1. Puławszczaki to górnopłaty. Po kapotażu opierały się na płacie i zgniecionym stateczniku pionowym. Jak pokazują zdjęcia różnych maszyn z rodziny leżących na plecach, kabina raczej nie była zbyt zagrożona.
2. Ten element nie jest sztywny w tej płaszczyźnie, w której powinien być, gdyby miał być pałąkiem przeciwkapotażowym.
3. P.24 nie miał w kabinie kratownicy. Tam była konstrukcja półskorupowa bez elementów, które mogłyby racjonalnie przejąć obciążenia od uderzenia z góry. Poza tym nie bardzo wyobrażam sobie sensownego "wpięcia" się w tę strukturę w warunkach polowych.
1 - masz rację, to górnopłaty i na zdjęciach widać, że w przypadku kapotażu kabina raczej nie była mocno zagrożona.
Nie wziąłeś tylko pod uwagę specyfiki ukształtowania terenu o którym piszemy; w Grecji jest sporo przewyższeń i nie jest tak pięknie płasko, jak u nas, w Bułgarii, czy Rumunii.
Ponieważ zdarzyły się przypadki przymusowego lądowania w terenie górzystym pełnym nierówności i głazów, postanowiono dodatkowo chronić pilota,
2 - ten element nie miał chronić boków, tylko "szczyt" głowy i tam był najsztywniejszy, gdyby nie był, to by go nie montowali,
3 - masz rację, nie miał, to był mój błąd w tekście powyżej.
Z tego, co się dowiedziałem, kozioł mógł być montowany do podłużnic, lub nawet do samego fotela - nie ma w tej kwestii pewności, Grecy nie mają na to jednoznacznych "kwitów", tak samo, jak nie wiadomo, czy była to tylko modyfikacja polowa, czy odgórny rozkaz.
Dla mnie - jako modelarza chcącego zrobić model greckiego P.24 - informacje od Greków, mających dostęp do materiałów niedostępnych u nas mają sens większy, niż gdybanie na temat tego, co mamy na miejscu.
Pozdrawiam.