Re: Polskie wózki do bomb 1939

PostNapisane: środa, 16 września 2020, 14:25
przez Mecenas
Czy Łosie w komorze bombowej miały wciągarkę tak jak np. Wellington? Bo tak by mi się wydawało logiczne - na niskim wózku podwieźć pigułę pod kadłub i potem tylko na lince wciągnąć ja do zaczepu. Wydaje się to być lepszym rozwiązaniem przy ubogiej bazie technicznej na lotniskach, zwłaszcza polowych.

Re: Polskie wózki do bomb 1939

PostNapisane: środa, 16 września 2020, 14:26
przez Łukasz_K
potez napisał(a):A co zostało?
No raczej wszystkiego nie zrzucili co mieli. Na zdjęciu zresztą turyści z 1 sztuką pozują.

potez napisał(a):Niemieckie z tego co widziałem miały najczęściej jakis podnośnik hydrauliczny

na pierwszym planie i owszem, ale przeładowują z tego niskiego z tyłu.
Obrazek

Po szybkim przejrzeniu internetów nie udało mi się namierzyć tego charakterystycznie wygiętego wózka ze zdjęcia z niemieszkami. Może i faktycznie jakaś swojska konstrukcja, tylko czy na tak nisko zawieszonych wózkach mogli swobodnie jeździć po lotniskach polowych?

Re: Polskie wózki do bomb 1939

PostNapisane: środa, 16 września 2020, 15:32
przez potez
Łukasz_K napisał(a):tylko czy na tak nisko zawieszonych wózkach mogli swobodnie jeździć po lotniskach polowych?

Mogli, lotniska z jakich korzystali, musiały być dość równe i twarde, inaczej nie dałoby się z nich startowac i lądować. Nawiasem mówiąc, ten niemiecki wózek dużo większych kółek nie ma a śmigaja nim po śniegu z bombą. Poza tym, to jest wózek używany w bazie gdzie były Łosie a te były jako jedyne zdolne do zabrania bomby 300kg w tym czasie, więc musiały mieć dedykowany sprzęt + odpowiednio przygotowane drogi dostarczania uzbrojenia. Wszystkie pozostałe samoloty, kończyły swoje możliwości na 100kg bombach a najczęściej i tak były 25 i 50 używane. Tak w ogóle to nie jestem pewien, czy 300kg bomby były użyte bojowo?
Co do zabierania wszystkiego to Niemcy bomb PuW nie używali już w 1939 roku, na ich terytorium zlikwidowano je przy okazji realizacji traktatu wersalskiego z tego co pamiętam. Także dla nich to był złom, i tak zostało to wszystko potraktowane, pocięte na kawałki i do odzysku surowców poszło.

Re: Polskie wózki do bomb 1939

PostNapisane: środa, 16 września 2020, 18:01
przez CeCha
Niestety, nie wiem, jak było w Karasiach.

Natomiast, jeśli chodzi o Łosie, istnieją co najmniej dwa dosyć wyraźne ślady, mówiące o tym, że był specjalny sprzęt służący do podwieszania bomb.

Pierwszy ślad – to instrukcja użytkowania. Rozdział V-C, strona 7, czyli w AJ Pressie będzie to strona 410.

Czytamy tam:
“Bomby zawiesza się: 100 i 50 kg za pomocą noszy, 300 kg za pomocą wciągnika, 7 kg ślepe - ręcznie”

Polecam też przeczytanie rozdziału V-D (Uzbrajanie samolotu w bomby). Strony 416-418. Cała procedura jest tam szczegółowo opisana.

O ile wciągnik do bomb 300 kg (nie był on na stałe zamontowany w samolocie, instalowało się go tylko przy podwieszaniu bądź zdejmowaniu tychże bomb) można sobie wyobrazić jako stosunkowo prostą konstrukcję, działającą na zasadzie bębna i korby z zapadką, o tyle nosze, służące do podwieszania bomb 100 kg były noszami chyba tylko z nazwy… trudno sobie wyobrazić manewrowanie płachtą na kijach w ciasnej i wysoko położonej komorze, dodatkowo z ciężkim i, co tu dużo mówić, raczej niebezpiecznym ładunkiem. Całe to urządzenie musiało umożliwiać w miarę precyzyjne ustawienie bomby w wyrzutniku. Należy jeszcze pamiętać o tym, że bomby musiały być podwieszone ukośnie – bo przecież komory bombowe Łosia podczas postoju nie były poziome – i to też musiało być uwzględnione.

A drugi ślad dostarczają nam pamiętniki i zapiski… kpr. pil. Stanisław Liszewski (pilot 11 Eskadry Bombowej) wspomina o braku wózków do podwieszania bomb (ML100, AJ Press, str. 114), a Wacław Oyrzanowski (szef mechaników 216 Eskadry Bombowej) w swoich pamiętnikach zapisał: “Podnośniki do bomb Zymler (Jan Zymler, szef mechaników 217 Eskadry) lokuje na swoje wozy.” (Czy starczy sił na przetrwanie, Wydawnictwo ZP, str. 59).

Pytanie, czy mieli na myśli wciągniki do bomb 300 kg, nosze, wymienione w instrukcji, czy może jeszcze coś innego…

Niestety, nie jest mi znane żadne zdjęcie ani też rysunek owego wyposażenia. Kto wie, może z czasem pojawią się jakieś nowe informacje na ten temat.

Re: Polskie wózki do bomb 1939

PostNapisane: środa, 7 października 2020, 11:52
przez KayFranz
Zawsze można się posiłkować też zestawami z kuniem. Po napisie na wozie widać, że to cywilizacja rozwinięta, po samolocie (Bulldog chyba?) - że lata 30.

Obrazek

Kto powiedział, że na lotnisku polowym nie posługiwano się transportem tubylczym?

Re: Polskie wózki do bomb 1939

PostNapisane: środa, 28 października 2020, 14:10
przez KayFranz
Last minute - z forum "Odkrywcy":
Obrazek

Re: Polskie wózki do bomb 1939

PostNapisane: środa, 28 października 2020, 21:40
przez Aleksander
No tak, ale to znowu wózek na beczki z paliwem...

Re: Polskie wózki do bomb 1939

PostNapisane: czwartek, 29 października 2020, 19:54
przez Bogdan Stanek
Na czym leżą pokrowce z Łosia? lub co to za ważne "wyposażenie stoiska"?
Obrazek
I góra tego ustrojstwa pochylona ?

Re: Polskie wózki do bomb 1939

PostNapisane: czwartek, 29 października 2020, 19:57
przez KayFranz
A nie są to rusztowania wystawowe? Takie schody na kółkach?

Bomby leżą osobno, gdyby to coś miało by być bombowózkami, to ja bym piguły położył na nich...