O CANT... to... no dobra, spokojnie nie przeklinamy, no dobra, ale jak tu nie przeklinać jak od 14 czerwca nie skleiłem ani jednej części, to będzie zaraz 4 miesiące, ale to nie moja wina, nie, nie, nie moja... przeca były wakacje i takie tam inne sprawy, ale w sumie to też po jakie licho zajrzałem na niemieckie forum do jedynej jak dotąd znanej mi relacji ze sklejania CANT-a ?
No, ale tak jakoś, coś mi się nie zgadzało umiejscowienie tej niebieskiej strzały, no i strzała z nią, bo według mnie jest za wysoko, a poza tym skrzela na przodzie kadłuba są odwrotnie zaznaczone tzn. są za długie, powinny być tej długości jak przerwy miedzy nimi, ale to się jakoś zaklepie, ale strzała, a może jej wcale nie było na tym jedynaku - widzi ktoś strzałę na tych archiwalnych zdjęciach z jeziora ?
Jestem na razie w dalszym ciągu na segmencie kabinowym, bo dorabiam i przerabiam części, a gdzie tam jeszcze reszta wnętrza, a w sumie i tak nie wiadomo jak w środku wyglądał polski CANT, ale już tam - to już spowolniło prace ostro. Zobaczenie modelu już sklejonego to kolejny zonk, bo jak nie widzę takiego modelu to mam większą motywację do sklejania.
Kupiłem drugą wycinankę... ale z przeceny - jest to jakiś sukces
i jest to jakieś usprawiedliwienie, bo przecież ZAWSZE sklejam z JEDNEGO egzemplarza i być może i w tym przypadku tak będzie - oczywiście nie omieszkam o tym poinformować.
No i cóż może wynikać z tego całego ambarasu, że chyba trzeba będzie jednak model malować, a kompletnie nie chcę tego robić - to ostateczność.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że łażę do empiku i tam dopiero to się narobiło, że mi chęci do sklejania na TERAZ CANT-a odeszły bardzo, bardzo
Przecież nigdy nie zaczynałem nowego modelu dopóki nie skończyłem aktualnie klejonego - noooo będzie kolejny zonk ?
No i właśnie już wyjaśniam co i jak było.
Któregoś dnia poszedłem do empiku tak już jakoś pod koniec wakacji w stylu - aaaaa zobaczymy co tam koncernowe przygotowali - no przygotowali, więc paczam ja, a tam wśród różnych modeli stoi taki wielkoluuuuud egzemplarz - ciemna okładka, ciemny model, znaczy ciemnozielony z trójbarwnymi kółkami, paczam bliżej, a to ON CI JEST - Aero MB.200 - ooooo coś mnię w sercu ukuło, aż zobaczyłem półki w Czuj- Czynie z wrażenia - no kto nie pamięta tego modelu wygrzewającego się w światłach SH
https://archiwum.allegro.pl/oferta/aero-mb-200-1-72-i6845510007.htmlTo był jeden z 3 plastików, które robiły w tamtych czasach na mnie wielkie wrażenie i tak zostało do dzisiaj, chociaż nigdy ich nie kupiłem, ale sentyment pozostał - o dwóch pozostałych może przy innej okazji.
Mowa oczywiście jest o tym modelu kartonowym w cenie 65 zł :
http://www.answer.pl/pl/home/3671-aero-mb-200.htmlSkończyłem patrzeć na niego, no to biorę go do ręki, ooooo duży, twardy, tfuuuuuu to znaczy twarda okładka, bo w środku prawie same arkusze kartonu, czyli łącznie 10 sztuk kartonu, 2 arkusze rysunków montażowych na papierze i jedna złożeniówka na przedostatniej stronie okładki, autor to M.Pacyński, niestety bez udziału M.Dworzeckiego i może i dobrze.
Wymiary wycinanki robią również wrażenie - arkusze to 42 cm wysokość i 32 cm szerokość !
Model po sklejeniu robi także duże wrażenie swoja wielkością : długość 49 cm, rozpiętość - 69 cm, wysokości nie pamiętam
. Malowanie czeskie z 1938 roku cały zielony, bomby i karabiny są.
Model ma opcję wykonania części w wersji na bogato np. można nakleić paski imitujące wzmocnienia na poszyciu kadłuba, silników, skrzydeł, stateczników, steru kierunku. Bardzo również świetna sprawa, bo przy tak dużym modelu wręgi są na kartonie co ułatwi ich naklejanie na tekturę i zapobiegnie ewentualnym zmianą ich wymiarów - wiadomo, moja zasada, że Capon na wszystkie arkusze również te papierowe... jak są oczywiście w danym modelu
Model ma opracowane wszystko co widać na archiwalnych zdjęciach tak we wnętrzu jak i na zewnątrz. Model jest mocno przeszklony plus 3 wieżyczki - będzie co tłoczyć, ale i widać sporo we wnętrzu !
Co mnie najbardziej cieszy to nie widziałem sklejonego z tego opracowania modelu i na tym poprzestańmy
No, ale zaraz, zaraz ja go nie kupiłem... WTEDY
WTEDY nie, ale za jakiś czas pojechałem z postanowieniem, że jednak go kupię... ale nie kupiłem, bo tak w zasadzie, aaaaa taki duży,gdzie go postawię, a CANT to pies, aaaaa takie tam rozmyślania, alllllle zza regału czarny ogon wystawał i słychać było szept - kup go, kup go zobaczysz jak się będziesz cieszył, że go kupiłeś... i kurna nie kupiłem diabołowi na złość... WTEDY vol.2
No ale w końcu przyszedł taki dzień, że pojechałem do Manufy z małżonką - nie, nie po model - takie tam zakupy klasyka.
No i tak sobie stoję przy regaliku i trzymam go w ręku, chyba nie będę się powtarzał co to było i walczę ze sobą, taaa ze sobą - z diabołem o ten model, tzn. mecz był taki "Nie kupię !!!! A kup, a kup i tak po raz enty !!!!". Długo by ta walka pewnie jeszcze trwała, ale cóż za ulga natychmiastowa, bo w końcu małżonka się zjawiła ( zawsze po zakupach indywidualnych
umawiamy się na koniec właśnie w empiku) i luuuuudzie co mówi, co mówi - ooooo, ale fajny model, chcesz sobie kupić -TO KUP, KUP SOBIE.... ale jednak padło to sakramentalne pytanie - "A ile kosztuje ?", a nie wiesz ja tylko oglądam sobie takie tam, wiesz okularów nie mam... to ile ?
65 złotych - eeeeeeee TO SOBIE KUP !
Ochooooooo pomyślałem sobie w duchu - to jakiś gruby zakup niekontrolowany nastąpił stąd taka dobroć, no bo przecież wiadomo, że zawsze to było - " No, po co Ci kolejny model i tak tego nie skleisz, gdzie to będziemy trzymać itp." - noooo taaaak, ale na 28 parę butów, 35 kurtkę, 45 kreację, 59 spodnie miejsce się zawsze znajdzie
I zawsze przy okazji jest tak, że wchodzi tekst " Ale ja takiej, takich jeszcze nie mam !"
Macie tak ?
NO TO I JA TAKIEGO JESZCZE NIE MIAŁEM I GO KURKA WODNA W KOŃCU KUPIŁEM