Strona 1 z 1

Karasie A w działaniach bojowych 1939 roku

PostNapisane: poniedziałek, 5 kwietnia 2021, 20:39
przez tatatusi
Witam.
Potrzebuję pomocy w ustaleniu, które Karasie A brały czynny udział w działaniach bojowych we wrześniu 1939 roku.
Nie udało mi się dojść do informacji, które podawałyby numer seryjny, kod policyjny, ewentualny numer burtowy takiej maszyny oprócz lakonicznej informacji o Karasiu A nr.44.2, - ale o tym później.

Oto, co na razie wiemy (opierając się na artykule Krzysztofa Zięciny i artykule z samolotypolskie.pl):
w czasie trwania działań wojennych szkolne PZL-23A znalazły się w zaimprowizowanych jednostkach sformowanych w Dęblinie:
1. przy Eskadrze Ćwiczebnej Pilotażu nr 3 SPL/CWL-1 (17 egz.)
2. w Rezerwowej Eskadrze Rozpoznawczej SPL/CWL-1 (7-10 egz.)


W nocy z 6 na 7 września 1939 ewakuowany z Dęblina kpt. obs.Maksymilian Brzozowski (był wykładowcą w SPL Dęblin), otrzymuje na lotnisku Żyrzyn (za pośrednictwem płk. Wiedena) rozkaz Nacz. D-cy Lotnictwa, by zorganizował eskadrę rezerwową. Miały ją tworzyć przeszkolone załogi, które będą uzupełniały stany jednostek frontowych.
Personel latający miał się rekrutować z podchorążych, którzy w trybie przyspieszonym ukończyli 2-letni program Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie. Kadrę załóg miało tworzyć pierwszych 10 lokat z Eskadry Szkolnej Obserwatorów Nr4 oraz Eskadry Ćwiczebnej Pilotażu Nr3 SPL. Strzelców (samolotowych) miano doraźnie wybierać spośród podchorążych-obserwatorów lub chętnych z personelu technicznego, posiadających odpowiednie kwalifikacje. Personel został zakwaterowany w pobliżu lotniska w budynkach folwarku Żyrzyn. Po ukończeniu organizacji jednostki (przy okazji wcielono kilka brygad mechaników z ewakuowanego CWL1), kpt. Brzozowski otrzymał rozkaz odlotu na lotnisko Wielick k. Kowla.

10 września
Niemieckie bombowce atakują z lotu niskiego szosę Warszawa-Puławy. Zapalają pobliską wieś Żyrzyn. Lotnisko Żyrzyn jest dobrze maskowane i nie zostaje zbombardowane.
Po południu – start eskadry do Wielicka.
Lądowanie – z trudem: lotnisko w Wielicku przepełnione samolotami.
Kpt. Brzozowski z kłopotami zakwaterowuje personel. Decyduje się jak najszybciej zmienić lotnisko z uwagi na możliwość zbombardowania: ciągle lądujące i startujące samoloty umożliwiają rozpoznanie mimo względnie dobrego maskowania.

11 września
Załoga w składzie: kpt.obs. Brzozowski, pchor.pil. Bernatowicz i pchor.obs.strz. Kuźniar leci przed południem na wyszukanie przyszłego lotniska eskadry. W czasie lotu samotnego Karasia atakuje Me-109, który w wyniku starcia zostaje zestrzelony przez pchor. Kuźniara (wedle wspomnień A.Dreji). Karaś uszkodzony – pilot musi lądować. Samolot ulega rozbiciu. Pchor. Kuźniar doznaje poważnej kontuzji kręgosłupa (w przyszłości uniemożliwi mu to latanie). Kpt. Brzozowski też kontuzjowany – lecz lżej. Tylko pilot Bernatowicz wychodzi z tej utarczki z w miarę lekkimi obrażeniami.
Eskadra bazuje w Wielicku do 13 września – nie wykonuje żadnych lotów, zajmuje się obsługą i utrzymaniem w pełnej gotowości Karasi.

