Hmm... Podejrzewam, że w modelu za 10 000 zł też znajdziesz jakieś kwiatki. Nie ma zestawów/modeli idealnych.
Rozgrzebałem w tej chwili nowy model (akurat lotniczy w skali 1:48) i zdążyłem już wymienić 1/3 części oraz dodać sporo nowych – złożyłem tylko sam slinik. W sumie to producentowi modelu płacę za ułatwienie mi zabawy i za inspirację do niej.
Gdyby nie artykuł pana Skulskiego praktycznie nikt nie zauważyłby tych większych błędów modelu. Pan Janusz gruntownie bada temat od kilku (-nastu) dobrych lat i "widzi" w modelu znacznie więcej. Inna sprawa jak Tamiya odniosła się do jego uwag...
Gdyby Tamiya wypuściła wczesną wersję Yamato - chętnie kupił bym ten zestaw z całą świadomością "inwentarza" i raczej dałbym sobie spokój z poprawianiem przekrojów rufowej części kadłuba.
BTW - analiza pana Skulskiego dotycząca kształtu samej rufy nie przekonuje mnie do końca. Przykłada on do modelu przekroje kadłuba prawdopodobnie pochodzące z rysunków linii teoretycznych kadłuba zawierających stary kształt rufy i jednocześnie krytykuje jej kształt na podstawie podwodnych fotek wraku. Kto może być pewien, że to spłaszczenie nie powstało w wyniku wybuchów podczas zatopienia okrętu? Lub też - kto sobie utnie rękę, że te japońskie linie teoretyczne kadłuba dokładnie odzwierciedlają jego kształt? W przypadku tego okrętu sytuacja będzie zawsze pełna znaków zapytania.