Witam wszystkich.
Jest to moje pierwsze wystąpienie na forum, chciałbym się zatem przywitać. PWM obserwuję z zainteresowaniem od dłuższego już czasu,
jednak dopiero teraz uległem namowom kumpla i spróbuję zaprezentować co nieco ze swojego warsztatu.
Modelarstwem interesuję się od dość dawna, aczkolwiek po dłuższej przerwie w klejeniu postanowiłem wypróbować parę nowych dla mnie technik.
Owa przerwa zaczęła się gdy na rynku międzynarodowym pojawiły się pierwsze zestawy Dragona i Hasegawy wyposażone w blaszki fototrawione...
Po cichu liczę na pomoc forumowiczów w niektórych kwestiach.
Postaram się również nie zdeprymować krytyką – myślę, że może się takowa pojawić... ;)
Co skłoniło mnie do powrotu do klejenia? M.in. relacje, które znajdują się w tym fotoblogu:
http://blog.roodo.com/duroyal420/archives/cat_12716.html&page=2Co prawda daleko mi jeszcze do pana Jeffa Lin-a, ale od czegoś trzeba zacząć.
Przepraszam za jakość zdjęć, zwłaszcza tych pierwszych. Warsztat fotograficzny również dopiero krzepnie...
Model jest już obecnie bardziej zaawansowany, powstaje już od paru miesięcy (ech, codzienne obowiązki...). Ale do rzeczy.
Za gruszkę treningową posłuży mi model niemieckiego torpedowca firmy Mirage znany również jako V-106. Skala 1:400.
Model ten jest dość popularny, podaruję więc wszystkim kolejny in-box. Miał być wykonany jako (prawie)OOB plus test blaszek – rzeczy dla mnie nowej.
Na początku korzystałem z planów bliźniaczego ORP Mazur (ex. tytułowy V-105) zamieszczonych w Modelarzu 4 i 5/87
oraz dedykowanych blaszek dla V-106 firmy Mirage.
Po pierwszej rundzie walki z grubościennymi wypraskami i blaszkami model prezentował się tak:
Maszty zostały wykonane z igieł lekarskich, zaś wyloty kominów i wlot głównego nawiewnika zostały solidnie pocienione (grubość ścianek tych elementów
w modelu wynosiła ponad 1 mm!). Na kominach zamiast wgłębień podziałowych(!) pojawiły się druciane imitacje poręczy. Z mostka zniknęły plastikowe imitacje relingów oraz lite okna sterówki.
Mostek i kominy zostały założone na sucho aby zapozować do zdjęć. Pokład modelu posiadał sporo jamek skurczowych, na ratunek przyszła szpachla Tamiyi.
Użyłem jej również we wgłębnych imitacjach pasa na linii wodnej oraz w szczelinie powstałej po połączeniu pokładów z burtami.
Na tym etapie budowy znalazłem w swoim archiwum numer 1/2005 magazynu Morza Statki i Okręty, w którym znajduje się druga część artykułu
o pierwszych polskich torpedowcach. Do owego artykułu dołączono reprodukcję planów stoczniowych torpedowców serii V-105/108 w formacie A3.
Plany te zasadniczo zmieniły moje wyobrażenie na temat wyglądu budowanego modelu. Zrezygnowałem z wprowadzenia niektórych poprawek,
m.in. pocienienia pokładu dziobówki czy też poprawnego odwzorowania iluminatorów kadłubowych (te modelu są za duże i położone zbyt nisko).
Teraz, gdy jest już na nie trochę zbyt późno, piszę ku uwadze przyszłych wykonawców modelu.
Nowoodkryte plany wykorzystałem do przebudowy i uzupełnienia kominów oraz mostka.
Dodam, że stopnie na kominach to odpowiednio po- i docięte fototrawione drabinki pochodzące z zestawu firmy GPM do modelu USS Buckley w skali 1:200.
Siatkowe kosze z tegoż zestawu okazały się pomocne przy wykonaniu gretingów. Niestety długa przerwa modelarska dała znać o sobie i klej CA pojawia się
tu i ówdzie w zdecydowanym nadmiarze... Tłumacząc się testowym charakterem modelu pozwoliłem sobie sprawdzić co przyniesie pomalowanie miejsc zalanych klejem, ale o tym później.
Imitacje wałów śrubowych powstały w oparciu o igły lekarskie i gęsty klej CA (świetnie nadaje się do wykonywania stożkowych
oprofilowań na schodkowym styku dwóch igieł).
Pokłady zyskały trochę detali: szyny do transportu torped, pokrywy wlotów do zasobni węglowych, kopułki wentylatorów oraz cięgła steru.
Dodatkowo nawierciłem kilkanaście iluminatorów umieszczonych na pokładzie.
Winda kotwiczna również otrzymała swój przydział. Górna część mostka otrzymała reling wykonany od podstaw.
Oryginalny reling, dostarczony z blachami Mirage, nie przeżył kontaktu z moimi palcami... Reflektor nawiercony, oszklenie otrzyma później.
Poszczególne elementy mostka ponownie na sucho pozują do zdjęcia.
Trochę detali wyposażenia na pozycjach wyjściowych do malowania. Aparycję aparatów torpedowych poprawiło ich rozwiercenie,
zaś działa otrzymały lufy z cienkiej rurki stalowej (dostępnej m.in. we wrocławskim M-Zone).
Pierwszy kontakt z surfacerem GS 1200, kadłub zyskał uchwyty montażowe. Dalsza analiza zdjęć we wspomnianym numerze MSiO
zaowocowała kolejnymi detalami mostka. Drzwi z zestawu drzwi okrętowych Gold Medal Models 1:400.
Kadłub otrzymał wstępną warstwę czarnego Model Mastera oraz parę dalszych elementów. Rufowe koło sterowe pożyczył Maru-Yu1001 Fujimi 1:350.
Do wykonania polerów wykorzystałem pręciki polistyrenowe 0,4 mm Evergreen. Po bólu związanym z cięciem igieł lekarskich lub drutu miedzianego
na krótkie odcinki – produkt Evergreen'a to genialna rzecz, ostrym nożykiem tnie się pręciki jak masło (kłaniam się ponownie M-Zone).
Na tym zakończę pierwszy odcinek serialu. Wszelkie komentarze mile widziane.