14 września
W południe d-ca eskadry otrzymuje rozkaz przesunięcia jednostki do rej. Stanisławowa. Start ok. godz.15.00. Przelatując nad miastem Brody eskadra zostaje zaatakowana przez niemieckie myśliwce (zaciekły niemiecki atak na zgromadzone na stacji kol. transporty materiałów pędnych i sprzętu).
W wyniku ataku Messerschmittów 2 Karasie zostają zestrzelone: załoga pchor.obs. Mika, pchor.pil. Włodzimierz Łomski i Jan Matuszkiewicz ginie, druga załoga – pchor. obs. Cehak, plut.pil. Leonard Pruski i pchor.obs.strz. ??? – mimo pożaru samolotu ląduje w przygodnym terenie.
Ranny obserwator zostaje wyciągnięty z płonącego samolotu przez plut. Pruskiego i odwieziony do szpitala w Tarnopolu.
Załogi pchor. pochr.obs. Banachowicz i Dreji ostrzeliwują się i wychodzą cało z opresji. Tak samo, jak 3 pozostałe Karasie, które omija ogień z Messerschmittów. Cała piątka eskadry ląduje bez dalszych przygód na zrytym bombami lotnisku w Stanisławowie.
Poniższa relacja dotyczy lotu bojowego, który wykonała I./ZG 2 14 września 1939 r. w czasie 15.20-17.30. Lot ten wykonało 7 Bf-109D z klucza sztabowego i 1. Staffel. Start nastąpił po zrzuceniu na lotnisku w Dębicy, gdzie stacjonowała jednostka, przez He-111P ze Stabsstaffel/KG 55, meldunku o odkryciu dużej ilości polskich samolotów na lotnisku w Brodach. W locie bojowym wzięli udział: dowódca Hptm. Johannes Gentzen, Lt. Hartwig-Bonnies Domeier, Ofw. Heilmeyer, Uffz. Fischer, Fw. Wolfgang Koch, Uffz. Georg Schuch oraz Fw.d.Res. Wolfgang Brachs. Na południe od miasta Brody jednostka napotkała dużą formację polskich Karasi zmierzających z Wielicka do Stanisławowa. Było to siedem maszyn z Rezerwowej Eskadry Rozpoznawczej SPL Dęblin oraz około dziesięć z Eskadry Ćwiczebnej Pilotażu Nr 3 SPL Dęblin. Niemieccy piloci zgłosili zestrzelenie aż 14 maszyn, z czego oficjalnie zaliczono im osiem. Fw. Koch zgłosił zestrzelenie dwóch maszyn, które nie zostały jednak uznane. Podczas walki został on trafiony przez strzelca pokładowego zaatakowanego Karasia i był zmuszony lądować na brzuchu na uszkodzonym samolocie na północny-wschód od Garwolina. Po lądowaniu porzucił swojego Bf-109D WNr 507. Ranny pilot powrócił do jednostki dopiero około 5 października i wtedy to też zdał poniższą relację:

"Zestrzeliłem pierwszą polską maszynę bombową i znalazłem się za drugą rozpoczynając pościg. Facet strzelał jak szalony, ale ja nie dałem się wyprowadzić z równowagi i trzymałem się go twardo. Kiedy tylko dostatecznie się zbliżyłem, nacisnąłem na spust moich karabinów maszynowych. Seria trafiła. W tej samej chwili jednak moja maszyna też dostała i miałem pełne ręce roboty. Dostałem trafienie w kabinę, w oku znalazły się odłamki szkła oślepiające mnie na kilka sekund, a co gorsze poczułem gorąco za plecami. Dostałem w zbiornik – gruchot się pali. Masz ci los! Trzeba wysiadać! Dziwne, jaki spokój ogarnia w takiej chwili. Ułożyłem wszystko na sobie, sięgnąłem po pistolet, poprawiłem szelki spadochronu, aby jak najszybciej móc się z nich uwolnić po lądowaniu. Tymczasem za mną robiło się coraz goręcej i byłem pewien, że po odrzuceniu osłony kabiny powstanie przeciąg, który spowoduje szybki rozwój pożaru. W dole rozciąga się las, ale pomiędzy drzewami widać coś przypominającego łąkę, doskonałe miejsce do lądowania. Bezpiecznie sprowadzam maszynę w dół, wyskakuję z kabiny tak szybko, jak tylko możliwe, i oddaje cztery strzały w silnik, żeby samolot porządnie zaczął się palić i nie wpadł w ręce Polakom".

Brak informacji nie pozwala na ustalenie strat Eskadry Ćwiczebnej Pilotażu.

