Prace toczą się wolno, ale do przodu. Wszystkie wystające bambetle z pokładu zostały pomalowane oprócz imitacji łańcuchów - w każdym bądź razie ciężko byłoby malować bez trzech super cienkich pędzelków ze sklepu dla artystów - plastyków. Trzy pędzelki - 20 zybla. Ale warto było. Choć generalnie, była to droga przez mękę.
Poza tym przykleiłem podstawy do armat 127mm, poskładałem części do kupy, poustawiałem na okręcie (bez przyklejania) i pstryknąłem kilka fotek.
Powsadzałem też nie do końca jeszcze pomalowane stanowiska armat 150mm - tak dla efektu
Skończyłem też kominy. Jeszcze tylko kilka pociągnięć papierem ściernym w kilku miejscach. Cóż, nie wyszły tak jak powinny. Zrzucam to na brak doświadczenia ze skalą 1/700.
Stwierdziłem, że katapulta i dźwig zostaną ustawione jako ostatnie. Na razie tylny pokład wygląda tak.
Na razie to tyle. Jutro czeka mnie modelarstwo 1:1 - ściana, szpachla, cekol. Do Kongo wrócę jak najszybciej się da.
"Samo zwycięstwo nic nie znaczy, trzeba umieć je wykorzystać" - Napoleon Bonaparte
"Jeżeli zwyciężę, nikt mnie nie zatrzyma, jeżeli przegram - umrę" - George S. Patton
12krzesel.com - pierwszy klub kolacyjny w trójmieście