15 września
Nadchodzi kolejny rozkaz odlotu na lądowisko Nowosiółek k. Zaleszczyk. Tu kpt. Brzozowski przez następne dwa dni oczekuje na rozkazy.

17 września
Kpt. Brzozowski rano otrzymuje rozkaz odlotu do Rumunii, gdzie „podchorążowie mają otrzymać nowoczesny sprzęt lotniczy z Anglii i Francji, by wrócić do Polski i kontynuować walkę”.
Cztery Karasie Rezerwowej Eskadry Rozpoznawczej SPL Dęblin startują biorąc kurs na Czerniowice w Rumunii. Piąta maszyna pchor. obs. Edwarda Chorążego zostaje na miejscu na skutek awarii.

Podsumowując:
- 11.IX uszkodzony w walce z Me-109 (którego zestrzelił); lądował przymusowo,
- 14.IX zestrzelony przez Me-109 nad m.Brody,
- 14.IX zestrzelony przez Me-109 nad m.Brody,
- ewakuowany do Rumunii,
- ewakuowany do Rumunii,
- ewakuowany do Rumunii,
- ewakuowany do Rumunii,
- otrzymany z uzupełnień, los nieustalony,
- ponoć dwa Karasie wylądowały w 1939 roku na terenie radzieckim w niewyjaśnionych okolicznościach. W 1940 roku obok Łosia i Lublin R XIII pokazywano je jako zdobycz wojenną w Kijowie. Dalsze losy – nieznane.

3. w Plutonie Lotniczym Warszawskiej Brygady Pancerno-Motorowej (2 egz. z Eskadry Ćwiczebnej Pilotażu nr 3 Szkoły Podchorążych Lotnictwa/Centrum Wyszkolenia Lotniczego 1).

Pluton został utworzony 3.09.1939 r. i przekazany do dyspozycji Warszawskiej Brygady Pancerno-Motorowej, która otrzymała rozkaz zorganizowania obrony na linii Wisły na bardzo długim odcinku od Dęblina do Solca (ok. 100 km). Początkowo pluton posiadał dwa nieuzbrojone samoloty Potez XXV, które 6 września zostały wymienione na dwa samoloty PZL-23A "Karaś" z uzbrojeniem strzeleckim. Eskadra operowała wówczas z lotniska polowego Żyrzyn (18 km na płd. wschód od Dęblina). W czasie od 4-18.IX.39 r. dowódcą Plutonu Lotniczego Warszawskiej Brygady Pancerno-Motorowej został kpt. obs. Julian Łagowski, przed wybuchem wojny p.o. Kierownika Wyszkolenia Taktycznego Centrum Wyszkolenia Lotnictwa (CWL) nr 1 w Dęblinie.

W dniach 8-12 września Romuald Staniewicz wykonał ok. 8 lotów bojowych:
- 8.09.- w godzinach porannych wykonany został lot rozpoznawczy przez załogę "Karasia", w skład której wchodzili: por. obs. R. Staniewicz, por. obs. Antoni Voellnagel oraz plut. pil. Edward Paterek. Wykryto ruchy silnych jednostek pancerno-motorowych nieprzyjaciela z obszaru Starachowic w kierunku Kielce-Iłża,
- 8.09.- po południu ta sama załoga stwierdziła dalsze posuwanie się kolumn pancernych,
- 9.09.- załoga "Karasia" (nr taktyczny 44.2) w składzie: por. obs. R. Staniewicz, sierżant zbrojmistrz jako strzelec i plut. pil. Antoni Głowacki wykonała lot na rozpoznanie rejonów Dęblin- Garwolin- Góra Kalwaria, Radom- Solec- Dęblin. Samolot został ostrzelany przez artylerię npla w okolicy Radomia. Zrzucono meldunki w wyznaczonych miejscach,
- 10.09.- rozpoznanie na korzyść Armii LUBLIN przepraw nieprzyjaciela przez Wisłę na odcinku od m. Solec do m. Maciejowice przeprowadzili: por. obs. R. Staniewicz, plut. pil. Antoni Głowacki i sierż. Chybała. Samolot "Karaś" (nr taktyczny 44.2). Wykryto kolumny czołgów i samochodów w rej. Sieciechów-Kozienice oraz silne walki o przeprawę pod Maciejowicami,
- 10.09.- ta sama załoga wystartowała dla rozpoznania ruchów nieprzyjaciela w rej. Dęblin- Ryki- Maciejowice- Góra Kalwaria. Ostrzelano z lotu koszącego oddziały niemieckiej broni pancernej. Wieczorem pluton został przesunięty na lotnisko Kierz (30 km na zachód od Lublina),
- 11.09.- załoga samolotu "Karaś" (nr taktyczny 44.2) w składzie: plut. pil. Antoni Głowacki, kpt. obs. Julian Łagowski, por. obs. Romuald Staniewicz (jako strzelec) wykonała lot na bliskie rozpoznanie w rejonie Dęblin- Radom- Solec- Sandomierz- Dęblin,
- 12.09.- przedpołu­dniowe rozpoznanie wykonane przez por. Staniewicza stwierdza jedynie słaby ruch i zgrupowania samochodów na tyłach oddziałów nieprzyjacielskich walczą­cych z Brygadą,
- 12.09.- załoga por. obs. R. Staniewicz, por. obs. Antoni Voellnagel (jako strzelec) i kpr. pil. Jan Szałkiewicz wykonała z własnej inicjatywy lot rozpoznawczy (na korzyść dowództwa Armii LUBLIN) rejonu Sienno- Ostrowiec- Słupia- Łagów- Ożarów. Ustalono obecność licznych oddziałów nieprzyjaciela w marszu na przeprawy w m. Annopol i Zawichost. I tym razem ostrzelano zgrupowanie nieprzyjaciela z lotu niskiego. Pod wieczór pluton przeniósł się na lądowisko Radlin (20 km na płn. od Kraśnika).

14 września 1939 r. w wyniku bitwy w rejonie Księżomierz- Szczecin Brygada została pobita i cofała się do rejonu na płd.- wsch. od Kraśnika. Rzut kołowy Plutonu Lotniczego pod dowódz­twem por. Romualda Staniewicza został wysłany do m. Wysokie (35 km na wsch. od Kraśnika). W południe 14.09. samoloty Plutonu zrzuciły rozkaz por. R. Staniewiczowi, , który w mię­dzyczasie dojechał do m. Wysokie, aby rzut kołowy Plutonu dołączył do kolumny Warszawskiej Brygady Pancerno-Motorowej w miejscowości Frampol.

W połowie września Romuald Staniewicz powrócił do Eskadry Ćwiczebnej Obserwatorów i dowodził plutonem samolotów ewakuowanych w kierunku Rumunii. Na polowym lotnisku Potoczyska, prawdopodobnie 18 września, dostał się do niewoli radzieckiej. Natomiast bratanek Romualda- pan Stanisław Staniewicz twierdzi, że dotarł on do granicy rumuńskiej. Postanowił jednak wrócić do kraju, aby nadal prowadzić walkę z agresorami. Razem z dwoma kolegami przekroczył granicę z zamiarem dotarcia do walczącej Warszawy. Próba przedostania się do Warszawy nie powiodła się i Romuald Staniewicz dostał się do niewoli radzieckiej. Inne źródła podawały, że ewakuował się z personelem Eskadry Ćwiczebnej Obserwatorów w kierunku granicy rumuńskiej, którą przekroczył w nocy z 19 na 20.09.1939 r. Źródło to podaje również nieprawdziwą informację, jakoby po przekroczeniu granicy popełnił samobójstwo. Informacja ta jednak wskazywałby na to, że Romuald Staniewicz był widziany na granicy polsko-rumuńskiej.

Faktem jest, że w drugiej połowie września 1939 r. Romuald Staniewicz dostał się do niewoli radzieckiej i osadzony został w obozie w Starobielsku. Został zamordowany w kwietniu 1940 r. w Charkowie podczas likwidacji obozu. Jego grób znajduje się na Polskim Cmentarzu Wojennym w Charkowie (Piatichatki).

Jakie oznakowania mogły mieć Karasie A z z Eskadry Ćwiczebnej Pilotażu nr 3 Szkoły Podchorążych Lotnictwa/Centrum Wyszkolenia Lotniczego 1 w przededniu wojny?
Wiem, że na ich zdjęcie raczej nie ma co liczyć...

Re: Karasie A w działaniach bojowych 1939 roku

PostNapisane: wtorek, 6 kwietnia 2021, 10:00
przez GrzeM
Nie ma jakichś poniemieckich zdjęć karasi z Dęblina z 1939 roku? Samoloty użyte bojowo wyglądały najpewniej analogicznie do pozostawionych na lotnisku, bo przed wojną wszystkie były używane do szkolenia.

Re: Karasie A w działaniach bojowych 1939 roku

PostNapisane: wtorek, 6 kwietnia 2021, 14:08
przez tatatusi
No i pokarało mnie otwieraniem wątku podczas choroby, gdy z powodu przytkania dróg oddechowych zbyt mało tlenu dostaje się do organizmu...
Jak wyglądały Karasie z Dęblina, to mniej więcej wiemy, są zdjęcia:
- 1,
- 2/44.31/białe 20-D,
- 3/44.24/ czarne ?-D
- 4/44.39/brak numeru policyjnego
- 5,
- 7/44.13,
- 8/44.5
- 9/44.34
- 11/44.30/czarne 30-D
- 13,
- 30/44.241/brak numeru policyjnego
(JEŚLI SĄ W POWYŻSZYM WYKAZIE JAKIEŚ BŁĘDY LUB BRAKI, POPROSZĘ O KOREKTĘ)

Zadałem natomiast niewłaściwie sformułowane pytanie w pierwszym poście; miało brzmieć tak:
jakie oznakowanie mógł mieć Karaś A 44.2 w przededniu wojny?
Z tego, co wiem, to na razie nie wiadomo.
A może coś więcej wiadomo o oznakowaniu innych Karasi A użytych bojowo?

ERRATA:
19.IX ewakuowano najprawdopodobniej co najmniej jeden "dębliński" P.23A. Niestety, podczas lądowania w Czernowicach o godz.19.30 uległ rozbiciu, a jego pilot: kpr. Jan Przystupa z Eskadry Treningowej 1 Pułku Lotniczego zginął.

Wg tabeli w ML23 AJ-Pressu oba Karasie A z Plutonu Lotniczego W-wskiej Bryg.Panc.-Mot. pozostawiono z powodu braku paliwa, czyli 44.2 może jeszcze się kiedyś "objawi".

Do Rumunii przeleciała także bliżej nieznana (szacuje się na 8-10 sztuk) liczba Karasi (większość w wersji A) z Eskadry Ćwiczebnej Pilotażu nr 3 SPL w Dęblinie.

Re: Karasie A w działaniach bojowych 1939 roku

PostNapisane: środa, 7 kwietnia 2021, 15:30
przez quest
Cześć
Bardzo ciekawa dla mnie informacja o 44.2.
Możesz podać źródło ?
Co do 44.25 to we wrześniu znalazła się w Krośnie.
Pozdrawiam
PS. Dzięki już znalazłem.

Re: Karasie A w działaniach bojowych 1939 roku

PostNapisane: czwartek, 8 kwietnia 2021, 13:53
przez Bogdan Stanek
quest napisał(a):Co do 44.25 to we wrześniu znalazła się w Krośnie.

Tylko, że Karaś numer "9" z Dęblina, prawdopodobnie ma inny numer.
Na zdjęciu, w Polskich Skrzydłach 17, bardziej to wygląda na 44.34 (?). Widoczna jest górna część numeru - tak to odczytałem.
Ten w Krośnie nie ma numeru bocznego 9, numery te nie były zamalowywane, tak to widać na zdjęciach z Dęblina.

Re: Karasie A w działaniach bojowych 1939 roku

PostNapisane: czwartek, 8 kwietnia 2021, 17:21
przez quest
Bogdan, odniosłem się tylko do 44.25.
Gdy T. Kopański opisywał foto z 9 z Dęblina nie było zdjęcia "25" potwierdzającego numer.
Nie tłumacz mi oczywistości
Ostatnia cyfra numeru wojskowego samolotu z 9 to moim zdaniem 4 lub 1.
Pozdrawiam

Re: Karasie A w działaniach bojowych 1939 roku

PostNapisane: czwartek, 8 kwietnia 2021, 18:05
przez Bogdan Stanek
quest napisał(a):Bogdan, odniosłem się tylko do 44.25.
Gdy T. Kopański opisywał foto z 9 z Dęblina nie było zdjęcia "25" potwierdzającego numer.
Nie tłumacz mi oczywistości
Ostatnia cyfra numeru wojskowego samolotu z 9 to moim zdaniem 4 lub 1.
Pozdrawiam

Wybacz, ale inni czytający mogli przyjąć, że "9"-tka dokończyła żywota w Krośnie.
Tak wybrzmiały wcześniejsze wpisy i dlatego pozwoliłem sobie na komentarz.
To co dla Ciebie jest oczywiste, dla innych już takie może nie być.
Poza tym, czy wielu weryfikuje takie dane?

Re: Karasie A w działaniach bojowych 1939 roku

PostNapisane: czwartek, 8 kwietnia 2021, 21:09
przez quest
Cześć.
Okej okej.
Po prostu nie chciałem pisać że ktoś źle odczytał numer na 9 z Dęblina. Jak się ma zdjęcie to każdy mądry.
Pozdrawiam

Re: Karasie A w działaniach bojowych 1939 roku

PostNapisane: piątek, 9 kwietnia 2021, 09:53
przez tatatusi
Bogdan Stanek napisał(a):
quest napisał(a):Co do 44.25 to we wrześniu znalazła się w Krośnie.

Tylko, że Karaś numer "9" z Dęblina, prawdopodobnie ma inny numer.
Na zdjęciu, w Polskich Skrzydłach 17, bardziej to wygląda na 44.34 (?). Widoczna jest górna część numeru - tak to odczytałem.
Ten w Krośnie nie ma numeru bocznego 9, numery te nie były zamalowywane, tak to widać na zdjęciach z Dęblina.


Dziękuję za korektę, sprawdziłem zdjęcie w PS17 i faktycznie najbardziej prawdopodobny numer to 44.34 - poprawiłem już na powyższym wykazie.
Rozpoczęcie tego wątku miało także na celu korygowanie właśnie takich błędów, bo nie sposób śledzić wszystkich wątków związanych z polskim lotnictwem "rozsianych" po necie, a tak, mamy trochę więcej informacji w jednym miejscu.

Wracając do głównego wątku; jeśli wszystkie Karasie wcielone do eskadr tymczasowych zostały przebazowane na inne lotniska, to żadna z maszyn, których fotografie z Dęblina są dostępne nie brała udziału w działaniach bojowych.
Pytanie - które obawiam się pozostanie retoryczne - brzmi: czy wiadomo coś o innych dęblińskich "numerach"?
Czy coś wiadomo o "6", "10", 12", itd.., bo jak rozumiem, do eskadr bojowych wybrano maszyny w najlepszym stanie technicznym, tudzież najpóźniej wyprodukowane... chociaż użycie 44.2 przeczy temu wnioskowi.

Re: Karasie A w działaniach bojowych 1939 roku

PostNapisane: piątek, 9 kwietnia 2021, 10:36
przez GrzeM
Nie wiem, to się wypowiem. ;o)
A czy są jakieś dane pozwalające stwierdzić czy któryś z omawianych tu, używanych bojowo samolotów nie wrócił w pewnym momencie do Dęblina (naprawa, tankowanie itp.) i już tam nie został do wkroczenia Niemców?

Re: Karasie A w działaniach bojowych 1939 roku

PostNapisane: piątek, 9 kwietnia 2021, 11:28
przez tatatusi
Domyślam się z czego wynika Twoją ostrożność, ale równie dobrze można powiedzieć: są jakieś kwity sugerujące, że "cofnięto" owe Karasie na tankowanie lub naprawy do Dęblina?
Brak takowych, co oczywiście niczego nie przesądza.
Z opisu działań jednostki wynika, że za bardzo nie polatali, głównie czekając na rozkazy (jedynie parę maszyn użyto z marnym skutkiem), więc zakładam, że nie mieli większych problemów z paliwem.
Jeśli nie ma żadnych informacji o takich problemach i próbach ich przezwyciężenia np. przed przelotem do Rumunii, to zrobiłem - wg mnie bardzo prawdopodobne - założenie, że te Karasie nie wróciły do Dęblina, bo nie było ku temu racjonalnej przyczyny, a zwiększyłoby prawdopodobieństwo ich utraty.

Zresztą, nie należy traktować niektórych dywagacji poruszanych na rozmaitych forach jako "prawd objawionych", tylko jako sprawdzanie wysokości prawdopodobieństwa pewnych założonych hipotez.